czwartek, 31 grudnia 2009

Narodowego Nowego Roku !

Szczęścia, nadziei , siły do walki, kreatywności, nieustających narodowych inicjatyw, wzrastającej świadomości społeczeństwa! Tego wszystkiego życzymy w nadchodzącym 2010 roku Wam wszystkim i sobie. 
Krótko mówiąc: Narodowego Nowego Roku!


Redakcja "Narodowej Łodzi"

wtorek, 29 grudnia 2009

Krótkie rozważania na temat "dobrodziejstwa Lizbony".



Traktat Lizboński wszedł w życie. Jak słyszymy w wypowiedziach większości „specjalistów” niesie on wiele możliwości dla Państw członkowskich.


Artykuł 49a
1. Każde Państwo Członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć decyzję o wystąpieniu z Unii.

2. Państwo Członkowskie, które podjęło decyzję o wystąpieniu, notyfikuje swój zamiar Radzie Europejskiej. W świetle wytycznych Rady Europejskiej Unia prowadzi negocjacje i zawiera z tym Państwem umowę określającą warunki jego wystąpienia, uwzględniając ramy jego przyszłych stosunków z Unią. Umowę tę negocjuje się zgodnie z artykułem 188n ustęp 3 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Jest ona zawierana w imieniu Unii przez Radę, stanowiącą większością kwalifikowaną po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego.

3. Traktaty przestają mieć zastosowanie do tego Państwa od dnia wejścia w życie umowy o wystąpieniu lub, w przypadku jej braku, dwa lata po notyfikacji, o której mowa w ustępie 2, chyba że Rada Europejska w porozumieniu z danym Państwem Członkowskim podejmie jednomyślnie decyzję o przedłużeniu tego okresu.

4. Do celów ustępów 2 i 3 członek Rady Europejskiej i Rady reprezentujący występujące Państwo Członkowskie nie bierze udziału w obradach ani w podejmowaniu decyzji Rady Europejskiej i Rady dotyczących tego Państwa.
Większość kwalifikowaną określa się zgodnie z artykułem 205 ustęp 3 litera b) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

5. Jeżeli Państwo, które wystąpiło z Unii, zwraca się o ponowne przyjęcie, jego wniosek podlega procedurze, o której mowa w artykule 49.”.


Wyżej została zamieszczona możliwość wystąpienia z UE. Jednak czy mamy powody do zadowolenia? Artykułem 49a stara się zamknąć usta wszystkim tym, którym owy traktat kojarzy się jednoznacznie z uciemiężeniem Państw Europy. W końcu dlaczego mamy się przejmować, przecież zawsze można wystąpić z UE… Czyżby?(proszę zwrócić uwagę na pogrubione zdania) Serdecznie dziękuję , ale Polska przed 1989rokiem była w podobnej Unii. W przeszłości, też mogliśmy z niej wystąpić- oczywiście za jej pozwoleniem.

Maciek „Yogi”


piątek, 25 grudnia 2009

Brygada Łódzka ONR - świąteczna pomoc potrzebującym.


20 grudnia, w niedzielne popołudnie nacjonaliści z Brygady Łódzkiej ONR w ramach pomocy świątecznej złożyli w jednym z łódzkich kościołów dary żywnościowe. Akcja była tym bardziej udana, gdyż łącznie udało się nam zebrać kilkaset złotych za co mogliśmy kupić kilkadziesiąt kilogramów mąki, cukru, ryżu, oleju, soków i innych niezbędnych artykułów spożywczych.
Z tego miejsca zachęcamy wszystkich narodowców do przeprowadzania podobnych akcji i sami również zobowiązujemy się do regularnej pomocy naszym rodakom.

czwartek, 24 grudnia 2009

Świąteczne życzenia

Z okazji świąt Bożego Narodzenia redakcja naszego bloga składa wszystkim czytelnikom oraz organizacjom narodowym życzenia dobrze przeżytych, wesołych, zdrowych świąt, spędzonych w rodzinnej atmosferze.
Niech ten czas będzie dla nas wszystkich czasem rzeczywiście niezwykłym, w którym nasze serca wypełni wiara, nadzieja i odwaga, płynąca prosto od nowonarodzonego Jezusa Chrystusa. Umocnijmy się podczas tych świąt duchowo, by móc dalej walczyć o to, co najdroższe i święte

Redakcja "Narodowej Łodzi"

wtorek, 22 grudnia 2009

Mój Nacjonalizm.


Z reguły przeciętnemu człowiekowi słowo „nacjonalizm” kojarzy się z czymś złym: z rasizmem, z ksenofobią, ślepym i bezkrytycznym zapatrzeniem we własny naród. Według mnie słowo „nacjonalizm” można interpretować na tyle sposobów ilu jest nacjonalistów, dla każdego, bowiem słowo to kryje za sobą inne wartości i priorytety. Pewne jest jednak, że każdego z nas, każdego nacjonalistę łączy jedno – szczera i bezinteresowna miłość do Ojczyzny.

Profanacja nacjonalizmu
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku największym obozem politycznym był obóz narodowy skupiony wokół Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego oraz wszystkich innych organizacji narodowych wywodzących się od niego. Wtedy bycie nacjonalistą było czymś normalnym i niepejoratywnym, niestety po przegraniu II wojny światowej nasz naród, okupowany przez komunistów, przeszedł solidne pranie mózgu i indoktrynację, której efekty widzimy do dziś. Na negatywne pojmowanie nacjonalizmu wpłynęły także ruchu faszystowskie, które mylnie utożsamiane są stricte z nacjonalizmem. Ponadto spadkobiercy PRL-owskiej idei, płodzący swoje paszkwile na łamach Gazety Wyborczej robią wszystko, aby nacjonalizm kojarzył się ze wszelkim złem panującym na świecie.
W rzeczywistości nacjonalizm jest ideą, którą cechuje przede wszystkim racjonalizm. Narodowcy od zawsze charakteryzowali się tym, że głośno mówili o rażących problemach, niczego nie ukrywając i  nie niedomawiając. Narodowcy byli i są „ludźmi z charakterem”, którzy nie baczą na poprawność polityczną i nie boją się mówić prawdy tylko dla tego, że mogłaby kogoś ona urazić. To absurdalne, co dzieje się dziś. Nie możemy bez krępacji wyrażać swoich myśli, bo mogą one kogoś obrazić, mimo tego, iż są najprawdziwsze i poparte dziesiątkami argumentów. Czy to jest ta wolność słowa, o którą walczyli nasi rodacy?

Nacjonalizm wobec kryzysu wartości
W czasach, w których zapanowała gonitwa za pieniądzem, rozwiązłość obyczajów i wszechobecna degeneracja, nacjonalizm wydaje się być jedyną drogą do zachowania „resztek człowieka w człowieku”. Przyglądając się moim rówieśnikom nie sposób nie dostrzec, że zawładnął nimi egocentryzm i konformizm. Młodzi ludzie nie są zdolni do poświęceń, ukształtowani przez kolorowe gazetki i ogłupiające stacje telewizyjne widzą tylko koniec własnego nosa. Nacjonaliści zaś jak sama nazwa wskazuje odznaczają się umiłowaniem narodu. Nie jest to jednak miłość ślepa i bezkrytyczna. Mimo tego, co piszą w podręcznikach do WOSu, każdy narodowiec dostrzega wady swoje narodu i stara się je eliminować cytując Romana Dmowskiego, męża stanu i ojca polskiego nacjonalizmu: „Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne”.
Mnie osobiście nacjonalizm motywuje do nauki, do zdobywania wiedzy, odpowiedniej do tego bym w przyszłości mógł swoją wiedzą zasłużyć się Ojczyźnie. Chce być mądrym i dobrym człowiekiem, człowiekiem, który wyzbył się nałogów, umie pomagać innym i kieruję się takimi wartościami jak honor i szlachetność. Chce być wzorem dla innych ludzi, chce, aby brali oni ze mnie przykład – tylko w ten sposób można stworzyć harmonijne społeczeństwo. Nacjonalizm jest przeciwwagą wobec światopoglądu anarchistów, którzy serwują ze swojej strony wartości negatywne takie jak narkomania, homoseksualizm, odcięcie się od narodowej tradycji, kultury, religii i obyczajów. Chaos i bunt, jaki proponują anarchiści jest odzwierciedleniem poziomu ich moralności. Są to bowiem w większości osoby pochodzące z patologicznych rodzin, osoby, których życie wypełnione było problemami, a ich bunt jest tylko i wyłącznie wyrazem ich nieszczęścia. Jak dziś pamiętam rozmowę z anarchistą, w jednej z radiostacji. Zapytany o to, co robi odpowiedział – siedzę na ulicy, gram na gitarze i zbieram na wino. Na pytanie, co będzie robił za 5 lat odpowiedział: pewnie nadal będę grał i zbierał na wino, nie chcę się zmieniać. Przykład ten dobitnie ukazuje system wartości tych ludzi, są to ludzie, którzy gardzą pracą, odpowiedzialnością i to właśnie tacy ludzie najczęściej opluwają nacjonalistów.

