piątek, 28 października 2011

Łódź nieprzygotowana na zimę...

Zima już za pasem, a wraz z nią przyjdą do nas opady śniegu. Tymczasem Express Ilustrowany informuje, że w tegorocznym budżecie Zarządu Dróg i Transportu pozostało 900 tys. złotych przeznaczonych na odśnieżanie ulic. Ma to wystarczyć zaledwie na 1,5 dnia pracy całego dostępnego sprzętu. Mając w pamięci paraliż, jaki wywołały gwałtowne opady zeszłej zimy, nie sposób nie patrzeć z niepokojem na najbliższe prognozy pogody, modląc się, by nad napisem "Łódź" nie było płatka śniegu. Gdy jednak spadnie biały puch zapewne znów usłyszymy, że "zima zaskoczyła drogowców", a winna drogowych korków jest złośliwa pogoda, a nie ci, co nie próbowali im zawczasu zaradzić. Utrzymywanie dróg publicznych w stanie umożliwiającym jazdę nimi jest jednym z głównych zadań władz lokalnych. Zastanawiające jest to, że pieniądze, którymi dysponują łódzkie władze w niewystarczającym stopniu wydawane są cele niezbętne do normalnego funkcjonowania miasta, a częściej finansują wynagrodzenia setek niepotrzebnych urzędników, czy wspierają imprezy o wątpliwej wartości promocyjnej.


michalc

poniedziałek, 24 października 2011

Przedwojenna działalność narodowych radykałów w Łodzi cz.1

Ostatnio przedstawiłem historię wyborów do Rady Miejskiej w 1934 roku. Tym razem chciałbym pokazać szerszemu gronu publiczności historię organizacji narodowo-radykalnych w Łodzi przed wojną. Jest to na pewno o tyle ciekawe, ze względu na ostatnią konsolidację łódzkiego obozu narodowego skupiającego się obecnie w ONR. Historia łódzkiego Obozu Narodowo – Radykalnego rozpoczęła się w maju 1934 roku. Wtedy to też organizację Związku Młodych Narodowców przemianowano na ONR z„ inicjatywy byłego przewodniczącego zdelegalizowanego OWP i szefa Sekcji Młodych SN w Łodzi – Mariana Kruażyra”[1].

Przedwojenna działalność ONR dzieliła się na dwie części: szkolenie nowych członków i akcje propagandowe oraz „drużyny „Ręki z mieczem” – prowadzące czynną akcję rewolucyjną”[2].
Grupa odpowiadająca za propagandę wewnętrzną i zewnętrzną wpierw zajmowała się zaznajamianiem nowych członków z ideą rewolucji narodowo-radykalnej. Akcja zewnętrzna miała polegać na propagowaniu haseł ONR, tak „aby nie było Polaka, który nie zna ONR i jego podstawowych haseł i aby większość Polaków czuła, że nasze cele są ich celami, a nasze zwycięstwa ich zwycięstwami”[3].Zaczęto planować działanie organizacji poprzez zebrania mające odbywać się
najrzadziej co dwa tygodnie oraz agitację i propagandę. Struktura ONR była jednakowa. Działalność ONR dzieliła się na tereny i zadania z nimi związane. Dlatego też istniały 5-7 osobowe grupy, które odpowiadały za wypełnienie swoich obowiązków związanych z danym miejscem. Idąc dalej, w każdym z województw na czele stał kierownik, który miał swoich zastępców(przynajmniej trzech). Byli odpowiedzialni za nałożoną na siebie pewną sferę zadań. Jeden z nich miał zajmować się „pracą wewnętrzną, tj. programem referatów grupach, kursami prelegentów(przynajmniej raz w roku), kursami agitatorów i kursami organizowanymi na prowincji”[4].Drugi zaś miał zajmować się „tajną propagandą pisemną (komunikatami okręgowymi, referatami, ulotkami) i kolportażem tychże druków w centrali”[5].
Trzeci pomocnik kierownika miał zajmować się „korespondencją do nielegalnych pism, kierowaniem ewentualnymi pismami legalnymi i ludźmi „siedzącymi” w prasie codziennej oraz układaniem haseł i postulatów dla propagandy ulicznej”[6]. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. W każdej z komórek byli ludzie odpowiedzialni za wykonywanie zadań akcji publicznych i kolportażu.

