sobota, 31 grudnia 2011

Szczęśliwego Nowego Roku!

Szczęśliwego Nowego Roku. Udanej zabawy sylwestrowej. 

Oby nadchodzący rok 2012, był jeszcze lepszy od poprzedniego :-) 
Życzy Redakcja "Narodowej Łodzi"

piątek, 30 grudnia 2011

Świąteczna pomoc od łódzkich narodowców

Wieczorem 23 grudnia w Łodzi, tuż przed wigilią grupa narodowców reprezentowanych przez członków Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Łódzkiego oraz ONR Brygady Łódzkiej po raz kolejny postanowiła wspomóc potrzebujących przed Świętami Bożego Narodzenia. Tym razem dostarczyli upominki świąteczne dla najmłodszych z jednego z lokalnych Domów Dziecka.
Mimo, że wśród darów znajdowały się przede wszystkim słodycze łódzcy narodowcy nie zapomnieli także o zabawkach, które uwielbia każdy maluch
Działalność społeczna i akcje charytatywne to coraz częstsze inicjatywy w szeroko pojętym polskim ruchu narodowym. Miejmy nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze i już niebawem wrócimy do czasów kiedy skojarzenie z polskim narodowcem było jednoznaczne: narodowiec = lokalny działacz społeczny. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie odpowiedzieć na potrzebny narodu, a przede wszystkim nie ma nic piękniejszego jak uśmiech na twarzy dziecka.
P.S:
Specjalnie podziękowania dla ZŻNSZ Okregu Łódzkiego za wsparcie wsparcie finansowe przed zakupami upominków dla dzieciaków.

AM



sobota, 24 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

Wszystkim czytelnikom naszego bloga, działaczom i sympatykom idei narodowej życzymy radosnych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!

Redakcja Narodowej Łodzi

piątek, 23 grudnia 2011

Po wyborach w Łodzi. Obserwacje i wnioski - Jędrzej Giertych (1936) cz.V

Zapraszam do przeczytania ostatniej już części wspomnień Jędrzeja Giertycha.



Z wyborów łódzkich wyciągnąć można wnioski, które dotyczą nie tylko Łodzi, ale całej Polski.

wtorek, 20 grudnia 2011

Krótka historia łódzkich "zinów" nacjonalistycznych w latach 1994-2006.

Charakter ruchu narodowego w danym mieście najlepiej odzwierciedlają pisma, które ten ruch wydaje. Tak było również w Łodzi po 89 roku. Łódzkie środowiska narodowe zawsze były dosyć płodne w tej materii, sporo było różnego rodzajów zinów, biuletynów czy pisemek tzw drugiego a może nawet trzeciego obiegu. Dlatego czas aby przybliżyć ich historię...
W latach 90 wychodziły tutaj takie tytuły jak „Chrobry” „Teraz my” „Terrozourus” „Brukowiec” różne edycje i odmiany „Łódzkiego Szańca”, „Pod Prąd” . W obecnym stuleciu „Ortodoksja” biuletyn „Patria” i pismo „Dziedzictwo”, „Biuletyn Narodowego Odrodzenia Polski”.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Święta Bożego Narodzenia- ostatni bastion chrześcijaństwa

Święta Bożego Narodzenia to czas wzajemnego zrozumienia, wybaczenia, miłości i generalnie wszelkich pozytywnych uczuć jakie przejawia człowiek. Ciekawą rzeczą jest fakt, że owe emocje w tym czasie przejawiają prawie wszyscy ludzie na całym świecie i to w zasadzie bez względu na to, czy są oni praktykującymi chrześcijanami czy nie.

piątek, 16 grudnia 2011

Po wyborach w Łodzi. Obserwacje i wnioski - Jędrzej Giertych (1936) cz.IV

Proponuję oderwać się na chwilę od codziennych obowiązków i nerwów związanych z tym co się na świecie dzieje i przeczytać kolejną część wspomnień z pobytu Jędrzeja Giertycha w Łodzi z 1936 r. (KrzychuLDZ)


Kto zwyciężył?
Nie będę tu powtarzał wyliczeń cyfrowych. Sprawa ta jest wszechstronnie wyświetlona.

Jest rzeczą bezsporną, że obóz narodowy uzyskał przytłaczającą większość głosów polskich.

wtorek, 13 grudnia 2011

11.12.2011 Manifestacja Antykomunistyczna Łódź

11 grudnia br. łódzcy narodowcy zrzeszeni w organizacji Narodowa Łódź zorganizowali manifestację antykomunistyczną pod nazwą Idzie Antykomuna.

Obchody trzydziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęto od mszy świętej w intencji ofiar stanu wojennego i w intencji Ojczyzny w kościele pw. Podwyższenia Świętego Krzyża przy ul. Sienkiewicza. Po mszy członkowie Narodowej Łodzi złożyli kwiaty pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu.

Sama manifestacja zgromadziła około 400 osób ze środowisk narodowych: łódzkich oddziałów Obozu Narodowo-Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej, Związku Żołnierzy NSZ, delegacje Brygad Lubelskiej, Częstochowskiej, Gdańskiej i Śląskiej ONR, Wodzisławskiej Inicjatywy Patriotycznej, Obozu Wielkiej Polski, wielkopolskich Autonomicznych Nacjonalistów, Opcji Społeczno-Narodowej oraz wielu niezrzeszonych patriotów. Manifestacja rozpoczęła się na pasażu Schillera, gdzie uczczono minutą ciszy ofiary stanu wojennego. Przemówienia wygłosili: Maciej Żekało - rzecznik prasowy Narodowej Łodzi, Jan Waliszewski - prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Łódzka" i redaktor Aspektu Polskiego oraz Zbigniew Waprzko przedstawiciel ZŻ NSZ. Przypominano w nich stan wojenny i walkę Polaków z komunizmem oraz poruszano współczesne kwestie, takie jak bezkarność komunistycznych zbrodniarzy, działalność komunistów po 1989 roku, oraz zagrożenie płynące ze strony Unii Europejskiej i przyjęcia Euro. Następnie rozpoczął się marsz ulicą Piotrkowską w stronę pl. Wolności. W trakcie przemarszu wznoszono okrzyki antykomunistyczne, patriotyczne i narodowe, takie jak "Nigdy więcej komunizmu", "Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela", "Wielka Polska Katolicka", czy "Bóg, honor i ojczyzna". Przechodnie pozytywnie reagowali na Idącą Antykomunę, wielu wyrażało swoje poparcie dla głoszonych przez narodowców haseł. Pod dotarciu do celu przemarszu, zebrani stanęli przed pomnikiem T. Kościuszki, gdzie przemówienie o zadaniach stojących przed młodym pokoleniem wygłosił Adam Małecki - prezes Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Łódzkiego. Następnie w oprawie płonących rac odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego, a organizator zakończył manifestację.

tekst: A.M
Foto: Mariusz S, Marek L.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

sobota, 10 grudnia 2011

Uwaga! Informacja Porządkowa!