Nacjonalizm a inne narody
Głównym zarzutem kierowanym w stronę nacjonalistów jest to, że pałają oni niechęcią do innych narodowości. Każda krytyka, choćby nie wiadomo jak bardzo była konstruktywna, skierowana wobec poczynań danego kraju brana jest przez ludzi jako wyraz niechęci i nienawiści. Osobiście szanuje wszystkie narody. Szanuje przykładowo takich Niemców, jestem pod wrażeniem ich dorobku cywilizacyjnego, pracowitości i kultury, ale boję się ich roszczeń względem Polski i będę podkreślał, że są oni dla nas zagrożeniem. Szanuje islamistów i Afrykanów, ale zdaję sobie sprawę z tego, iż ich nadmierny napływ do Europy może stać się przyczyną druzgocących w skutkach konfliktów. Jak pokazała historia, koegzystencja różnych etnicznie, kulturalnie czy religijnie narodów zawsze kończyła się tragicznie, bowiem każdy naród żąda swoich praw, co odbywa się kosztem praw innego narodu, najlepszym przykładem niech będzie tu konflikt Izraelsko-Palestyński. Wyjątkiem od tej reguły są chyba tylko Stany Zjednoczone, jednak tu różnica jest taka, że naród ten budowany był z różnych narodów i przez proces dziejowy ludzie ci wytworzyli zupełnie nową świadomość narodową.
Absurdalny jest zarzut, że nacjonaliści dążą do całkowitego zamknięcia swoich granic, zabudowania się wielkim murem i odgrodzenia drutem kolczastym. To stereotyp wytworzony przez lewicę. Nacjonalizm opiera się o szacunek i współpracę z innymi narodami, jednak faktem nieulegającym dyskusji powinno być to, że każdy naród powinien znać swoje miejsce, a współpraca ta nie powinna godzić w niepodległość i suwerenność danego kraju.
W międzywojennej Polsce dochodziło do animozji między ludnością żydowską i polską. Podłożem tego konfliktu były przede wszystkim czynniki ekonomiczne.
Nie zmienia to jednak faktu, że wielu narodowców pomagało Żydom podczas II wojny światowej, najlepszym przykładem niech będzie jeden z przywódców przedwojennego ONRu, Jan Mosdorf, który został zabity w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu za pomoc ludności żydowskiej.
Jako nacjonaliści znający historię, wiemy dobrze, że możemy liczyć tylko na siebie. Na nic się mają wszelkiego rodzaju traktaty, dowody lojalności skoro i tak, zawsze, kiedy stawaliśmy w obliczu wroga skazani byliśmy na samych sobie.
Mnie jako nacjonalistę szczególnie boli fakt agitacji mediów i różnych organizacji do pomocy ludziom spoza naszego kraju. Choć to niewątpliwie cel szczytny i szlachetny, to w czasach, gdy 300 tysięcy polskich dzieci jest niedożywionych, domy dziecka przypominają zapuszczone więzienia, a kondycja materialna wielu Polaków jest opłakana, wydaje się to lekką bezczelność. Oczywiście żal mi tych wszystkich dzieci w Afryce, ofiar Tsunami, itp., naprawdę oddałbym wiele, aby im pomóc, ale na litość Boską w pierwszej kolejności powinniśmy pomoc naszym rodakom! Zajmijmy się najpierw naszym „podwórkiem”, rozejrzyjmy się wokół siebie, dopiero później, pomagajmy innym.

Nacjonalizm wobec kultury, tradycji i historii
Wielu Polaków nie przywiązuje wagi do tego, co jest w nas pięknie i do tego, co wyróżnia nas na płaszczyźnie innych narodów. Nasza bogata tradycja i kultura za granicą, w wielu krajach budzi ogromny szacunek i uznanie, my sami zaś nie dostrzegamy tego, co jest w nas piękne i przyjmujemy, obce, często niewłaściwe wzorce. Nacjonalizm pielęgnuje i kultywuje zachowania i obyczaje wygenerowane przez pokolenia Polaków przez setki lat. Każdy naród ma „to coś”, co go wyróżnia, nadaje mu cech niepowtarzalnych, jedynych w swoim rodzaju, dzięki czemu możemy fascynować się kulturami innych państw np. podczas wycieczek turystycznych. Niestety postępująca globalizacja odbywająca się w ramach Unii Europejskiej prowadzi do zatarcia tego, co nadaje nam specyfiki. Wykorzystując naturalny ludzki hedonizm Unia podrzuca nam kulturalne ochłapy, zadowala nas tandetą nafaszerowaną modernizmem. Niestety wygląda to tak, że zamiast zaduszek mamy Halloween (choć to zamerykanizowane podobnie jak Walentynki), różnego rodzaju obchody unijne przyćmiewają mniejsze wydarzenia narodowe, bowiem te „wielkie” jak np. 11 listopada, Cud nad Wisłą, są na szczęście, póki, co obchodzone z należytą godnością.
Jeśli chodzi o wydarzenia narodowe, o różnego rodzaju akcje przypominające ważne daty czy postacie historyczne to nacjonaliści są ewenementem na skalę kraju, jeśli chodzi o oddawanie honorów szczególnie zasłużonym Polakom. Każde wydarzenie, które miało pozytywny wpływ na nasz kraj, każde zachowanie godne naśladowania zawsze jest przez nas szczególnie wyróżniane. Jako nieliczni pamiętamy o Zaślubinach Polski z Morzem, jako nieliczni oddajemy cześć bohaterstwu „Inki” czy „Bartka”, jako nieliczni jeździmy po całym kraju, aby podkreślać naszą pamięć i oddawać hołd wszystkim tym, którzy poświecili się dla Polski. Jest to dla nas sprawa nadrzędna, zwłaszcza dziś, gdy wartości, którymi kierowali się nasi wspaniali przodkowie spychane są powoli do lamusa.

Nacjonalizm a przyszłość
W świetle ostatnich wydarzeń (podpisanie Traktatu Lizbońskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego) zadania nacjonalizmu zdają się być bardzo trudne.
Nasz kraj praktycznie straci prawo samo decydowania o sobie, a o naszych interesach będą decydować politykierzy z zachodu. Przypuszczam, że promowanie Unii Europejskiej sięgnie do tego stopnia, że w końcu wpoi się nam, że nie jesteśmy obywatelami Polski tylko UE. Tym bardziej czeka nas zadanie trudne, a kultywowanie idei narodowej stanie się jeszcze cięższe. Jednak biorąc pod uwagę to, że naszego patriotyzmu, pracowitości, a przede wszystkim nas samych nie da się kupić za żadne pieniądze, że zło i nienawiść naszych przeciwników w końcu zniszczy ich samych - nasza wyjątkowość, nasza kochana Polska, zawsze będzie żyła w sercach Polaków. A Unia? Historia pokazała, że każda padła, ta w końcu też upadnie, miejmy nadzieję, że jak najszybciej.

Mikołaj ONR

czwartek, 17 grudnia 2009

WIELKIE REKOLEKCJE WEDŁUG LEONA DEGRELLE’A


Przeżywamy Adwent, a zatem czas pokuty i refleksji. Służyć temu mają między innymi rekolekcje, które odprawiane są w tym czasie w naszych kościołach. Ja oprócz udziału w rekolekcjach sięgam dodatkowo po tzw. lekturę duchową, a zatem książki które mają skłonić nas do nieco głębszych przemyśleń na tematy dla człowieka najistotniejsze. W tym roku wybór padł na „Płonące dusze” Leona Degrelle’a. Myślę, że ani książki, ani jej autora nie ma sensu specjalnie przedstawiać gdyż to „klasyka gatunku” dla każdego narodowca. Życząc zatem wszystkim czytelnikom najlepszego bloga o tematyce narodowej w Polsce owocnego Adwentu, załączam kilka z tych myśli wodza REXa, które mogą być dla nas pomocne … i to nie tylko w czasie Adwentu.

Upadek obecnej epoki to nie sprawa braku środków finansowych.

Nigdy jeszcze świat nie był tak bogaty, tak pełen komfortu, a pozostająca na jego służbie industrializacja nigdy jeszcze nie była tak wydajna.

Nigdy nie oferowano tylu bogactw i dóbr.