Działalność łódzkiego ONR została zawieszona na okres wakacji w 1934 r. „Do jesieni praca ograniczała się do podtrzymywania ducha wśród członków za pomocą wydawnictw, ulotek i innych dostępnych środków propagandowych”[7]. W Łodzi jak donosiły kroniki policyjne, drukowana również była „Nowa Sztafeta”. Na przestrzeni kilku miesięcy sytuacja nie ulegała zmianie. Dopiero dzięki Związkowi Hallerczyków doszło do reaktywowania organizacji. Zaczęto od kolportażu „Sztafety” i innych nielegalnych gazet[8]. Jednym z hamulców była nieufność Obozu wobec niektórych osób działających w związku(Hallerczyków). W listopadzie 1935 roku odbyło się spotkanie zarządu Związku Hallerczyków, na którym zdecydowano się utworzyć sekcję propagandową ONR. Tak jak wcześniej miała zajmować się kolportażem „Sztafety”, nielegalnych publikacji i druków wydawanych przez Zarząd Główny ONR[9].
Jednym ze sposobów było „zbieranie adresów osób zajmujących eksponowane stanowiska w mieście i rozsyłanie im czasopism”[10]. Jak każda organizacja i ONR chciał powiększać swoje wpływy.

Uwaga oenerowców skupiła się na osobach ze Stronnictwa Narodowego. Niektórzy członkowie zostali wciągnięci w działalność i za zadanie dostali „zradykalizowanie „od dołu” działalności Stronnictwa i przeciągnięcie jego zwolenników na stronę ONR”[11]. Postawiono na ludzi z SN „Żubardź”, którzy sprzyjali ONR, jednak do zwiększenia wpływów nie doszło.


Zanik działalności ONR wynikał z represji władz i niechęci osób będących w organizacji do działalności nielegalnej . Dużo osób wchodziło w szeregi Sekcji Młodych SN, Związku Hallerczyków czy też innych ugrupowań. Na zakończenie wypadałoby przypomnieć, iż w 1934 roku w Berezie Kartuskiej doszło do rozłamu wewnątrz ONR. Ugrupowanie rozbiło się na dwa obozy ONR „ABC” i Falangę. To właśnie tej drugiej organizacji będzie poświęcony kolejny artykuł.

KrzychuLDZ


______________________________________________________________________

[1] K.W. Mucha, Obóz Narodowy w Łódzkiem w latach 1926-1939,Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2009, str. 49
[2]K.W. Mucha, Obóz Narodowy w Łódzkiem w latach 1926-1939, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2009, str. 176
[3] K.W. Mucha, dz. cyt. str. 176
[4] K.W. Mucha, dz. cyt. str. 176
[5] K.W .Mucha, dz. cyt. str.176
[6] K.W .Mucha, dz. cyt. str. 177
[7] K.W .Mucha, dz. cyt. str. 177
[8] K.W. Mucha, Obóz Narodowy w Łódzkiem w latach 1926-1939, Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2009, str. 177
[9] tamże
[10] K.W .Mucha, dz. cyt. str. 178
[11] K.W .Mucha, dz. cyt. str. 178

środa, 19 października 2011

Reklama Marszu Niepodległości ;)

Zaraz po egzekucji polskich oficerów, w 1943 r. ukazała się stalinowska dyrektywa, która zalecała: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się faktem w opinii publicznej". Spadkobiercy bolszewizmu nadal stosują tą metodę, to czy damy się sterroryzować i wymazać z polskiego słownika słowo "PATRIOTYZM" zależy tylko od nas. Nie chcesz się temu poddać? Weź flagę Polski, swoją rodzinę i przyjdź w piątek 11 listopada na Marsz Niepodległości w Warszawie na Placu Konstytucji g:15:00

Więcej informacji na: http://marszniepodleglosci.pl/

Pobierz film HD i zamieść na swoim kanale :):)
http://www.rapidshare.com/files/2294775357/Marsz_Niepodleglosci.mp4

wtorek, 18 października 2011

Zapomnieć pomordowanych??