1. Zapraszamy na Manifestację wszystkie osoby chcące upamiętnić ofiary stanu wojennego , domagające się ukarania komunistów za swe zbrodnie oraz rozliczenia członków systemu, który nosił niechlubną nazwę PRL , niezależnie od opcji politycznej czy organizacyjnej.
2. Biorąc udział w Manifestacji zobowiązujesz się do przestrzegania zasad zawartych w Informacji Porządkowej oraz do bezwzględnego stosowania się do poleceń Służby Porządkowej.
3. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do weryfikacji transparentów, flag i tym podobnych. Służba Porządkowa może nakazać schowanie takich materiałów jeśli uzna, iż są niezgodne z celem zgromadzenia. Osoby niepodporządkowujące się, zostaną usunięte z manifestacji.
Nie jesteś pewny czy Twój transparent może być dopuszczony? Skontaktuj się z Organizatorami.

4. Obowiązuje zakaz przynoszenia na manifestację swojego sprzętu nagłaśniającego i megafonów. Osoby, które przyniosą tego typu sprzęt bez uzgodnienia tego z Organizatorami, zostaną poproszone o oddanie go do depozytu. W przypadku odmowy – zostaną usunięte z manifestacji.
5. Organizatorzy mają prawo do usuwania z manifestacji osób, które zakłócają powagę wydarzenia – w szczególności osób nietrzeźwych, agresywnych, wulgarnych, oraz wszelkiej maści prowokatorów, którzy będą uznaniu za członków organizacji wrogo nastawionych w stosunku do organizatorów inicjatywy Idzie Antykomuna.
6. Namawiamy wszystkich do zabrania z domu biało-czerwonych flag. Również apelujemy o nie afiszowanie się z barwami klubów sportowych ze względu na możliwość prowokacji ze strony ludzi nie czujących bicia serca Narodu polskiego.
7. Informujemy także o zakazie odpalania środków pirotechnicznych i apelujemy o nie zakrywanie twarzy.
8. Jeżeli zgadzasz się na te warunki zapraszamy ! Przyjedź i zabierz znajomych oraz rodzinę ! Pokażmy naszym rodakom jak wygląda Idąca Antykomuna!


Narodowa Łódź
Młodzież Wszechpolska Okręg Łódzki
Obóz Narodowo–Radykalny Brygada Łódzka


PROSIMY O ROZPOWSZECHNIANIE INFORMACJI NA FORACH I PORTALACH.

czwartek, 8 grudnia 2011

Po wyborach w Łodzi. Obserwacje i wnioski - Jędrzej Giertych (1936) cz.III

Ze względu na niedzielną manifestację antykomunistyczną w Łodzi i związanymi z nią późniejszymi relacjami dzisiaj przedstawiam kolejną część obserwacji i wniosków Jędrzeja Giertycha z pobytu w Łodzi w 1936 r. Zapraszam do czytania! (KrzychuLDZ)




           Wybory łódzkie 1936 roku interesowały opinię publiczną nie tylko ze względu na ich wynik bezpośredni, ale również i ze względu na pewną ich stronę szczególną: sprawę głosowania Żydów.

środa, 7 grudnia 2011

Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (ZŻNSZ) Okręg Łódzki kolejną organizacją w naszym Komitecie Poparcia!

Kolejną organizacją, która dziś dołączyła do Honorowego Komitetu Poparcia inicjatywy Idzie Antykomuna - Manifestacja Antykomunistyczna w Łodzi jest Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (ZŻNSZ) Okręg Łódzki.
Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) – polska konspiracyjna organizacja wojskowa obozu narodowego działająca podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. Po Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich była to największa formacja polityczno-wojskowa podczas okupacji. Narodowe Siły Zbrojne w czasie okupacji liczyły według różnych danych od 80 tys. (w październiku 1943 - 72,5 tys.) do 100 tys. ludzi. 

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Prof. Jacek Bartyzel w Komitecie Poparcia Manifestacji Antykomunistycznej!

Kolejnym członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Manifestacji Antykomunistycznej został dziś prof. Jacek Bartyzel - polski publicysta, działacz społeczny i wykładowca akademicki. W 2006 roku odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Bartyzel

Dziękujemy!

niedziela, 4 grudnia 2011

Po wyborach w Łodzi. Obserwacje i wnioski - Jędrzej Giertych (1936) cz.II


Po tygodniu przedstawiam kolejną część obserwacji i wniosków Jędrzeja Giertycha z pobytu w Łodzi w 1936 roku. (KrzychuLDZ)