To ludzkie serce – i tylko ono – jest w stanie upadłości. Z braku miłości, wiary i oddania świat sam sobie zadaje śmiertelne ciosy.

Choroba wieku, to nie choroba ciała.

Ciało jest chore, bo chora jest dusza.

Ją to należało i będzie należało za wszelką cenę uzdrowić i ożywić.

Oto prawdziwa wielka rewolucja, którą trzeba przeprowadzić.

Rewolucja duchowa.

Albo bankructwo epoki (…).

Naród bogaty, który składa się z milionów jednostek, ale egoistycznie odizolowanych od siebie, jest narodem martwym.

Naród biedny, w którym każdy rozsądnie uznaje swe ograniczenia i wspólne obowiązki oraz jest posłuszny i pracuje w grupie, jest narodem żywym.

W obliczu wysiłku wahają się ci, których dusze owładnęła gnuśność.

Wielki ideał zawsze daje siłę, by ujarzmić swe ciało, znosić zmęczenie, głód i zimno.

Wygoda usypia ideał (...).

Nuda to rezygnacja z marzeń i z ducha.

Nuda jest chorobą pustych dusz i pustych głów.

Słodko jest marzyć o ideale i konstruować go w wyobraźni,

Lecz, prawdę mówiąc, to niewiele.

Co to za ideał, który pozostaje tylko zabawą lub marzeniem, choćby nawet i najczystszym.

Trzeba go ziścić we własnym życiu, zaś każdy kamień budowli wydarty jest własnej wygodzie, radości, odpoczynkowi oraz własnemu sercu.

Kiedy mimo wszystko po latach budynek pnie się do góry, kiedy nie zatrzymujemy się w pół drogi, kiedy pracujemy wytrwale mimo, że każdy kolejny kamień ciąży bardziej niż poprzedni, wtedy dopiero ideał zaczyna żyć.

Jednak nasz ideał żyje jedynie w miarę, jak my umieramy samym sobie.

Jesteśmy panami siebie. Możemy równie dobrze rozbić się w przepaści, co iść wzdłuż jej krawędzi lub wspiąć się na górę i ją ominąć.

Wszystkiego można uniknąć i wszystkiego dokonać.

Posłuszeństwo jest najwyższą formą używania wolności.

Nikt nie jest naprawdę zdolny kierować innymi, jeśli nie potrafi najpierw pokierować samym sobą (…)

Samotność stanowi dla duszy cudowną sposobność, by się poznać, dopilnować i ukształtować.

Tylko puste głowy i niestałe serca boją się zostać w ciszy sam na sam ze sobą.

Każdy z nas niesie swój krzyż. Musimy go nieść dumnie uśmiechnięci, aby wiedziano, że jesteśmy silniejsi od cierpienia, a także, by raniący nas zrozumieli, że ich strzały dosięgają nas na próżno.

Co znaczy cierpienie, kiedy w życiu miało się kilka nieśmiertelnych chwil.

Przynajmniej się żyło!

Świat coraz bardziej pochłaniają radości banalne, materialne lub po prostu zwierzęce. Zamyka się on w sobie, by zachować lub zdobyć jak najwięcej. Każdy żyje sam dla siebie, pozwala by jego życie rodzinne i państwowe zdominował ciągły egoizm, który przemienił ludzi w nienawistne, rozjątrzone i chciwe wilki bądź w zepsute ludzkie śmiecie.

Możemy wyjść z tego upodlenia jedynie drogą gigantycznej naprawy moralnej, od nowa ucząc ludzi miłości, poświęcenia, życia, walki i umierania za wyższy ideał.

Wiara ma wartość jedynie wtedy, gdy zdobywa, miłość – gdy płonie, a miłosierdzie – gdy zbawia.

W epoce gdy ludzie żyją tylko dla siebie, setki i tysiące ludzi muszą żyć nie dla siebie, ale dla zbiorowego ideału, z góry zgadzając się dlań na wszelkie ofiary, wszelkie upokorzenia i wszelkie bohaterstwo (…). Nadchodzi godzina, gdy dla ocalenia świata potrzebna będzie garść bohaterów i świętych, którzy dokonają Rekonkwisty.

Być szczęśliwym, to się uzewnętrzniać.

Oto szczęście: dać z siebie wszystko.



Ps.

ZMIANA GODZINY MSZY TRYDENCKIEJ !

W związku z niesłabnącym zainteresowaniem Mszą Świętą w klasycznym rycie rzymskim informujemy, iż zmianie uległa godzina jej sprawowania.

Obecnie jest ona odprawiana w każdą Niedzielę o godz.16, w kościele pw. św. Józefa przy ul. Ogrodowej 22.

Zapraszamy!


Marek

wtorek, 15 grudnia 2009

13 grudnia w Łodzi


Mroźny, ciemny dzień, rozgrzane serca narodowców i manifestacja zakończona sukcesem. Te słowa w największym skrócie opisują 13 grudnia w Łodzi.

Już przed godz. 16 na Pasażu Schillera zaczęli zbierać się uczestnicy manifestacji.Po ok. 30 min. pasaż był już pełen patriotów. Stawili się poza organizatorami - członkami Łódzkiego Ruchu Narodowego "Szczerbiec" i Obozu Narodowo - Radykalnego także przedstawiciele: Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych,Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Wielkiej Polski,Ligi Polskich Rodzin, Ruchu Przełomu Narodowego, Zielonych RP oraz osoby niezrzeszone. Łącznie: ok. 150 osób.
O godz. 16.30 wszystkie transparenty zostały rozwinięte, zapłonęły pochodnie, rozdano ulotki, udzielono wywiadów mediom i czas było rozpocząć manifestację.
Po przemówieniach przedstawicieli ONR i ŁRN "Szczerbiec" manifestacja ustawiła się do pochodu.
Mniej więcej gdzieś w połowie drogi narodowcy natknęli się na pikietujących na trasie marszu anarchistów, których stać było jedynie na pokazywanie manifestującym z daleka środkowych palców. Po stronie lewaków ani organizacji ( nie byli w stanie nawet krzyczeć jednolitych haseł, czego efektem było ich zagłuszenie) ani liczebności - "groźna" antifa zwołała ludzi z całej Polski i stawiła się w Łodzi w 30-40 osób, z czego połowa to dziewczyny i działacze socjalistycznych młodzieżówek lub osoby w ogóle niezrzeszone!
Ok. godz. 17.30 manifestacja dotarła do Placu Wolności. Jak się okazało - dotarła jeszcze w powiększonym składzie, bo do pochodu dołączyli przechodnie - głównie ludzie starsi.
Na Placu Wolności zgromadzeni wysłuchali końcowego przemówienia i odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, po czym manifestacja została zakończona. Podczas całej manifestacji organizatorom nie umknął, poza problemem rozliczenia komunistycznych zbrodniarzy, temat obecnie najważniejszy - utrata niepodległości przez Polskę na rzecz Unii Europejskiej (wejście w życie Traktatu Lizbońskiego). Wyrazem sprzeciwu narodowców wobec europejskiego socjalizmu były zarówno przemówienia, jak i wykrzykiwane podczas pochodu hasła. Wszystkim obecnym przypomniano o obowiązku walki o Polskę i polskość w tych trudnych czasach nowej niewoli.

Żenująca okazała się postawa mediów. Część z dziennikarzy, pomimo zaproszeń, nie zjawiła się w ogóle, druga część natomiast, mimo obecności i dziennikarskiej aktywności, postanowiła nie zamieszczać relacji z naszej manifestacji! Zamiast tego nasze kochane "polskie" media wolały pokazać 5-osobowy happening PO. Czyżby ktoś obawiał się idei narodowej?
Cieszyły natomiast gratulacje i reakcja zwykłych, niezrzeszonych osób, które gratulowały organizatorom inicjatywy.

Ogólnie rzecz ujmując - manifestacja na duży plus. Tego dnia Łódź była na pewno narodowa.

Dziękujemy wszystkim za przybycie !




Odsłonięcie Pomnika Ofiar Komunizmu - relacja



W sobotę 12 grudnia odsłonięty został w Łodzi (przy ul. Anstadta) pierwszy w Polsce pomnik ofiar komunizmu.

Na obchodach obecni byli narodowcy z ŁRN "Szczerbiec". Zjawili się także przedstawiciele Ruchu Patriotycznego i stowarzyszenia Niklot.
Frekwencja, jak na wydarzenie takie rangi, myślę,że zawiodła.
Zawiódł również prezydent Kaczyński. Głowa państwa ( któremu swoim podpisem 1 grudnia odebrał niepodległość) podobno się przeziębiła i nie mogła przybyć. Ciekawe czy pan prezydent nie również by nie przybył, gdyby to wydarzenie przypadało na miesiąc przed wyborami lub obchodzono jakieś unijne święto...
Sama uroczystość przebiegła planowo i bez opóźnień. Najpierw Msza Św. w kościele św. Teresy, później przemarsz i już przy pomniku- jego poświęcenie i przemówienia.
Sam pomnik, trzeba przyznać, prezentuje się godnie i na pewno cieszy fakt, że został wzniesiony właśnie w Łodzi.