Stepan Bandera to dla Polaków zbrodniarz, który odpowiada za zbrodnię ludobójstwa. Jest on obrazem wszelkiego zwyrodnienia i nienawiści. Jednak tuż po drugiej stronie Sanu o Banderze i jego poplecznikach mówi się zupełnie inaczej. Ukraiński ruch nacjonalistyczny, który rozwinął się przed II wojną światową to jeden z najbardziej destrukcyjnych nacjonalizmów w historii świata. Jest to fakt historycznie niezaprzeczalny. Ukraińska myśl narodowa opierała się głównie na nienawiści do Polaków, którzy mieli być największym źródłem cierpień narodu ukraińskiego. Wybuch II wojny światowej stworzył Ukraińcom dogodne warunki do działania. Została utworzona Ukraińska Powstańcza Armia, która odpowiada za ludobójstwo Polaków na południowo-wschodnich terenach II RP. Ukraińcy wykorzystując bierną postawę Niemców wymordowali w okrutny sposób około 60 tys. niewinnych Polaków. Chciano w ten sposób oczyścić sporne tereny z Polaków w celu przyłączenia tych ziem do nowego państwa ukraińskiego. Zbrodniarze nie zostali osądzeni do dnia dzisiejszego. W zachodniej części Ukrainy przybiera na sile ruch banderowców skupionych w partii ‘’Swoboda’’. Polacy są traktowani z wielką pogardą, a dawni zwyrodnialcy określani jako ‘’bohaterowie’’. Władze wielu miast ukraińskich nadają Stepanowi Banderze honorowe obywatelstwo i stawiają ogromne pomniki. Jest to między innymi Lwów, który przez wieki był miastem zamieszkałym w większości przez Polaków. Ludzie rządzący dziś Polską zupełnie zapomnieli o pomordowanych i za wszelką cenę stawiają na tzw. integrację Ukrainy z zachodem. Ukraińscy nacjonaliści niewiele różnili się od nazistów Adolfa Hitlera. Apeluję do rządzących o to, by rozliczyli naszych sąsiadów z ich zbrodni i nie przymykali oczu na tendencje panujące w zachodniej części Ukrainy. Ciekawe co by się stało gdyby dziś postawiono Adolfowi Hitlerowi pomnik w centrum Berlina…

Hubo

niedziela, 16 października 2011

Świecki pomnik Papieża.



      Pamięć o Janie Pawle II, jak wiadomo jest obcecna prawie w każdym państwie na świecie. Ku zdziwieniu wielu Polaków występuje ona również w Rosji!. W tej samej Rosji, której władze nigdy nie zgodziły się na wizytę papieża- Polaka nad Wołgą. Na dziedzińcu Wszechrosyjskiej Biblioteki Literatury Obcej został odsłonięty pomnik jednego z najsłynniejszych papieży. Jest to dwumetrowy odlew w brązie, który przedstawia siedzącego Jana Pawła II, trzymającego na kolanach książkę. Na książce widnieje wygrawerowany napis: ,,Na początku było słowo''. Czyn Rosjan można by uznać za miły gest mający na celu zjednoczenie chrześcijan. Na postumencie nie pojawił się, jednak najważniejszy element, czyli krzyż! Pomysłodawcy pomnika twierdzą, że papież został przedstawiony jako wielki filozof i humanista, a nie jako głowa Kościoła. Nuncjusz apostolski w Moskwie arcybiskup Ivan Jurović nie krytykuje takiej postawy wobec Jana Pawła II. Jego zdaniem celem odsłonięcia postumentu miało być oddanie czci przez ludzi kultury, a nie religii. Gest Rosjan jest niezaprzeczalnie czymś miłym, jednak fakt braku krzyża może zastanawiać. Czy jest to oddanie hołdu? Czy może antyklerykalna demonstracja starych rosyjskich komunistów?