Pisałem już o napięciu walki (w znaczeniu nie przenośnym, lecz fizycznym) między obozem narodowym w Łodzi a Frontem Ludowym. Do tego, co napisałem, dodam jeszcze parę szczegółów.
Lokale organizacyjne Stronnictwa Narodowego - i odbywane w tych lokalach „odprawy” - wywoływały wrażenie, że się jest w siedzibie dowództw odcinków frontu, albo, jeszcze dokładniej, dowództw akcji partyzanckiej.
Po pierwsze dlatego, że widziało się w nich mnóstwo ludzi obandażowanych, a czasem ludzi okrwawionych, którym jeszcze opatrunku nałożyć nie zdążono. (Muszę tu zresztą stwierdzić - ku zgorszeniu warszawiaków, dziwiących się opieszałości policji - że nigdy z ust tych ludzi nie słyszałem ani narzekań, ani wołań o policyjne represje. Ludzie ci raczej wstydzili się swych ran i guzów, aniżeli je męczenniczo obnosili. Wstydzili się w myśl zasady, że „skoro się już bijesz, to raczę bij, niż bądź bity”. I muszę tu stwierdzić - znowu ku zgorszeniu ludzi, siedzących w bezpiecznym zaciszu stolicy — że opatrunki okrywały w Łodzi nie tylko narodowe głowy. Że, skoro się już bito, to narodowcy raczej bili, niż byli bici. Aczkolwiek, co również podkreślić należy, narodowcy starali się wszczynania niepotrzebnych walk i starć unikać).
Po wtóre, dlatego, że cała technika akcji, którą się tam widziało, dziwnie akcję wojenną przypominała. Mówiło się tam nie o czym innym, jak o panowaniu nad określonym, zasięg danego lokalu stanowiącym, terytorium. Oczywiście, przede wszystkim o panowaniu propagandowym, - o dokładnym wykonaniu codziennej roboty rozklejania afiszów, o systematycznym rozpowszechnianiu ulotek i „numerków” itd., tak, aby się w ręku każdego Polaka znalazły, o planowym przeprowadzeniu agitacji ustnej, docierającej we wszystkie zakamarki.
Obok tego jednak mówiło się i o panowaniu fizycznym: tu a tu sygnalizowano pojawienie się bojówek przeciwnika, które usiłują naszej akcji przeszkadzać; bojówki te trzeba zwalczyć i usunąć. Tu a tu konstatowano istnienie trwałych gniazd akcji przeciwnej; gniazda te trzeba naszą akcją osaczyć, wpływ ich sparaliżować, ekspansję uniemożliwić.
Akcja wyborcza nie obracała się w próżni, - nie była rzucaniem ulotek i haseł w bezdenną i niezbadaną topiel nieprzerobionej masy ludnościowej, - ale była systematyczną robotą organizacyjną, mającą za przedmiot określoną ulicę, określony blok domów, określony dom, określonego człowieka.
Ale to wszystko, to tylko dalszy ciąg uwag poprzednich.
Chcę zwrócić uwagę na coś innego. Zacznę znowu od obrazka, zaczerpniętego wprost z życia:
Teren: Koło Stronnictwa Narodowego na przedmieściu Koziny. Normalne zebranie Koła.
Wieczór sobotni 29 sierpnia.Obecnych z górą 200 osób, członków Koła. Przewaga mężczyzn, ale nie brak też i kobiet. Przewaga młodych, ale nie brak też i starych. Lud roboczy. Ręce twarde, spracowane, czasem pozbawione jednego, lub paru palców, poucinanych przez maszyny. Ubrania poniszczone. Kobiety przeważnie w chustkach, mężczyźni w dużym odsetku bez kołnierzyków i krawatów. Sami robotnicy. Twarze zacne, uczciwe, - jest w tych ludziach jeszcze coś z chłopów (wszak robotnik łódzki ze wsi wyszedł!), ale jest już i miejski pierwiastek inteligencji i obycia.
Nie będę mówił o treści referatu, ani o panującym na sali entuzjazmie i zaciętej woli walki i zwycięstwa. Ani o sprawności organizacyjnej, ujawnionej w metodycznym rozdzielaniu paczek ulotek między przedstawicieli poszczególnych obwodów. Chodzi mi w tej chwili o coś innego.
Przed trzema stolikami na sali u-stawiły się trzy długie kolejki. Jedna - to są ci, co zabierają ulotki
i załatwiają różne sprawy, związane z propagandą w obwodach. Druga - to są ci, co składają podpisy
pod listą kandydatów na radnych. (Listy Narodowe zgłoszono w Lodzi z dziesięciu tysiącami prawidłowo złożonych podpisów). Trzecia - to są ci, co płacą składki. Bo właśnie zbliża się pierwszy.
Długa kolejka prostych ludzi, z trudem zarabiających na chleb.
Skarbnik pokrzykuje na nich, aby się nie pchali. Oni pokrzykują na skarbnika, aby się śpieszył, bo przed rozpoczęciem zebrania załatwić ich nie zdąży.
Płacą, jeżeli się nie mylę, po złotówce. Każdy trzyma w ręku monetę i legitymację.
Skarbnik wystawia im kwit - i przykłada pieczątkę w odpowiedniej rubryce legitymacji.
Płacą. Z tych pieniędzy utrzymują lokal. Z tych pieniędzy pokrywają koszta propagandy. Z tych pieniędzy okazują pomoc swoim bezrobotnym, posyłają „wałówki” swoim aresztowanym, wypłacają zapomogi ich rodzinom. Z tych pieniędzy wysyłają poważne kwoty da Zarządu Okręgowego na ogólne koszta organizacyjne.
Stronnictwo Narodowe - to nie jest związek zawodowy. Robotnik nie ma z przynależności do Stronnictwa żadnych osobistych korzyści. A jednak płacą. Płacą chętnie - i płacą punktualnie.
To było przed rozpoczęciem zebrania. Na zakończenie zebrania przewodniczący oświadczył, że ponieważ są wybory - normalne fundusze na potrzeby Stronnictwa nie wystarczają. Trzeba złożyć składkę dodatkową.
Wyjęto talerz z pod karafki z wodą na prezydialnym stole. Młoda dziewczyna obeszła z tym talerzem salę. Nie było bodaj nikogo, kto by nie złożył datku. Byli tacy, co dawali po groszu, ale byli tacy, co dali znowu po złotówce.
Byłem w Łodzi na mnóstwie zebrań. Na każdym - zbierano pieniądze. Zbierano - spore kwoty.Akcja wyborcza obozu narodowego w Łodzi nie miała wielkich zasobów pieniężnych. Mimo to robiono dużo, - akcja ulotkowa i plakatowa na przykład budziły podziw prasy żydowskiej. Łódzki dziennik żydowski „Republika” kilkakrotnie rozpisywał się o „sugestywności” narodowej propagandy afiszowej i ulotkowej.
Akcja nasza z konieczności prowadzona była tanio. Obchodziła się bez płatnych pracowników, już nie mówiąc o płatnych bojówkach. Nasze plakaty rozklejane były ochotniczo przez członków Stronnictwa. Nie kupiono ani jednego kieliszka wódki.
Nikomu za nic w robocie przedwyborczej nie płacono. Ci narodowcy, którzy na czas wyborów przybyli do Łodzi z innych stron, korzystali z kwater darmowych, przeważnie w robotniczych rodzinach. Niektóre ulotki drukowane były - za darmo.
Ale mimo to - koszta akcji wyborczej były znaczne. I na koszta te pieniędzy na ogół nie zbrakło.Nie zbrakło, bo nie zawiodła ofiarność narodowców.
Ofiarność groszowo – złotówkowa. Płacili robotnicy, płaciło drobne mieszczaństwo łódzkie, płaciła uboższa inteligencja. Płaciły i inne ośrodki Stronnictwa Narodowego, - Warszawa, Pomorze i inne, - również z drobnych ofiar swe zasiłki składając. Zaledwie kilka, może kilkanaście nieco większych ofiar zamożniejszej łódzkiej inteligencji i mieszczaństwa zasiliło narodowy fundusz wyborczy.
Fundusze narodowe - to były - co się zowie - fundusze ludu. Z drobnych ofiar, z trudem zebrane, - oszczędnie i oględnie wydawane.
Fundusz wyborczy narodowy stanowił jaskrawe przeciwieństwo do funduszu PPS. Obfitość pieniędzy socjalistycznych rzucała się po prostu w oczy. Nie żałowano ich!
Jak wieść niesie, na akcję wyborczą w Łodzi sypnęli mocno groszem niektórzy fabrykanci żydowscy. Nie byłoby w tym nic dziwnego! Skoro mogli na PPS głosować (a że głosowali, to jest bezsporne),
to mogli i na PPS. płacić. Czy płacili? Nie byłem przy tym, - udowodnić tego nie mogę. Ale nikt mnie nie przekona, że wieść ta nie zawiera w sobie prawdy.
W każdym razie, jedno jest pewne. Socjal - komuna miała od obozu narodowego pieniędzy nieskończenie więcej. W ogóle, jaskrawo się w Łodzi odwróciły role. Burżuazja (żydowska) ławą głosowała na PPS., - ławą o wiele bardziej zwartą, niż żydowski lud (który głosował w dużym odłamie na partie żydowskie). Biedota (polska) w znacznej większości głosowała na listę narodową.
Obóz narodowy stoi w Łodzi pracą, walką i ofiarnością - polskiego robotnika.
O wy, Bridżograjcy, polska inteligencjo! Gdybyście widzieli te spracowane ręce polskiego robotnika, rzucające złotówki na pracę obozu narodowego! Wy, którzy nic, nigdy na żadne cele narodowe nie płacicie lub opędzacie się 50-groszową jałmużną, wymawiając się, że na więcej was nie stać! (Sam widziałem w Warszawie listę składek na wybory w Łodzi, na której grupa zamożnej inteligencji, rzekomo narodowej, zebrała w sumie, zbiorowym wysiłkiem... dwa złote).
Jeślibyście kiedyś ginęli pod kulami czrezwyczajek - to nie bardzo by mi was było żal. Boście sobie na to zasłużyli.
Polska ostanie się i bez was. Ostanie się dzięki woli, dzięki pracy, dzięki wysiłkom, dzięki ofiarności, dzięki hartowi, - robotnika-narodowca, chłopa-narodowca, drobnego mieszczanina-narodowca - i tej nielicznej garści inteligencji narodowej, która razem z narodową masą ludową ponosi ofiary, - pracuje, walczy, boryka się z przeciwnościami, znosi prześladowania - i płaci.
Tak jest. I płaci.