A z rzeczy tragikomicznych: najbardziej przestraszoną z racji tych obchodów osobą był sam prezydent Kropiwnicki. Domniemywać należy to z zachowania policji, której najprawdopodobniej zostały wydane odpowiednie polecenia. Otóż służby porządkowe zatrzymywały narodowców z ŁRN "Szczerbiec" dwa razy i to w drodze na obchody, pytając o treść transparentów i ...o poglądy na temat Kropiwnickiego!!! Pytanie brzmiało dokładnie tak: "Jesteście zwolennikami czy przeciwnikami prezydenta Kropiwnickiego?" !

wtorek, 8 grudnia 2009

Odsłonięcie Pomnika Ofiar Komunizmu


Czekaliśmy, czekaliśmy i wreszcie jest. Pomnik Ofiar Komunizmu zostanie oficjalnie odsłonięty w Łodzi przy ul. Anstadta już w najbliższą sobotę 12 grudnia.

Program uroczystości:

-12.00 - Msza Św. w kościele św. Teresy (Rondo Solidarności)
-ok. godz. 13 - przemarsz z kościoła pod pomnik ul. Pomorską
- odsłonięcie pomnika przy ul. Anstadta

Patronat nad uroczystością objął Lech Kaczyński, który osobiście odsłoni pomnik. Czyżby wielkimi krokami nadchodziły wybory prezydenckie? Panie Prezydencie, pomnik pomnikiem , ale w pamięci i historii Polski zapisze się Pan jako ten, który pozbawił Polskę niepodległości, podpisując Traktat Lizboński. I Naród w odpowiednim momencie się Panu "odwdzięczy"... najszybciej zapewne podczas najbliższych wyborów.



poniedziałek, 7 grudnia 2009

13 Grudnia Manifestacja Antykomunistyczna!


Łódzki Ruch Narodowy "Szczerbiec" i Obóz Narodowo-Radykalny zapraszają na manifestację upamiętniającą ofiary stanu wojennego oraz potępiającą zbrodniczą ideologię komunizmu, która odbędzie się dn. 13 grudnia 2009r. w Łodzi. Komunistyczni oprawcy do dzisiejszego dnia nie zostali rozliczeni, a rodziny pomordowanych wciąż czekają na sprawiedliwość.

Program manifestacji:

od godz. 16 - zbiórka na Pasażu Schillera (ul. Piotrkowska)
16.30 - rozpoczęcie manifestacji, okolicznościowe przemówienia
ok. godz. 17 - przemarsz ulicą Piotrkowską na Plac Wolności
następnie - wejście na Plac Wolności, odśpiewanie Hymnu RP, zakończenie manifestacji

Podczas manifestacji nie pominiemy także sprawy najbardziej teraz kluczowej - utraty państwowości przez Polskę na skutek wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego. Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela - ci sami, którzy przez lata nie wymierzyli sprawiedliwości autorom stanu wojennego, komuniści i ich poplecznicy kreujący się na demokratów doprowadzili naszą Ojczyznę do kolejnej utraty niepodległości.
Uczcijmy więc w ten dzień pamięć ofiar tamtych tragicznych dni, jak i pamięć wszystkich pomordowanych przez komunizm patriotów. Wyraźmy nasze żądanie rozliczenia i ukarania czerwonych katów.

Liczymy na Waszą obecność. Mamy nadzieję, że 13 grudnia po raz kolejny narodowe i patriotyczne organizacje pomaszerują ul. Piotrkowską razem.
Powiedzmy komunistom, zdrajcom Ojczyzny gromkie "NIE"!


W razie pytań prosimy o kontakt:

mail: narodowalodz@gmail.com
gg: 2581628


Informacje na temat manifestacji także na stronach:

www.narodowalodz.blogspot.com
www.onr.h2.pl

środa, 2 grudnia 2009

Plugastwo!


W każdej działalności, która ma jasno określony cel, bardzo ważna jest tzw. propaganda. Każda organizacja, stara się, aby przedstawiano ją zawsze w pozytywnym świetle, najlepiej najdalej od łączących ją z podobnymi organizacjami stereotypów. Zerwać ze stereotypami jest zawsze najtrudniej. Dużo trzeba do tego czasu, wysiłków, różnych zabiegów medialnych, pomysłów czy innych spektakularnych działań, aby "ludziom" coś się nie "kojarzyło", abstrahując na razie od tego, czy słusznie, czy nie. Jest to czasami o tyle trudne, ponieważ wśród członków tychże organizacji, pewnych zachowań, schematów myślowych nie da się wykorzenić. Stereotypy są niemalże częścią składową ich ideologii, tak głęboko tkwiące w świadomości, że pomimo wysiłku zawsze, prędzej czy później dadzą znać o sobie w najmniej odpowiednim miejscu.

I właśnie z czymś takim mamy do czynienia przeglądając, pewien dopiero, co powstały blog tzw. "porozumienia antytotalitarnego" http://porozumienieantytotalitarne.blogspot.com/. Porozumienie, które jak określają autorzy powstało z integracji środowisk "antyfaszystowskich" w jednym dosyć jasno określonym celu - utrudnić manifestacje przeciwnikom politycznym z okazji upamiętnienia ofiar stanu wojennego. Dlaczego chcą to zrobić? Otóż wierzą, że świat bez "faszystowskiej prawicy" będzie znacznie lepszy niż jest teraz. A dlaczego lepszy? Bo ta, "zła" "faszyzująca prawica" i "nacjonaliści" odpowiadają za całe zło na tym świecie, zarówno te dawne, jak i obecne oraz również przyszłe.

Wszystko fajnie, ładny plakacik, patetyczne hasełka, trochę słabo powiązane ze sobą, ale cóż, kto to zauważy. I najważniejsze - demo ma być antyfaszystowskie (przeciw tej "prawicy”, która ma czelność czcić ofiary systemu komunistycznego) jak przeciw i tu novum "komunistom" (namalowany przekreślony sierp i młot). I wtedy pojawia się pewien problem, bo na plakacie na dole, widać wielkie hasło, tak trochę dziwnie kojarzące się z pewnym system totalitarnym... NO PASARAN, czyli "nie przejdą". Hasło komunistów, anarchokomunistów z wojny domowej w Hiszpanii w latach 30 ubiegłego stulecia. Te hasło pierwszy raz wykrzyczała Dolores Ibarurri, zaraz dodając "Teraz poleje się krew"! (chyba właśnie o to chodzi głównie tym "antytotalitarystom")

Dla każdego średnio inteligentnego człowieka już samo zestawienie tego hasła wraz z okazją kontrdemonstracji wydaje się dosyć szokujące. Bo jak to komunistyczne hasło a pikieta ma być antykomunistyczna(w sensie "antytotalitarna" słowa antykomunizm by nie speszyć swoich kolegów z lewej strony profilaktycznie starają się unikać)? Zapominają, że antytotalitaryzm jest zdecydowanie sprzeczny z tym, co wyczyniali komuniści podczas wojny z generałem Franco. Ci ludzie po tym okrzyku (No Pasaran) podcinali gardła księżom katolickim, palili kościoły, gwałcili zakonnice, zabijali zwykłych bezbronnych ludzi, którzy w ich mniemaniu sympatyzowali z "ojczyzną", którą tak oni nienawidzili. "Komunizm tak, ojczyzna nie!!" Wykrzykiwali bohaterowie tej młodzieży "antytotalitarnej". Mało tego, ci dzielni antyfaszyści walczący w Hiszpanii, bardzo chętnie po II Wojnie Światowej wstępowali w Polsce do takich patriotycznych organizacji jak Urząd Bezpieczeństwa, gdzie rozprawiali się z rodzimymi faszystami, czyli podziemiem niepodległościowym.

Czy oto chodzi? Czy tak ma wyglądać świat bez tej złej "prawicy"? Dalej wczytując się w puste slogany na tym blogu, zauważamy odniesienia o zgrozo do "pierwszej Solidarności" (sic!!!). Przecież Kazimierz Świtoń jeden z założycieli WZZ, czy małżeństwo Gwiazdów, jakby byli w pobliżu i zobaczyli tych ludzi oraz posłuchali ich poglądów, to by tak im wtłukli, że by na d*** przez tydzień nie usiedli. A Jan Paweł II w grobie się przewraca, widząc, że ludzie, którzy odwołują się morderców katolików, wycierają sobie brudne twarze stricte katolickim ruchem społecznym, jakim w tamtych czasach niewątpliwie była Solidarność. Absurd i plugastwo!!!!