Hubo 

piątek, 14 października 2011

VII Rajd im. Jana Mosdorfa

               
Jak co roku w celu promowania sportowego trybu życia i postaw patriotycznych oraz w celu uczczenia pamięci Jana Mosdorfa Stowarzyszenie ONR Podhale zorganizowało Rajd jego imienia. Mimo, że przybyło 24 uczestników chętnych było dwukrotnie więcej.
VII Rajd im. Jana Mosdorfa rozpoczęliśmy 1 października, kiedy o 7.00 w Witowie zorganizowano zbiórkę. Stamtąd udaliśmy się do Doliny Chochołowkiej, skąd do Polany Huciska zabrała nas „kolejka”, i dalej szliśmy pieszo do schroniska. Po posileniu i zakwaterowaniu się tam wyruszamy w trasę, którą rozpoczyna Szlak Papieski, podczas którego w czasie przerwy zostaje odczytany referat „Zarys myśli samorządowej w narodowo-radykalnych koncepcjach międzywojnia”. Dalej przechodzimy przez Wyżnią Jarząbczą Polanę, Jarząbcze Szałasiska, Jarząbczy Potok, Pośrednią Kopę. Szlak stopniowo staje się coraz trudniejszy, bardziej nachylony i kręty jednak cały czas towarzyszy nam piękny górski krajobraz (no może z małymi wyjątkami, gdy wchodziliśmy w las, gdzie drzewa skutecznie ukrywały piękno Podhala). I wreszcie wchodzimy na Trzydniowiański Wierch, który znajduje się na wysokości 1758 m n.p.m., gdzie ukazuje nam się jeszcze bogatszy widok Tatr sięgający do granicy ze Słowacją. Tutaj zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek. Zostaje odczytany drugi referat na temat Wojciecha Duźniak Brzegi (1872-1941), pierwszego narodowca pochodzenia góralskiego i współtwórcy Stylu zakopiańskiego – jedynego polskiego narodowego stylu w architekturze. Wracamy Czerwonym Szlakiem przez Krowi Żleb.
Wieczorem kolacja przy ognisku, której towarzyszą długie rozmowy, szczególnie dyskusje o działalności narodowej w poszczególnych miastach. Mimo, że Rajd jeszcze nie dobiegł końca następnego dnia  rano delegacja ONR-ŁRN szykuje się do powrotu…
Do zobaczenia za rok.






tekst i foto: Kamil (dwa pierwsze zdjęcia ONR Podhale)

środa, 12 października 2011

Dupokracja....

Za nami kolejne "święto demokracji". Tegoroczne wybory, oprócz przewidywalnego utrzymania się PO u władzy, przyniosły nieoczekiwany sukces Ruchu Palikota. Ten smutny dzień zobrazował nam dobitnie jak głupim i obłudnym ustrojem jest demokracja i polska ordynacja wyborcza. I na pewno powstaną nowe elaboraty traktujące o błędach tego systemu, ja jednak chciałbym dziś przyjrzeć się naszemu łódzkiemu podwórku i naszym nowym wybrańcom ludu.

Z okręgu 9 (powiaty: Łódź, Łódź Wschód i Brzeziny) do sejmu dostało się 10 posłów i posłanek. Aż dwoje z nich to byli sportowcy. Dzięwiąty mandat otrzymała Małgorzata Niemczyk (PO), była siatkarka Organiki Budowlanych Łódź i reprezentacji Polski. Ostatnie miejsce w sejmie okręgu łódzkiego przypadło znanemu z ostrego języka "człowiekowi, który zatrzymał Anglię" - Janowi Tomaszewskiemu (PiS). Nawet będąc wielkim miłośnikiem sportu, nie sposób wierzyć, że ci państwo zawdzięczają głosy swej kompetencji, rzetelności i predyspozycjom parlamentarnym, a nie medalom mistrzostw świata i Europy.