Koniec części drugiej.

piątek, 2 grudnia 2011

Msza Święta przed Manifestacją


11 grudnia przed manifestacją antykomunistyczną odbędzie się msza Święta w intencji Ojczyzny i ofiar Stanu Wojennego. Będzie miała miejsce o godz. 13 w kościele Podwyższenia Św. Krzyża (ul. Sienkiewicza 38 - kościół naprzeciwko Stow. Robotników Chrześcijańskich).

czwartek, 1 grudnia 2011

Łódź tonie w długach...

Przez ostatnie 10 lat Łódź powiększyła stan swojego długu z 350 milionów do 1 miliarda 389 milionów złotych. W przeliczeniu na jednego mieszkańca oznacza to zwiększenie długu z 443 zł w 2001 roku do 2100 zł pod koniec 2011 roku.

Władze naszego miasta jak zawsze tłumaczą się kredytami, które muszą zaciągać, aby następnie uzyskać dofinansowanie na inwestycję z ramienia Unii Europejskiej (instytucje unijne wymagają tzw. wkładu własnego w przypadku dużych przedsięwzięć).

Jak podaje portal lodz.naszemiasto.pl, największe miasto województwa łódzkiego zadłużone jest w 7 bankach krajowych, 2 zagranicznych oraz Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Spłacenie tego zadłużenia planowane jest dopiero na 2031 rok.

Prezydent Miasta Łodzi Hanna Zdanowska (PO) już zapowiedziała na 2012 rok pakiet kolejnych kredytów, które zamierza zaciągnąć, opiewających na kwotę 535 milionów złotych. Prócz tego władze Łodzi planują wyemitować obligację na sumę 221 milionów złotych.

Według wstępnych planów szczytowym okresem zadłużenia dla naszego miasta ma być rok 2014, gdzie dług wyniesie 2,3 miliarda złotych, przy planowanych dochodach 3,5 miliona złotych.

Dzięki portalowi lodz.naszemiasto.pl dowiadujemy się także o zadłużeniach innych polskich miast w przeliczeniu na jednego mieszkańca:

Dług większy niż w Łodzi:

• Wrocław – 3586 zł
• Warszawa – 3410 zł
• Kraków – 2823 zł
• Gdańsk – 2665 zł
• Poznań – 2405zł
• Białystok – 2337 zł
• Lublin – 2237 zł

Łódź – 2122 zł

Dług mniejszy niż w Łodzi

• Rzeszów – 2038 zł
• Bydgoszcz – 1994 zł
• Szczecin – 1757 zł
• Katowice – 1567 zł


Tymczasem wiceprezydent Łodzi, Arkadiusz Bednarek (38 lat, na stanowisku od pół roku) w środę na konferencji prasowej chwalił się, iż na koncie jak do tej pory ma same sukcesy. Dla uwiarygodnienia swoich słów rozdał dziennikarzom wykaz jego osiągnięć zajmujący, aż pięć stron. Oj zdolny też nasz wiceprezydent, łatwo zauważyć, że w kwestiach ukazywania dobrej miny do złej gry nie jest najgorszy. Żeby było śmieszniej pan Bednarek do własnych sukcesów zaliczył także rozpoczęcie prac przy budowie Trasy Górna i remont ul. Limanowskiego, które to zapoczątkował w 2010 roku Dariusz Joński. Kiedy atmosfera żartu zaczęła opadać, wiceprezydent Łodzi nie pozostał temu bierny i niczym zawodowy komik natychmiast zareagował, a mianowicie murem stanął za swoją decyzją włączaniu latarni ulicznych długo po zachodzie słońca i wyłączaniu ich sporo przed wschodem. Na koniec nie omieszkał niczym prawdziwy wirtuoz sceny spuentować swojego wystąpienia tym oto cytatem: "Ja mam taką dewizę, że staram się żadnej decyzji nie żałować, tylko wyciągać wnioski"

Kiedyś w telewizji polskiej emitowany był taki program publicystyczny "Co z tą Polską?" (sic!), mimo paskudnych skojarzeń postawię równie ambitne pytanie "Co z tą Łodzią?". Niestety nie wiem, kiedy uzyskam na nie wiarygodną odpowiedź, bo jeśli wiceprezydenta nie da się zapytać, to kogo...