Dlaczego tak się dzieje? Otóż owe demo miało mieć charakter sctricto "antyfaszystowski" czy "antyprawicowy", ale to średnio by się ludziom kojarzyło. Przeciw manifestacji antykomunistycznej manifestują zapewne komuniści. Wiec wymyślono taki, wydawałoby się sprytny zabieg medialny. Wrzucić trochę antykomunizmu ( tego "złego" oczywiście komunizmu, bo antyfaszyści cały czas wierzą, pomimo nauczki historii, że nadal istnieje ten dobry!!!!) Podlać "Solidarnością" (ta się jeszcze dobrze kojarzy, zwłaszcza ta "pierwsza") i mamy gotowy koktajl mołotowa, który najchętniej by poleciał w "faszystów", policje oraz przy okazji, kręcących się zawsze wokół takich akcji - burżujów. Walka z kapitalizmem i faszyzmem musi być ciężka i muszą być ofiary najlepiej po tej złej stronie.

Cóż, nam pozostaje tej grudniowej niedzieli, uczcić godnie ofiary systemu komunistycznego, nie dać się wmanewrować w jakieś przepychanki, patrząc z satysfakcją jak anarchiści kolejny raz kompromitują się w oczach społeczeństwa, a na końcu wykrzyczeć im prosto w twarz: Han pasado!




wtorek, 1 grudnia 2009

Witamy w Eurokołchozie


Już rano Polacy obudzą się w nowej rzeczywistości. Wszystko będzie niby po staremu, poza jednym szczegółem - zniknie suwerenność.
Od dziś państwo, w którym żyjemy nazywa się Unia Europejska - państwo o charakterze federacyjnym. Już teraz marionetki zwane od lat kolejnymi polskimi
ministrami, premierami, prezydentami, posłami, senatorami mogą być dumne z faktu bycia pełnoprawnym Europejczykiem, mającym własne europejskie państwo.

A co z tymi, którzy realnie patrzą na rzeczywistość?
No cóż... Najpierw wypada spojrzeć wstecz i przeanalizować przyczyny upadku i utraty państwowości. Krok kolejny to wyciągnąć wnioski. Później pewnie spojrzymy w przyszłość i przed oczami staną nam niezbyt ciekawe sceny : dyktat garstki unijnych decydentów, za których decyzję i tak podejmują z tylnego fotela bardziej wpływowi, anonimowi ludzie, walka z tożsamością narodów Europy - celem stworzenia nowej, ogłupionej masy, zwanej narodem europejskim, walka z chrześcijaństwem, karmienie nas truciznami GMO (od 1.01.2010 inną żywność raczej ciężko będzie dostać), i niestety możliwość totalnej kontroli nad społeczeństwem, bo prawo europejskie stwarza w imię ideałów równości, tolerancji i tzw."praw człowieka" nieograniczone możlwości wyrokowania (zupełnie jak w ZSRR, gdzie władzy wolno było wszystko w imię walki klasowej i obrony ludu pracującego).
Warto też dodać, że Traktat Lizboński nie reguluje procedury opuszczenia przez dany człon federacji UE (czyt. dawne państwo członkowskie) unijnego państwa.

Smutne i straszne czasy nastają, ale przecież nie wolno się załamywać. Po wyciągnięciu odpowiednich wniosków i chwili refleksji do każdego z przyzwoitych ludzi, że nastał znów czas walki o wolność i niepodległość Polski. Nikt, kto się za patriotę uważa nie może się od tej chwili wyrzec tej walki!
A w jaki sposób ją prowadzić? Przede wszystkim:
1) zdobywać wiedzę i zbierać jak najwięcej informacji o wrogim organizmie, jakim jest UE ( tylko broń Boże nie z oficjalnych mediów),
2) docenić wreszcie musimy rolę informacji w tym starciu. Nie ma lepszej metody niż uświadamianie innych w każdy możliwy sposób: poprzez zwyczajne rozmowy,
dyskusje, wykłady, ulotki, działalność internetową, pokazywanie i użyczanie innym różnych materiałów,
3) nie pozwolić się ogłupiać, zawsze samemu drążąc interesujące nas, kluczowe kwestie.
To moim zdaniem fundamentalne warunki. Oczywiście sposobów na uświadamianie społeczeństwa jest mnóstwo, a ich rodzaj często zależy od naszej kreatywności.
Ważne jest to, by w tej walce być jak lew i lis zarazem. Pozwolić się łatwo wyłączyć z tej gry, to spowodować osłabienie obozu tych uświadomionych i dać satysfakcję unijnym sprzedawczykom.

Nie mam wątpliwości, że prędzej czy później ludzie zrozumieją totalitarne oblicze Unii Europejskiej. Niech pociesza nas także fakt, że nie tylko Polacy walczyć będą z Eurokłchozem. Zniewolona została większość narodów Europy i kwestią czasu, choć może bardzo długiego, jest dzień, w którym przejrzą one na oczy.

Pamiętajmy od dziś o świętym obowiązku propolskiej, proniepodległościowej aktywmości!


" Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili"

Edmund Burke


MM

poniedziałek, 30 listopada 2009

30.11 – Rocznica śmierci Codreanu


„Pojawienie się Nowego Człowieka – i odrodzenie kraju – wymagają wielkiej odnowy duchowej, wielkiej duchowej rewolucji całego narodu, wymagają całkowitego odrzucenia klimatu duchowego dzisiejszych czasów i zdecydowanej ofensywy przeciwko temu nurtowi” Corneliu Zelea Codreanu „Droga Legionisty”