Innym przedstawicielem Ziemi Łódzkiej w Sejmie będzie Roman Kotliński. Jest to jedna z trzech szerzej znanych postaci Ruchu Palikota (obok samego Palikota i naczelnego homoseksualisty III RP Roberta Biedronia), a jego hasłem wyborczym był skrajny antyklerykalizm. Kotliński jest wydawcą, redaktorem naczelnym i publicystą tygodnika "Fakty i mity", którego jedynym celem jest nieudolne i pozbawione jakiejkolwiek merytoryki atakowanie Kościoła Katolickiego w coraz to bardziej prymitywnej formie. Poza antyklerykalizmem u Kotlińskiego nie stwierdzono żadnych poglądów.

Pod szyldem Platformy Obywatelskiej w parlamencie zasiadał będzie również Cezary Grabarczyk. Stabilność władzy jest niewątpliwie porządana, by prowadzić dobrą długofalową politykę, jednak ponowne powierzanie funkcji ludziom, którzy się w nich nie sprawdzili nie wróży niczego dobrego. Grabarczyk od 4 lat jest ministrem infrastruktury w rządzie Donalda Tuska. Przez ten czas okazało się, że autostrady budują się znacznie wolniej niż przewidywano. To właśnie Grabarczyk z racji swojego urzędu odpowiada za to, że kibice z całej Europy zamiast po nowych kilku pasmówkach jeździć będą starymi, acz nie sprawdzonymi drogami, na które Polacy narzekają od tylu lat. Przynajmniej przybysze poznają nieco wschodniego folkloru.

Można by ciągnąć tę smutną wyliczankę jeszcze długo, biorąc z całej Polski przykłady mniej lub bardziej przypadkowych ludzi, którzy zasiądą w sejmowych ławach z woli ludu. I widząc odświętnie ubranych prezenterów w telewizyjnym studiu wyborczym oraz tłumy ludzi, zwyczajnie nie znających się na polityce, którzy dumnie idą spełnić swój "obywatelski obowiązek" cisną mi się na usta słowa śp. Nicolasa Gomeza Davili: My, wrogowie powszechnego prawa wyborczego nie przestajemy się zdumiewać z powodu entuzjazmu, jaki wywołuje wybór garstki nieudolnych przez masę niekompetentnych.

michalc

poniedziałek, 10 października 2011

Okręg Łódzki Młodzieży Wszechpolskiej na Facebook!

Miło nam poinformować, że również Łódzki Okręg Młodzieży Wszechpolskiej dorobił się konta na FB. Po raz drugi oczywiście, bowiem poprzednie, zostało usunięte. Administracji Facebooka nie podobała się ... krytyka Marszu Równości Roberta Biedronia... Hmm, cóż cenzura jak w PRL, takie czasy...
Mam nadzieje, że tym razem konto wytrzyma dłużej

http://www.facebook.com/pages/M%C5%82odzie%C5%BC-Wszechpolska-Okr%C4%99g-%C5%81%C3%B3dzki/206757542695653

Serdecznie Zapraszamy

niedziela, 9 października 2011

Ocalić od zapomnienia.