AM

wtorek, 29 listopada 2011

REKOLEKCJE ADWENTOWE W DUCHU ŚW. MAKSYMILIANA




Ćwiczenia duchowe mają pierwszorzędne znaczenie
tak dla udoskonalenia przyrodzonych władz człowieka,
jak przede wszystkim dla urobienia człowieka nadprzyrodzonego,
czyli chrześcijanina.”
Pius XI, „O znaczeniu rekolekcji zamkniętych


Kolejny raz mamy możliwość uczestnictwa w rekolekcjach adwentowych, sprawowanych przez księży z Bractwa św. Piusa X. Głównym ich tematem będzie postać św. Maksymiliana Marii Kolbego oraz dzieło jego życia – Rycerstwo Niepokalanej. Przypomnę, że bieżący rok był ogłoszony rokiem św. Maksymiliana, a 14 sierpnia obchodziliśmy 70. rocznicę jego męczeńskiej śmierci. Warto także wspomnieć, że 17 października minęły 94 lata od powstania Militia Immaculatae (MI), czyli Rycerstwa Niepokalanej. Miało to miejsce w Rzymie, gdzie młody zakonnik zetknął się z silną anty-katolicką propagandą, której niestety towarzyszyła bierność tak wiernych, jak i wielu duchownych. Z podobną sytuacją mamy do czynienia również i teraz. Zwłaszcza w Polsce. Jeśli więc dla tego wielkiego świętego jedyną droga naprawy ówczesnego stanu rzeczy była „odnowa wszystkiego w Chrystusie przez Niepokalaną”, to warto chyba abyśmy i my poznali metody walki oraz środki jakimi Rycerstwo się posługiwało. Dodam tylko, że od momentu założenia MI na ziemiach polskich co roku wstępowało do niej po kilkadziesiąt tysięcy osób, a tuż przed wybuchem II wojny światowej zrzeszało ono milion (!) członków. Dodatkowym bodźcem do uczestnictwa w tych rekolekcjach niech będzie możliwość przystąpienia do Milicji Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji, która jest kontynuacją ruchu zainicjowanego przez św. Maksymiliana. Uroczystość ta będzie miała miejsce na zakończenie rekolekcji, czyli po uroczystej niedzielnej Mszy Świętej, oczywiście w rycie trydenckim. Szczegółowy program rekolekcji wygląda następująco:

2 grudnia (piątek)

16.30 – różaniec (możliwość spowiedzi)

17.00 – wykład

18.00 – Msza Św. ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa

18.45 – Godzina Święta ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa

3 grudnia (sobota)

16.30 – różaniec (możliwość spowiedzi)

17.00 – wykład

18.00 – Msza Św. ku czci Niepokalanego serca NMP

18.45 – wykład

19.30 - Godzina Święta ku czci Niepokalanego serca NMP

4 grudnia (Niedziela)

09.00 – różaniec (możliwość spowiedzi)

09.30 – wykład

10.00 – Msza Św. ku czci Niepokalanego serca NMP

11.15 – wykład

12.00 – uroczyste przyjęcie nowych członków do Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji.

Rekolekcje wygłosi Przełożony Generalny FSSPX na Europę Środkowo-Wschodnią, ks. Karl Stehlin, a odbędą się one w łódzkiej kaplicy pw. św. Piusa V, przy ul. Wschodniej 74. Serdecznie zapraszamy !
Marek

Mamy trzy fronty do zdobycia dla Niepokalanej.
Pierwszym i najważniejszym frontem jesteśmy my sami,
więc musimy najpierw zdobyć samych siebie dla Niepokalanej.
Bez tego nie ma mowy o podbojach innych frontów.
Drugim frontem jest nasze najbliższe otoczenie.
Trzecim i ostatnim jest już cały świat, wszystkie narody.”
św. Maksymilian M. Kolbe

 

poniedziałek, 28 listopada 2011

Idzie Antykomuna - Manifestacja Antykomunistyczna w Łodzi


13 grudnia minie trzydzieści lat od czasu, kiedy jeden z największych zbrodniarzy komunistycznych gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził w Polsce stan wojenny. W wyniku tej decyzji, wymierzonej bezpośrednio przeciwko Narodowi Polskiemu, śmierć ponosili niewinni ludzie. Osoby odpowiedzialne za te działania nie zostały osądzone do dnia dzisiejszego. Już 11 grudnia odbędzie się w Łodzi Manifestacja Antykomunistyczna pod hasłem "Idzie Antykomuna", która ma na celu oddanie czci Polakom i Polkom walczącym z komunistycznym okupantem oraz wyrażenie sprzeciwu wobec bierności kolejnych władz III RP w wymierzaniu sprawiedliwości komunistom. Po 1989 roku żadna z grup rządzących Polską nie zabiegała o procesy sądowe, w sprawie zbrodniarzy odpowiedzialnych za skutki stanu wojennego. Wielu działaczy komunistycznych po obradach okrągłego stołu znalazło swoje miejsce w życiu społecznym i politycznym naszego kraju. Takiej sytuacji mówimy stanowcze NIE! 11 grudnia przemaszerujemy ulicami Łodzi, aby zwrócić uwagę polskiego społeczeństwa na niebezpieczne lewicowe idee, które wciąż są obecne w polskiej rzeczywistości. Nie zapominaj, ilu Twoich niewinnych rodaków zostało zamordowanych przez komunistów! Oni nie bali się wyrażać swoich poglądów! Przyjdź 11 grudnia o godzinie 17:00 na Pasaż Schillera i okaż swój sprzeciw wobec czerwonym, zbrodniczym ideologiom! Precz z komuną!