Rozpoczynając swoją wędrówkę na szlaku narodowej idei znałem właściwie tylko dwa nazwiska –Dmowski i Codreanu. Pierwszy pozostaje dla mnie po dziś dzień największą inspiracją na gruncie myśli politycznej, drugi – na gruncie formacji narodowej. Dziś właśnie mija 71 rocznica śmierci Kapitana – założyciela Legionu Świętego Michała Archanioła, fenomenu na skalę światową. Corneliu Zelea Codreanu przyszedł na świat 13 września 1899 roku w mieście Jassy w Mołdawii. Początkowo zamierzał oddać się karierze wojskowej jednak z czasem rozpoczął studia prawnicze. W czasie ich trwania stał się jednym z inspiratorów zawiązania ruchu nacjonalistycznego na rumuńskich wyższych uczelniach. Jego działalność od początku charakteryzuje bezgraniczne poświęcenie i odwaga, które będą towarzyszyć mu do końca dni. Swoje pierwsze publiczne wystąpienie odnotowuje w 1920r. - w proteście przeciwko usunięciu religii z programu zajęć zatrzymuje samotnie (!) z toporem w ręku (!!) pochód studentów i profesorów na inaugurację roku szkolnego. Ta i inne „akcje bezpośrednie” dość szybko zjednują mu licznych sympatyków jak i przeciwników, zwłaszcza we władzach uczelni które próbowały wydalić Codreanu z Uniwersytetu. Wkrótce – w wyniku protestów wobec zrównania praw ludności żydowskiej z chrześcijańską przez parlament rumuński – Codreanu trafia po raz pierwszy do więzienia. Los ten będzie go spotykał jeszcze wiele razy, a krata więzienna i postać Św. Michała Archanioła z kaplicy więziennej staną się symbolem ruchu który wkrótce stworzy, a którego początków należy szukać… w więzieniu Vacaresti w Bukareszcie. Znamienna rzecz, iż w trakcie całej swojej działalności Sądy wielokrotnie uniewinniały Codreanu i członków Legionu – z tego też powodu rosła do nich niechęć ze strony dworu królewskiego Karola II (uwikłanego w żydowskie intrygi) oraz każdego kolejnego Rządu. Inna znamienna sprawa, to fakt że Codreanu nigdy nie zezwalał na zbrojne odpowiedzi wobec licznych represji ze strony Rządu i stróżów prawa, traktując je jako swoisty element próby każdego Legionisty i kuźnię przyszłej elity. Wymagając bezwzględnej dyscypliny i posłuszeństwa pierwszy dawał przykład odwagi i poświęcenia, budując w ten sposób swoją pozycję w Ruchu. Nigdy też nie zapominał o swoich towarzyszach, zwłaszcza tych poległych walce, kultywując pamięć ich męczeńskiej ofiary i stawiając za wzór dla nowych pokoleń Legionistów. Lista tych męczenników rosła, jednak wobec narastających represji Legion nie pozostawał dłużny. Zabójstwo prefekta policji w Jassach przez samego Codreanu, a następnie udany zamach na premiera Iona Dukę to najgłośniejsze z akcji odwetowych podjętych przez członków Legionu. Wszyscy zaangażowani w te akcje wzięli całą odpowiedzialność wyłącznie na siebie, dzięki czemu Legion po raz kolejny uniknął oskarżenia. W tym czasie sława Legionu była już tak wielka, że zainteresowanie nim zdradzali Leon Degrelle, Jose Antonio Primo de Rivera, a osobiście z Codreanu spotykał się Julius Evola. Sam Legion także zasilili wielcy intelektualiści spośród których należy wymienić przede wszystkim Mircea Eliadę i Emila Ciorana – wybitnych filozofów. Zgrupowani oni byli w tzw. Gnieździe AXA, które grupowało wybitne jednostki intelektualne. Jeszcze większą sławę niż AXA zyskał sobie Szwadron Ochotników Śmierci, który grupował Legionistów pragnących złożyć swe życie w służbie Legionu i Kapitana. Składali oni specjalną przysięgę, nie mogli być żonaci ani zakładać rodziny w trakcie swej służby w Szwadronie. Przeznaczeni byli do wykonywania szczególnie niebezpiecznych zadań i stanowili osobistą ochronę Codreanu. Na ich bazie wyrósł z czasem jeszcze bardziej elitarny „Korpus Mota i Marin” (od nazwisk Legionistów, którzy zginęli w trakcie wojny z bolszewikami w Hiszpanii w 1936r.) – jego członków obowiązywały asceza, ubóstwo i celibat. Jeśli dodamy do tego, że sam Codreanu nakazywał członkom Legionu okresowe posty, nocne czuwania i medytacje (w siedzibie Legionu cały czas obowiązywała warta przy ikonie Św. Michała Archanioła, a zaśnięcie w jej trakcie było uważane za jedno z najcięższych przewinień !), to na myśl przychodzi jedno słowo – ZAKON ! Od samego początku miał tego świadomość Codreanu, który pisał: „Ruch Legionowy ma charakter wielkiej szkoły duchowej. Celem naszym jest rozpłomienić niezachwianą wiarę – przekształcić, zrewolucjonizować duszę rumuńską. Dusza jest kardynalnym punktem naszych działań w chwili obecnej. Dusza jednostki i dusza Narodu”. Czytałem wiele opracowań na temat Legionu i Codreanu i za każdym razem stwierdzam, że o jego fenomenie stanowiły dwa czynniki: charyzma przywódcy oraz połączenie mistycyzmu z akcją bezpośrednią. Do jakich to doprowadziło efektów ? 350000 Legionistów w 1937r.zgrupowanych w 34000 „gniazd” w całym kraju ! Należałoby w tym miejscu wspomnieć także autorski program Codreanu – Batalion Handlu Legionowego, który sprawdził się w skali makroekonomicznej kraju, godząc w żydowski handel i obalając lewicowe teorie. Czy może zatem dziwić, że sam Codreanu postrzegany był wśród ludności jako „wysłannik Michała Archanioła” na Ziemię…? Zawsze ubrany w strój ludowy, przybywający na wiece na białym rumaku nie mieści się w dzisiejszych kategoriach „robienia polityki”… Corneliu Codreanu wraz z 13 innymi towarzyszami został potajemnie zamordowany z inspiracji Karola II oraz przyszłego premiera Armanda Calinescu 30 listopada 1938r.,w lesie Tincabesti. Ich ciała zakopano w 4-metrowym dole, polano kwasem siarkowym, a następnie zalano dwiema tonami betonu, a na koniec przykryto ziemią i mchem. Egzekutorom po złożeniu przysięgi, iż nie zdradzą miejsca grobu ani okoliczności mordu wypłacono nagrody pieniężne, a do prasy podano informację, że Codreanu wraz z 13 innymi Legionistami zginęli w trakcie próby ucieczki z konwoju. Pamięć o Codreanu nie zginęła. 6 września 1940r. Karol II abdykował w wyniku klęski prowadzonej przez siebie polityki zagranicznej, a tydzień później Rumunia została proklamowana Narodowym Państwem Legionowym. Horia Sima (następca Codreanu w Legionie) został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych. Nakazano też wyjaśnienie morderstwa Kapitana, odnalezienie grobu i ekshumację zwłok. Na wszystkich winnych śmierci Codreanu wykonano wyroki, a na pogrzeb do Bukaresztu przybyło ponad 100 tysięcy ludzi, w tym delegacje z Niemiec, Włoch, Portugalii i Hiszpanii. 3 dni przed pogrzebem miało miejsce dziwne wydarzenie – Bukareszt nawiedziło trzęsieni ziemi. W gruzach legło wiele budynków, w tym więzienie, w którym przed śmiercią przetrzymywany był Kapitan. Dziwnym zrządzeniem losu jego cela nie uległa zniszczeniu…

„Ktokolwiek chce przyłączyć się do naszej walki powinien przede wszystkim zdać sobie sprawę, że będzie musiał znosić wiele cierpień. Ten kto potrafi znosić cierpienie zwycięży. Każde cierpienie jest kolejnym krokiem wiodącym do zbawienia, do zwycięstwa” C.Z. Codreanu „Droga Legionisty”

PS. Istotnym elementem wychowania Legionowego były wycieczki krajoznawcze. Każde „gniazdo” miało co niedzielę organizować wycieczki po okolicy, a sam Codreanu rozkochany był w rumuńskiej przyrodzie. Może i my powinniśmy zaprowadzić podobny zwyczaj w swoich szeregach ? Często mogłoby to przynieść lepsze efekty niż nudne zebranie w czterech ścianach…

Marek

piątek, 27 listopada 2009

TOLERANCJA… NIE DLA KRZYŻA!


W swoim życiu staram się przede wszystkim nie być obłudnikiem. Nie lubię wycierać sobie buzi pięknymi hasłami. Z tego też powodu nigdy nie lansowałem się na osobę tolerancyjną. Tak się jakoś składa, że w przypadku różnicy zdań zawsze staram się nakłonić przeciwną stronę do swoich racji, a nie szukać kompromisu tam gdzie i tak go znaleźć nie można. Oczywiście aby osiągnąć zakładany przeze mnie cel używam argumentów natury intelektualnej, a nie pięści i topora, choć i tak nie zmienia to faktu, iż w kategoriach poprawności politycznej zostałbym określony jako osoba skrajnie nietolerancyjna. Trudno. Pozostanę wierny klasycznej definicji tolerancji (łac. tolero – znoszę), która określa w ten sposób „wyrozumiałość, pobłażanie dla cudzych poglądów, zachowań, wierzeń”, a nawet „znoszenie cudzej obecności” (Słownik Wyrazów Obcych, PWN, Warszawa 1980). Jak widać nie jest to definicja nacechowana pozytywnie i nie może stanowić synonimu akceptacji, pochwały czy wreszcie promocji, co usilnie próbuje nam się wmówić chociażby na przykładzie środowisk homoseksualnych. Zresztą patrząc na to co serwuje nam zgniły, demoliberalny Zachód - a co importują nasze karły moralno-intelektualne nazywane politykami – coraz częściej odczuwa się pokusę zastąpienia siły argumentów intelektualnych wspomnianą wcześniej siłą pięści i topora. Takie właśnie naszły mnie chęci gdy całkiem niedawno pewien Trybunał Praw Człowieka (tfu!) mieniący nazywać się „europejskim” nakazał pozdejmować krzyże ze ścian w szkołach pod pretekstem "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów". Zwłaszcza stwierdzenie o „wolności religijnej uczniów” mnie ubawiło, bo ciekawe co będzie gdy któryś z nich zapragnie zostać satanistą i powyrzynać resztę swoich kumpli z klasy (a może i nauczyciela) w celu uwierzytelnienia się przed Lucyferem. Co gorsza już znalazł się pierwszy orędownik walki o wyzwolenie Europy spod znaku krzyża. Pewien włoski nauczyciel podczas lekcji zerwał krzyż ze ściany, a następnie wyrzucił go na oczach dzieciaków do śmietnika. Swoją drogą ciekawe czy to instrukcje Trybunału nakazywały takie procedury… Dla Kościoła to wbrew pozorom dobra wiadomość – nadchodzi czas żniw. Czas w którym stanowczo trzeba będzie opowiedzieć się za „cywilizacją Krzyża” lub księstwem upadłego anioła… Chrześcijanie nie raz bronili swojego świętego symbolu i zawsze z tej walki wychodzili zwycięsko – tak będzie i tym razem! Jak mówi motto Kartuzów: „Krzyż stoi niewzruszenie, choć świat się kręci”. Módlmy się za biednego nieszczęśnika ze słonecznej Italii, który stał się pierwszym bojownikiem tej antychrześcijańskiej rewolucji, a ku przestrodze wszystkim jego potencjalnym naśladowcom chciałbym przytoczyć pewną historię. Podczas II wojny światowej w pewnym kościele hitlerowcy urządzili szkołę dla chłopców z Hitlerjugend. Młodych Niemców zaprawiano w okrucieństwie. Szczególnie celowała w tym Berta Bauer – wychowawczyni chłopców. Kiedy w lipcu 1944 roku chłopcy zaczęli się skarżyć, że w kościele ,,coś ich straszy’’ wymierzyła z pistoletu i strzeliła do krucyfiksu. „Gdyby Bóg istniał, powinien natychmiast mnie ukarać” – powiedziała. Kilka godzin później, kiedy jechała na stację kolejową do Konina, przelatujący samolot - prawdopodobnie niemiecki, ostrzelał jej wóz. Berta Bauer zginęła na miejscu… Przestrzelony krucyfiks znajduje się dziś w ołtarzu kaplicy św. Krzyża w Licheniu.