 
Kolejna niedziela, pochmurna, nieciekawa i pewnie gdybym nie zaczął jej od mocnej kawy, to dalej poszedłbym spać. Niedziela, w której Polacy po wszystkich kilkumiesięcznych kampanijno- kabareciarskich wystąpieniach różnych opcji politycznych stanęli przed wyborem. Jedni postanowili wybrać tych, drudzy tamtych, a jeszcze inni... Wszystkiemu wtórowały media, które starały się budzić napięcie i grozę w tym jakże flegmatycznym wydarzeniu. Ja wyłączyłem telewizję. Dzisiaj stanąłem przed innym wyborem.
Po raz kolejny sięgnąłem po interpretacje Marka Grechuty. Człowieka, którego utwory towarzyszą mi przez całe młode życie, które bez wątpienia budowały i wciąż budują moją osobę, które budują nastrój chwili i dają podstawę do długotrwałych rozważań na różnorakie zagadnienia.
Wielkim trzeba być artystą by dać tyle innym.

Dziś mija piąta rocznica śmierci poety.

Marek Grechuta 10.12.1945 - 9.10.2006.

Panie Marku, dziękuję.

Maciek Yogi

wtorek, 4 października 2011

17 września w Poznaniu

Co prawda ze sporym opóźnieniem, ale wreszcie relacja z Marszu Bohaterów Września, który się odbył w Poznaniu, okiem łódzkich nacjonalistów
"17 września, w rocznicę zdradzieckiej napaści Związku Radzieckiego na Rzeczpospolitą członkowie oraz sympatycy Brygady Łódzkiej Obozu Narodowo-Radykalnego udali się do Poznania na przygotowany przez Wielkopolską Brygadę ONR oraz Wielkopolskich Autonomicznych Nacjonalistów Marsz Bohaterów Września 39’. W ten sposób chcieliśmy oddać hołd tym którzy nie wahali się walczyć za ojczyznę i zginęli w jej obronie.
Wszyscy w dobrych nastrojach wyruszyliśmy z Łodzi po godzinie 9:00, podróż upłynęła szybko i około godziny 12:30 stawiliśmy się na dworcu autobusowym przy ul. Głogowskiej skąd tramwajem udaliśmy się do centrum gdzie przywitała nas liczna delegacja Autonomicznych Nacjonalistów. Korzystając z kilku godzin wolnego czasu udaliśmy się na obiad, mogliśmy przy tej okazji zwiedzić poznańskie stare miasto z jego odrestaurowanym ratuszem i kamieniczkami. Trzeba przyznać że wygląda to pięknie i ma w sobie mnóstwo uroku, szkoda że nie można powiedzieć tego o łódzkich kamienicach w rejonie ul. Piotrkowskiej.
Oprócz starego miasta spore wrażenie wywarła na mnie również zorganizowanie jakim wykazała się ekipa poznańskich nacjonalistów, każdy znał swoje miejsce i rolę, wszystko było odpowiednio zgrane w czasie, dzięki temu już około godziny 16:30 znacznie powiększoną grupą udaliśmy się pod pomnik powstańców wielkopolskim pod którym zaczęli już się zbierać pierwsi uczestnicy marszu. O godzinie 17:00 około 200 uczestników marszu sprawnie sformowało się w marszową kolumnę trzymająca banery i transparenty, skandując m.in. hasła „Duma, duma, narodowa duma” , „Cześć i chwała bohaterom” , „ Wasza krew za naszą wolność” ruszyło przez centrum miasta pod pomnik Armii Poznań. Marsz cieszył się sporym zainteresowaniem przechodniów którzy robili zdjęcia i kręcili filmiki, niektórzy nawet dołączali do narodowców. Wśród maszerujących można było zobaczyć rodziców z dziećmi, młodzież jak również osoby starsze.
Tam gdzie pojawiają się narodowcy tam nie może i zabraknąć komediantów i błaznów spod czerwono-czarnego sztandaru. Korzystając z naszych inicjatyw szeroko pojmowani antyfaszyści próbują pokazać że istnieją i jacy są silni. Tak więc w połowie drogi pod pomnik marsz próbowała zablokować niespodziewanie liczna bo ok. 30 osobowa grupa antysystemowych bojowników skandując hasła „ Poznań wolny od faszyzmu”. Oddziały prewencji odseparowały obie grupy a w stronę narodowców poleciały jajka i bomby z farbą. Uczestnicy marszu odpowiedzieli okrzykami „Antifa, antifa gejowska prowokacja” oraz „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę” którymi szybko zagłuszyli antyfaszystów którzy najwyraźniej zapomnieli zjeść śniadania i siły w płucach nie mieli( mimo iż zwykle najlepiej wychodzi im krzyczenie zza szczelnego kordonu policji;) ). Po kilku minutach policja zepchnęła uczestników blokady na chodnik, a antyfaszyści jak przystało na groźnych bojówkarzy rzucili na ziemię swój baner i rozpoczęli znany nam już i popularny w tych środowiskach konkurs „kto szybciej ucieka?”.
Bez dalszych przeszkód marsz dotarł pod pomnik Armii Poznań gdzie uczestnicy sformowali półkole wokół organizatorów których przedstawiciele wygłosili okolicznościowe przemówienia w których podkreślali bohaterstwo zwykłych ludzi którzy w tamtych dniach musieli porzucić dotychczasowe życie i ruszyć do walki o wolność. Na końcu uroczystości nastąpiło złożenie kwiatów i marsz został zakończony.
Nasza łódzka delegacja udała się w drogę powrotną na dworzec, gdzie miał przyjechać bus powrotny do Łodzi. Przy okazji udało nam się zdobyć pamiątkę która zawsze będzie nam przypominać ten bardzo udany wyjazd. Mam nadzieję że co roku 17-go września Poznań będzie celem wizyty wszystkich polskich narodowców i patriotów.