Idzie Antykomuna - Manifestacja Antykomunistyczna
11 grudnia 2011
godz. 17:00
Pasaż Schillera

Zapraszamy
Inicjatywa Narodowa Łódź
Obóz Narodowo-Radykalny Brygada Łódzka
Młodzież Wszechpolska Okręg Łódzki

Link do wydarzenia na facebooku: http://www.facebook.com/e...208240662586412
Adres bloga poświęconego tej inicjatywie: www.idzieantykomunalodz.blogspot.com

niedziela, 27 listopada 2011

Po wyborach w Łodzi. Obserwacje i wnioski - Jędrzej Giertych (1936) cz.I

"Po wyborach w Łodzi..." to wrażenia J.Giertycha jakie wywiózł z Łodzi w 1936 roku. Pojawią się one na blogu w pięciu częściach. Myślę, że warto je czytać, przedstawiają one bowiem panujący klimat w Łodzi w 20-leciu międzywojennym. Dla miłośników historii i nie tylko. A teraz oddaję już głos J.Giertychowi. (KrzychuLDZ)



           Gdy opuściłem Łódź i powróciłem do Warszawy - doznałem najwyraźniej tego uczucia, jakie się ma, wracając z frontu na tzw. „Hinterland”.
Zakisły światek warszawski, - cienka warstewka zimnej „skorupy”, okrywającej gorącą głąb „lawy” kraju, - żyje sobie swoim życiem, obojętny na to, co nurtuje milionowe masy narodu. Ploteczki, roztrząsanie „wielkich” problematów w rodzaju tego, co myśli i jak zamierza postąpić p. X. lub p. Y., albo jakie się snują intrygi w tej, czy innej sanacyjnej koterii, - no i partia bridża. Życie owadów na listku rzęsy, - życie, które lada zmarszczka na powierzchni stawu zatopi.
A tymczasem w kraju toczy się dramatyczna walka. W treści identyczna, choć w formach, jak dotąd, chwała Bogu jeszcze (i oby nigdy) nie tak ostra, jak w Hiszpanii. Walka Narodu - z ofensywą komunizmu, która u nas, w naszych specyficznych polskich warunkach, jest równocześnie jawną ofensywą żydostwa.
Wracam z frontu. Bo front wyborczy w Łodzi nie był (i nie jest) tylko frontem w znaczeniu przenośnym, ale był (i jest) frontem walki. Walki, w której się nawet leje krew.
By od razu wprowadzić czytelnika ,,in medias res”, pokażę mu parę łódzkich obrazków.
Oto sobota przedwyborcza. Późny wieczór. Chcę zobaczyć, co słychać na Widzewie, - odległym przedmieściu, uchodzącym za gniazdo komuny.
Uchodzącym zresztą niesłusznie. Jak wykazały wybory, w dzielnicy tej padło 9.143 głosy na Stronnictwo Narodowe (poza tym 1.443 na chadecję i 260 na Stow. właśc. nieruchomości - chrześcijan), a tylko 8.985 na listę Frontu Ludowego, na którą w dodatku padła lwia część miejscowych głosów żydowskich.
Reputacja Widzewa, jako gniazda komuny, wynika stąd, że pod opiekuńczymi skrzydłami p. Kohna (właściciela Widzewskiej Manufaktury), Front Ludowy czuje się tu szczególnie dobrze. Socjalistyczny „Łodzianin” wyraża się bardzo ciepło - i zapewne nie bez powodu - o „kierowniku pewnej wielkiej manufaktury”, pod którym nietrudno się p. Kohna domyślić.
Wysiadam, o jeden przystanek wcześniej, niżby należało, idąc wprost do miejscowego lokalu Stronnictwa. Nikt mnie tu nie zna, mogę więc sobie pozwolić na samotną przechadzkę po ulicach Widzewa.
Robię rozległy łuk przez puste, słabo oświetlone uliczki. Na każdym płocie, na każdym murze wielkie napisy czarną farbą, oraz naklejone ulotki i plakaty. Wszystko narodowe! Socjalistycznych prawie nie widać.
Rozklejali je w nocy robotnicy - narodowcy. Za dnia pracują w fabrykach (o ile nie są bezrobotni), w nocy uczestniczą w akcji propagandowej. Nie są to płatni „tapeciarze”! Pracują noc w noc, tylko z poczucia narodowego i organizacyjnego obowiązku. Jedyna zapłata, jakiej mogą się spodziewać, to są guzy i rany, zadawane przez komunistyczne bojówki, usiłujące „malarzom” i „rozklejaczom” narodowym przeszkadzać – oraz perspektywa utraty pracy, jeśli pracodawca - Żyd się dowie, że ma do czynienia z zorganizowanym narodowcem.
Okólną drogą, obok lokalu PPS, przez tor kolejowy, obok fabryki nici, poprzez jakieś ciemne, bezludne uliczki, zbliżam się do lokalu Stronnictwa Narodowego. Już z daleka widać na chodniku nieruchomo stojące postacie. To rozrzucone z dala od lokalu czujki, obserwujące ulicę. Komunistyczne bojówki nieraz próbują (grupami w kilkudziesięciu) napadać w nocy na nasze lokale, z zamiarem ich zdemolowania. Ani razu nie udało im się zamiaru tego urzeczywistnić... Nie udało im się dlatego, że umiano im w porę zgotować odpowiednie przyjęcie.
Przed lokalem stoi kilku mężczyzn. Pozdrawiam ich wyrazem „Czołem!”
- Czołem! - odpowiadają przyjaźnie, ale pytająco. Legitymuję się, kto jestem.
Wprowadzają mnie do środka. W dwóch pokojach kilkudziesięciu mężczyzn, przeważnie młodych, siedzi przy stołach i spożywa właśnie kolację. To „załoga” lokalu. Kilkanaście kobiet, - żon, sióstr, matek, córek, - podaje im do stołu.
- Co słychać?
- Wszystko w porządku. W całym Widzewie od wczoraj spokój.
- A co było wczoraj?
- Jeden napad.
- Na lokal?
- Nie. Na ulicy. W kilkunastu na jednego.
- Żyje?
- Żyje. Tylko pokrajany nożem. Z tyłu.
- Za co go napadli?
- Mieli go na oku. Śledzili go i po ciemku dopadli. Szedł sam. A mówiliśmy mu ciągle, aby sam nie chodził!
- Co to za ludzie, ci napastnicy?
- Bojówkarze. Zwerbowani z mętów, - złodziei i łobuzów. Socjalizm mieć z nich pożytku nie będzie. To tylko na wybory. Za pieniądze...
- Dużo dostają?
- Osiem złotych dziennie, wyżywienie i wódkę.
- Dobrze się biją?
- W kilkunastu na jednego - owszem. Ale już we dwóch na jednego - nie. To przeważnie tchórze.
Dodać trzeba, że oprócz płatnych bojówek, Front Ludowy ma też i silne bojówki „ideowe”. Te składają się wyłącznie z Żydów.
- Dam koledze dwóch ludzi jako osłonę. Bezpieczniej! Bo kolega wyszedł z naszego lokalu.
Tak wygląda Widzew. Od kilku tygodni noc w noc pilnuje narodowego lokalu liczny zastęp robotników. Nikt im za to nic nie płaci, - nikt ich do tego nie zmusza. Dobrowolnie spełniają to, co uważają za swój obowiązek. Spełniają z wielkim poświęceniem: wszak nie łatwo jest decydować się na niewygody czuwania przez noc w pustej sali po całodziennej, ciężkiej pracy. Nie widać u nich ani znudzenia, ani znużenia, - tylko zaciętość i jakiś niemal religijny zapał. Trudno uważać lokal Stronnictwa Narodowego na Widzewie za Alkazar - ale czuje się, że ci ludzie w razie potrzeby i w Alkazarze mogliby się znaleźć.
Takich lokali widziałem mnóstwo. W całej Łodzi. W lokalach tych ogniskuje się akcja - a dokoła nich toczy się walka.
Bywały noce, w których padało po kilkunastu lżej, lub ciężej rannych. Przed niektórymi lokalami staczane były istne bitwy.
Zgorszony warszawiak zapyta: a cóż na to policja? - Policja robiła, co mogła, by do starć nie dopuścić. Ale napięcie walki dwóch obozów jest już w Łodzi tak wielkie, że wylewa się poza granice tego, co na co dzień, zwykłym aparatem policyjnym można opanować.
W Łodzi toczy się wojna domowa, - podjazdowa, niejako pokątna, ale wojna. W tej wojnie narodowcy byli stale, nieprzerwanie zwycięscy.
Nie mogli jednak doszczętnie zmóc żydowsko - socjalistyczno - komunistycznej koalicji, gdy chodziło już nie o starcia, ale o głosy. 35 proc. ludności żydowskiej można w Łodzi w głosowaniu pokonać tylko wtedy, gdy znikną wskutek abstynencji wyborczej, albo się gruntownie rozbiją. Bo owo minimum 15 proc. głosów chrześcijańskich, potrzebne im do zdobycia większości, zawsze zdobyć mogą u Polaków i Niemców.