PS. Aby lepiej pojąć do czego może doprowadzić walka z Krzyżem zachęcam do lektury książki Pt. „Kula i krzyż”, autorstwa G.K. Chestertona (ostatnio była jeszcze w księgarni archidiecezjalnej przy katedrze).


Marek

czwartek, 26 listopada 2009

Chrząszcz brzmi w trzcinie... a Senyszyn w Europarlamencie



Europosłanka Senyszyn (SLD, a moze LSD?) znów poczuła nieodpartą pokusę zabłyśnięcia. Szkoda, że za każdym razem jest to błysk głupoty, ale czymś przecież trzeba zakryć swoje kompleksy - choćby i od biedy głupotą.
"Wybitna specjalistka" SLD (a może LSD?) od gejów i lesbijek, edukacji pseudoseksualnej i wszelkiej maści dewiacji tym razem uderzyła po raz kolejny w Kościół Katolicki i znak Krzyża.

Otóż pani eurooseł (przepraszam za ewentualne literówki:)) nie podoba się fakt, że w polskich szkołach wiszą krzyże! Rzeczywiście bardzo dziwna sprawa, tym bardziej, że Polska od tysiąca lat jest państwem katolickim! Jak więc to możliwe? - takie oto nurtujące pytanie utkwiło w głowie pani Senyszyn.
http://wiadomosci.onet.pl/2078333,11,1,1,item.html

Najbardziej śmieszy mnie fakt, że europosłanka Senyszyn stała się nagle ekspertem od konstytucji RP - można by nawet rzec, że wręcz konstytucjonalistką. Wynikiem tego jest twierdzenie (które nota bene rozbawia rzetelnych konstytucjonalistów), że wieszanie krzyży łamie polską konstytucję. Przypominamy więc pani Senyszyn, że poza literalnym brzmieniem konstytucji RP jest cała gama ustaw i orzecznictwa, a także komentarzy doktryny, które kształtują i składają się na polskie prawo. Odczytywanie konstytucji w sposób jedynie literalny świadczy o zwykłej nieznajomości tematu, a w przypadku pani profesor Senyszyn (biorąc pod uwagę jej wieloletni pobyt w Sejmie RP) o zwykłym nieuctwie. Na koniec dodać należy, że wieloletnia walka pani Senyszyn z wiarą katolicką i jej wielokrotne wypowiedzi stanowią pogwałcenie konstytucyjnego właśnie prawa do wolności wyznania oraz prawa do poszanowania wiary - katolików także.

A tak od siebie i zupełnie na marginesie - przypomniało mi się jedno przysłowie - "Jak trwoga to do Boga". Życzę pani eurooseł (za ewentualne literówki znów przepraszam), żeby czas, gdy ta ludowa mądrość zacznie się w jej przypadku sprawdzać również miał miejsce - jak na złość - przed kamerami.

A w celu wyleczenia się z kompleksów proponujemy pani Senyszyn po prostu sesję u psychologa. Albo może jednak u psychiatry...?

MM

poniedziałek, 23 listopada 2009

Jaka rzeczywistość taka telewizja



XXI w. - wiek tzw. demokracji ( a może jak mawia J.K. Mikke - d...kracji ?), tzw. praw człowieka i tzw. wolności, a tu nagle w komercyjnej stacji telewizyjnej TVN, w programie "Teraz My" widzę kogo? Wojciecha Jaruzelskiego!!!

Zdrajca Ojczyzny, autor stanu wojennego, człowiek, który na rękach ma krew polskich patriotów jest zapraszany do jednej z najbardziej popularnych stacji TV!

Przywykłem już do tego , że TVN lubuje się w medialnych atakach na narodowców i narodowe inicjatywy. Przywykłem też do notorycznego promowania rzekomych dokonań nieudolnego rządu Tuska przez to medium. Ale do Jaruzelskiego na antenie się nie przyzwyczaję! Bo to nie jest normalne, że w państwie, w którym obalono totalitarny, zdradziecki reżim zaprasza się do telewizyjnego studia przywódcę tego właśnie reżimu! Już sam fakt, że "generał" chodzi wolny po polskich ulicach budzi zdziwienie u trzeźwo myślących ludzi za granicą.

I nie obchodzi mnie to, że prowadzący - Sekielski i Morozowski zadawali niewygodne pytania. Dlaczego? Bo do Jaruzelskiego nie trafiało i nie trafia po prostu nic! Bo gdyby coś trafiało, to nie miałby czelności pokazywać się publicznie. Zresztą czego wymagać od człowieka, którego całe niemal życie upłynęło pod wpływem zdrady ?

Pokazując "generała" w TVNie lub w jakiejkolwiek innej stacji daje się mu tylko szansę na powtarzanie tych samych kłamstw. I tak oto: zatwardziałych komunistów kłamstwa te tylko utwierdzają w czerwonej hipnozie, niezdecydowanym mogą zaszkodzić, a najgorsze, że młodym ludziom - o niewyrobionym jeszcze światopoglądzie - mogą poważnie zmącić obraz historii.
Nasuwa się proste pytanie - czy nie lepiej byłoby zaprosić do programu "Teraz My" represjonowanych podczas stanu wojennego przedstawicieli środowisk patriotycznych ?

Proponuję TVN-owi nie poprzestawać na jednokrotnym zapraszaniu Jaruzelskiego do telewizji. Myślę, że doskonale sprawdziłby się on w jakimś PRL-owskim quizie, np. w duecie z drugim katem - Kiszczakiem.

A tak na poważnie - to proszę pomyśleć, co czują ludzie, którzy podczas stanu wojennego stracili bliskich, a dziś widzą w TV twarz kata.


P.S.: A tych, których wciąż bulwersuje kwestia nierozliczonych komunistycznych zbrodniarzy, zapraszamy na manifestację ku czci ofiar stanu wojennego, która odbędzie się 13 grudnia w Łodzi.

MM

niedziela, 22 listopada 2009

Łódzkie gry wyborcze

Żeby się łodzianom nie nudziło radni zafundują mieszkańcom referendum nt. odwołania prez. Kropiwnickiego, które odbędzie się 17 stycznia 2010r.
Rządy Kropiwnickiego nie wniosły w zasadzie nic i jego kadencję należy w sposób obiektywny ocenić negatywnie. Jednak chodzi tu o coś zupełnie innego. Mianowicie - po co nadwyrężać budżet miasta referendum? Przecież od 17.01.2010 pozostaje jedynie 9-10 miesięcy i znów będziemy mieli...nowe wybory na nowego prezydenta miasta! Wg Włodzimierza Tomaszewskiego - w-ce prezydenta miasta - choć jest on średnio obiektywnym w tej kwestii człowiekiem - referendum i ewentualne 2 tury terminowych wyborów samorządowych kosztować będą 2,5 mln zł. Nawet jeśli ta kwota będzie w rzeczywistości niższa, to i tak będzie to pokaźna kwota!
Przypomnę jeszcze, że SLD (inicjator referendum) zarzucało Kropiwnickiemu głównie wydawanie pieniędzy z budżetu miasta na zbędne cele. I jak to się ma to tego logicznie bezsensownego referendum? Ale SLD jak to SLD - hipokryzja, a następnie wsteczna niepamięć...
No cóż... Radni się bawią, a potrzeby miasta przecież nie zając - nie uciekną...

http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/77809,w-sobote-poczatek-kampanii-przed-referendum,id,t.html

piątek, 20 listopada 2009

WIELKA LEKCJA GEOGRAFII … I PATRIOTYZMU !