Skaldi

niedziela, 2 października 2011

Evita Perón - Pierwsza Dama Populizmu

Autor książkę o Evicie określa jako biografię socjalno – populistyczną. Pisana jest ona z pozycji fanatyka i populisty, bowiem uczciwe pisanie o zjawisku Evity odbywać się może jedynie pod wpływem jej fanatycznego ducha. Krąży on po świecie niczym wyrzut sumienia dla socjalizmu i coraz bardziej realna groźba dla zdychającego kapitalizmu.  Boją się go wszelkiej maści demokratyczne dziwolągi, które zupełnie słusznie odbierają go jako śmiertelne zagrożenie. 
Może to być np.:
MADONNA ARGENTYNY – jej zdjęcie otoczone aureolą stało na ołtarzach.
RELIKWIA – jej zwłoki w tajemnicy wywieziono z Argentyny i pochowano pod fałszywym nazwiskiem we Włoszech. Za nazwanie córki Ewą, groziło w Argentynie więzienie.
REWOLUCJONISTKA – uważała, że przyszła na świat w celu przeprowadzenia rewolucji narodowo – socjalnej.
FANATYK – ideę sprawiedliwości społecznej chciała uświęcić krwią jej wrogów. Jej mąż Juan Peron odmówił i stracił władzę.
TRYBUN LUDOWY – zaraziła swoim entuzjazmem i fanatyzmem niezliczone tłumy ludzi, wymusiła na nich uległość i pchnęła do walki o sprawiedliwość społeczną.
FUNDACJA EWY PERON – największa organizacja dobroczynna w dziejach świata.
WAMP – była uważana za jedną z najlepiej ubranych kobiet świata.
FEMINISTKA – założyła Partię Kobiet.
NAŚLADOWCZYNIE – Isabelita Peron – pierwsza w dziejach świata kobieta prezydent. Rządziła m.in. przy pomocy Szwadronów Śmierci.
Madonna – w musicalu „Evita”. Jej wizja Evity nie miała z nią prawie nic wspólnego.
Autor: politolog, specjalizacja marketing polityczny.
Więcej w artykule wprowadzającym na: stato.xaa.pl
Książkę można nabyć: Główna Księgarnia Naukowa im. B. Prusa w Warszawie, Krakowskie Przedmieście 7
Kwiaciarnia przy ul. Marynarska 19A w Warszawie. Można też zamówić na stronie. stato.xaa.pl