Koniec części pierwszej.

Tadeusz Łabędzki(1917-1946)

Chciałbym dzisiaj przypomnieć osobę Tadeusza Łabędzkiego, który był związany ze stolicą województwa łódzkiego. Jego biografia jest zarówno piękna jak i tragiczna. Warto również wspomnieć, że na kamienicy, w której mieszkał T.Łabędzki znajduje się tablica upamiętniająca. Notka biograficzna pochodzi ze strony endecja.pl.(KrzychuLDZ)

Tadeusz Łabędzki urodził się 23 grudnia 1917 roku w Filadelfii w USA, gdzie wyemigrował jego ojciec Bronisław Łabędzki zesłany na Sybir za zorganizowanie strajku szkolnego w 1905 roku, z którego to zesłania udało mu się uciec. Łabędzcy wrócili do Wolnej Polski w 1919 roku. Tadeusz ukończył szkołę średnią w Łodzi, gdzie w znanym gimnazjum im. M. Kopernika otrzymał maturę w 1936 r., po czym rozpoczął studia w wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Od bardzo wczesnych lat związany był ze Stronnictwem Narodowym, działał w Narodowej Organizacji Gimnazjalnej, a podczas studiów brał udział w wielu akcjach i manifestacjach młodzieży narodowej, głównie na terenie Warszawy. Podczas jednej z nich zostaje zatrzymany przez policję i grozi mu relegacja z uczelni.

W latach 1937-1939 zostaje redaktorem naczelnym "Wszechpolaka" pisma organizacji Młodzież Wszechpolska - Związek Akademicki. Pismo to wznawiane było podczas okupacji hitlerowskiej i po wojnie, przestało się ukazywać po aresztowaniu Łabędzkiego. Do konspiracji włączył się natychmiast już w jesieni 1939 roku, jako współorganizator i jeden z przywódców Narodowo-Ludowej Organizacji Wojskowej będącej odłamem Stronnictwa Narodowego. Pod pseudonimami "Jacek" i "Jacek Białynia" pisał teksty i pracował nad koncepcjami programowymi.
W 1941 roku powrócił wraz z całą NLOW do organizacji Stronnictwa, a po rozmowach prowadzonych w 1943 roku z Januszem Kornasem, Władysławem Furką, Zygmuntem Zagórowskim i Januszem Goryczkowskim utworzona zostaje jednolita organizacja Młodzieży Wszechpolskej (MW). Tadeusz staje na czele Chorągwi Warszawskiej, najsilniejszej i najbardziej znaczącej ze wszystkich. Terenem działania MW są przede wszystkim ośrodki tajnego nauczania, a programem przygotowanie młodzieży do stawiania czoła obcej, importowanej ze Wschodu ideologii. Dla ruchu narodowego nie ma wątpliwości, że Hitler wojnę przegrał, a głównym wrogiem pozostaje w tej sytuacji jego niedawny sojusznik – Stalin.W tym samym czasie, kiedy Tadeusz Łabędzki kolportował "Wszechpolaka", trwało mordowanie narodowców. Komuniści, zarówno ci przywiezieni z ZSRR jak i "krajowcy", uznali likwidację ruchu narodowego za zadanie najważniejsze, wiedząc, że w nim mają najbardziej zdeterminowanych, świadomych, konsekwentnych przeciwników. W rozkazie z dnia 15 lutego 1945 roku generał Bolesław Kieniewicz, dowódca KBW nakazywał: "Atak kierować przede wszystkim przeciwko członkom NSZ".Dla wielu ludzi wychowanych w miłości ojczyzny Polska Lubelska nie była ich ojczyzną. W walce o swoje ideały poświęcali życie. Jednym z nich był Tadeusz Łabędzki.