W tym roku przypada 70. rocznica wybuchu II wojny światowej. Z tej okazji organizatorzy 11.EXPLORERS FESTIVALu – który właśnie odbywa się w Łodzi – postanowili zorganizować szczególną prelekcję pt. ”Zaczęło się w Polsce. Drogi do wolności”. Poświęcona ona będzie wielkim postaciom taternictwa, alpinizmu i eksploracji z czasów poprzedzających wojnę i tych, którzy walczyli z niemieckim zaborcą i okupantem. Wykład poprowadzą nie lada osobistości – prof. Andrzej Paczkowski i Józef Nyka. Szczególnie to drugie nazwisko powinno zadziałać na „ludzi z gór” niczym magnes. Pan Józef Nyka jest bowiem jednym z największych znawców gór na świecie oraz autorem znakomitych tras i pierwszych wejść na tatrzańskie (i nie tylko) szczyty. Jego nazwisko automatycznie jest kojarzone z bezsprzecznie najlepszymi przewodnikami po Tatrach Polskich i Słowackich oraz Pieninach. Dla nas, narodowców, szczególnie ważnym powinien być fakt, że Pan Józef Nyka walczył w latach 1944-45, jako żołnierz AK, o wolną Polskę w Tarach i Gorcach. Dodatkową zachętą do przybycia na tę prelekcję powinna być specjalnie wydana na tę okoliczność książeczka „Taternicy Ojczyźnie 1939-1945”, którą urocze studentki Politechniki Łódzkiej w koszulkach 11.EXPLORERS FESTIVALu, będą rozdawać wśród wszystkich przybyłych gości. Wstęp jest oczywiście bezpłatny.

Doceńmy zatem gest organizatorów tego typowo górskiego i podróżniczego festiwalu, którzy zdecydowali się zafundować nam tę Wielką Lekcję Geografii, a zarazem Patriotyzmu. Oby więcej tego typu inicjatyw w Polce !

Miejsce: Sala widowiskowa przy al. Politechniki 3a w Łodzi.

Czas: Sobota, 21.11.2009r., godz.16.50 (radzę przybyć wcześniej jeśli chcecie siedzieć).

Marek

poniedziałek, 16 listopada 2009

Oświadczenie Obozu Narodowo-Radykalnego w sprawie działań prokuratury.


"Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się faktem w opinii publicznej" Stalinowska dyrektywa, rok 1943

W związku z medialnymi doniesieniami na temat wszczęcia postępowania dotyczącego manifestacji 11 listopada przez prokuraturę informujemy:

1.Manifestacja ONR w Warszawie w żaden sposób nie łamała polskiego prawa. Hasła organizatorów były wznoszone przez nagłośnienie główne ulokowane na stelażu. Wśród nich były takie "zalatujące neonazizmem" jak: "Precz z brukselską okupacją", "Traktat lizboński V rozbiór Polski", "Stop represjom politycznym". Jeżeli krytyczne stanowisko wobec UE jest faszyzmem to należy jednoznacznie stwierdzić ze faszystami jest mniej więcej 1/3 lub nawet połowa Polaków. O ile dobrze zrozumieliśmy nienawiść rasową propagowaliśmy poprzez okrzyk: "Wolność słowa dla nacjonalistów".
Pozostałe osoby posiadające nagłośnienie w postaci megafonów, nie były osobami związanymi z organizatorami i jeśli ktokolwiek wznosił hasła niezgodne z polskim prawem, organizatorzy natychmiast podejmowali interwencję.
Nasza uroczystość miała charakter patriotyczny mający na celu uczczenie bohaterów naszego kraju oraz wyrażenie naszego zdania na niektóre tematy społeczno-polityczne - głównie temat podpisania Traktatu Lizbońskiego.

2.Samo wszczęcie z urzędu tej sprawy było z pewnością spowodowane naciskiem mediów. Jednak jesteśmy pewni uniewinnienia, ponieważ wierzymy w niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jesteśmy w stanie bronić swojej sprawy do końca, i wyłożyć w jej obronie masę argumentów. Bardzo chętnie przedstawilibyśmy je szerszemu gronu, jednak w demokratycznym państwie część mediów usilnie stara się wprowadzić cenzurę. Przykładem może być zaplanowana na 16 listopada debata na Uniwersytecie Gdańskim - odwołana wg naszych informacji po nacisku pewnej gazety i pewnych działaczy lewicowych na władze uczelni. Więcej o sprawie pod tym linkiem Warto zwrócić uwagę, że konferencję organizowały środowiska dalekie od nas ideologicznie, oraz na zjadliwy ton tej prasowej wypowiedzi.

3.Wyrok w sprawie delegalizacji brzeskiego ONR jest nieprawomocny. Została złożona apelacja.
Sąd rozwiązał Stowarzyszenie, które nie istnieje. Dowodem na to jest pismo Tomasza W. jednego z założycieli i przedstawiciela tego Stowarzyszenia do starosty brzeskiego z roku 2007 (!), w którym informuje on o zakończeniu działalności tego Stowarzyszenia. Jednocześnie należy zauważyć, że przestało ono istnieć z powodu braku wystarczającej liczby członków już w roku 2007.

4.Należy zauważyć jak w mediach została zatuszowana działalność bojówek lewicowych i homoseksualnych - podkładanie atrap bomb, rzucanie kamieniami, niszczenie mienia Warszawiaków, szumnie i dumnie opisywane na lewicowych forach internetowych "bitwy z policją". Zostało to wszystko zamiecione pod dywan, i gdy po fali "okrutnych represji" na organizujących zadymy anarchistów, przyszedł czas na "sprawę za faszystowskie hasła", większość liberalno-lewicowych mediów prawie ze szczęścia oszalała.

5.Wkrótce zostaną podjęte kroki prawne, między innymi pozwy przeciwko różnym "dziennikarzom" i "autorytetom moralnym".

6.Naszym zdaniem zjadliwość mediów powodowana jest strachem przed tym, że umysły młodzieży przestają przyjmować serwowaną im papkę, i zaczynają samodzielnie myśleć.
Setki młodych ludzi przybyło by w duchu patriotyzmu i przywiązania do Polskości uczcić Święto Niepodległości oraz sprzeciwić się jej utraceniu na rzecz Unii Europejskiej. Wśród nas była masa studentów, uczniów, robotników. Była młodzież ale i starsi ludzie. Były kobiety, młode matki z dziećmi. Z okien klaskali nam ludzie. W mediach próbuje się z nas zrobić neonazistów, a wystarczyło przyjść na manifestację i zobaczyć jaka jest prawda.

Apelujemy do wszystkich sympatyków o nie załamywanie się i dalszą postawę godną Polaka - jesteśmy obrzucani gnojem od lat, kłamstwo powtarzane sto razy staje się "prawdą". My na pewno nie przestaniemy działać i będziemy starać się prostować wszelkie przekłamania. Wszystkie osoby, które jeszcze nie znają nas i się wahają prosimy o przybywanie na nasze akcje i rozmowę "na żywo", która najłatwiej rozstrzygnie wszystkie wątpliwości.

sobota, 14 listopada 2009

Łódzkie obchody 11 listopada




Ostatnie faktycznie Święto Niepodległości niestety nie wypadło w Łodzi okazale. Fatalna pogoda i mizerna frekwencja łodzian to obrazy, które zapamięta przeciętny uczestnik tychże obchodów.

W każdym razie nie mogło tam zabraknąć narodowców. Stawili się członkowie Łódzkiego Ruchu Narodowego „Szczerbiec”, Brygady Łódzkiej Obozu Narodowo – Radykalnego oraz przedstawiciele Ligi Obrony Suwerenności.

Marna to pociecha, ale chociaż narodowcy tego dnia stanowili dobrze zorganizowaną i widoczną grupę.

Rozdawane były ulotki, przedstawiciele ŁRN „Szczerbiec” złożyli także kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. Kwiaty składali także przedstawiciele władzy, u których patriotyzmu na co dzień jakoś nie widać.Jednak w ten dzień trzeba było się przecież jakoś pokazać…



czwartek, 12 listopada 2009

Nowa Incjatywa Narodowa

IN14

Od 11 listopada zaczyna działać nowa strona polskich nacjonalistów Inicjatywa14.net. Już teraz znajdziecie tam kilkadziesiąt artykułów, filmów do pobrania. Znajdziecie tam też gotowe wzory szablonów, vlepek, plakatów, a nawet ulotek do pobrania. Zachęcamy do odwiedzania naszej strony, współpracy oraz przede wszystkim działania!