7 kwietnia 1946 roku został aresztowany w "kotle" w mieszkaniu Leszka Roszkowskiego przy ulicy Gdańskiej. Po aresztowaniu został przewieziony do MBP w Warszawie. Czy był już torturowany w Łodzi, przez oprawców Moczara, czy też całe śledztwo przeprowadziła Warszawa? Właśnie w Warszawie w areszcie śledczym przy ulicy Chałubińskiego jeden z uratowanych znajomych Tadeusza Łabędzkiego twierdził, że widział jego ciało przenoszone korytarzem. Ktoś inny widział porzucone ciało Łabędzkiego obok prosektorium Akademii Medycznej przy ulicy Oczki. Być może, a istniało bardzo wiele poszlak na to wskazujących, ciała swych ofiar komuniści przekazywali Akademiom Medycznym dla celów sekcji. Ciało Tadeusza Łabędzkiego służyć więc miało studentom do lekcji anatomii.
Nie wiemy jak umierał Tadeusz Łabędzki. W śledztwie, sadząc na podstawie przebiegu procesu jego kolegów i ich późniejszych relacji, nie powiedział nic.
Na podstawie tygodnika "Młoda Polska" nr 10.


Źródło: Wszechpolak nr 2/1993 (89)

czwartek, 24 listopada 2011

Pusty patriotyzm i humanistyczny nacjonalizm

Współczesne społeczeństwo powszechnie akceptuje i może nawet promuje tzw. patriotyzm. Patriotyzm jest dziś rozumiany jako dbanie o Ojczyznę, poszanowanie jej i oddawanie czci. Czym jest owa Ojczyzna? Jest to przede wszystkim ziemia, a więc miejsce, w którym żyjemy itd. Postawa patriotyczna jest bez wątpienia bardzo szlachetna i pożądana, wywołuje ona niezwykle pozytywne skojarzenia oraz uczucia. Wiadomo kto jest polskim patriotą tutaj w Polsce, natomiast co z Polakami żyjącymi np. na Litwie? Ci honorowi i cnotliwi ludzie, którzy zachowują kulturalną postawę i dbają o swoją okolicę również są polskimi patriotami? A może litewskimi? Niektórzy odpowiedzą, że oczywiście polskimi, jednak w takiej sytuacji ów patriotyzm nie zgadza się z powszechnie przyjętą definicją. Czy Polak z Wilna, który dba codziennie o swoje miasto nie jest już litewskim patriotą? Moim zdaniem sam ten ”powszechnie przyjęty” patriotyzm nie może być autentyczny, ponieważ ewidentnie czegoś mu brakuje.

A co z nacjonalizmem? Otóż w tej postawie konkretnie wiadomo o co chodzi. Naród to wspólnota ludzi. Polak jest Polakiem bez względu na miejsce, w którym się znajduje. Miłość do Narodu to uczucie o wiele silniejsze niż patriotyzm, który odnosi się do ziemi, czyli do miejsca względnego. Dziś ktoś może mieszkać tu, a jutro gdzieś zupełnie indziej i niekoniecznie dlatego, że nie czuje przywiązania do Polski, lecz np. z powodu braku pracy lub rozwiązania różnych sytuacji życiowych. Każdy ma swoją Polskę we własnej świadomości i to właśnie poczucie przywiązania do Narodu, a nie do Ojczyzny stanowi istotę budowania więzi między Polakami.
Hubert

wtorek, 22 listopada 2011

poniedziałek, 21 listopada 2011

Zaproszenie na spotkanie "Marsz Niepodległości - prawda i manipulacja"

Członkowie Ligi Polskich Rodzin w Łodzi zapraszają na spotkanie
"Marsz Niepodległości - prawda i manipulacja",
które odbędzie się w dniu 23 listopada 2011 roku (środa) o godzinie 18
w lokalu Wspólnoty Łódzkiej przy ul. Piotrkowskiej 17 w Łodzi
(II piętro, lokal 234).

Zapraszam również do zapoznania się z moim spojrzeniem na Marsz Niepodległości dostępnym pod adresem: http://jan-waliszewski.blog.onet.pl

Jan Waliszewski

niedziela, 20 listopada 2011

Rozważania o autorytecie

O sprawie autorytetów we ówczesnym świecie wspomina się dosyć często. Niestety, osoby promowane obecnie jako wzór do naśladowania to raczej karykatury autorytetów. Chciałbym zatem omówić znaczenie i sens tego pojęcia.
W codziennych dyskusjach dosyć często powołujemy się na przykład jednostek, których postawę uważamy za właściwą.
Przede wszystkim pamiętajmy, że branie przykładu z życia danej jednostki ma wpływ nie tylko na nasze zachowanie w określonym momencie - może bowiem być również czynnikiem kształtującym charakter. Jest to bardzo ważne szczególnie wtedy, gdy ma się kilkanaście lat. Jednymi z bardziej zauważalnych autorytetów, za którymi wielu podąża z braku wystarczająco wybitnych wzorców współczesnych, są postaci historyczne. To właśnie w nich widzi się osoby, których szlakiem należy podążać.
Postawa związana z autorytetem może być też przejawem krótkotrwałej fascynacji dziedziną, którą dana "wielka postać" reprezentuje. Taki "słomiany zapał" często mija wraz z upływającą młodością. Rodzi się pytanie, czy z takiej fascynacji pozostanie coś więcej, niż wspomnienie beztroskich lat?
Najpierw poruszę kwestię autorytetu wśród władz państwowych. Kiedy patrzy się na dawne filmy (przedwojenne), wówczas dostrzega się większy szacunek do ludzi mających w swych rękach władzę. Obecnie jest to raczej niemożliwe. Codziennie można usłyszeć wulgarne słowa dotyczące najwyżej postawionych osób w państwie. Trzeba się jednak zastanowić jaki jest tego powód. Czy ten brak szacunku nie jest przypadkiem powiązany z samym ustrojem demokratycznym? Osoby stojące w owym ustroju na górze nie mają w sobie dość mocy, by traktować je poważnie, ich zachowanie nie skłania do okazywania im szacunku. Trzeba również pomyśleć, czy aby w naszym kraju nie występuje ochlokracja, czyli rządy tłumu. Zauważmy, iż politycy swoje działania opierają na badaniach popularności. Kiedy parę procent poparcia spadnie, od razu następuje reakcja "pod publikę", aby słupki znowu podskoczyły do góry. Takie zachowanie z pewnością nie czyni ich „mężami stanu”.

Człowiek, jako tzw. "istota stadna", szuka w życiu czegoś, z czym mógłby się utożsamiać. Dosyć często widać, że w przeróżnych akcjach wykorzystywani są ludzie "medialni", znani dookoła i mogący wpłynąć na decyzję dotyczącą jakiejś sprawy. Oglądając telewizję można się przerazić. Poruszane są przeważnie tematy błahe. Słyszy się tylko „prawdę” podaną na tacy, promowana jest przy tym postawa „rób ta co chceta”. Tak naprawdę przy takim postawieniu sprawy niejeden człowiek, zwłaszcza młody, ma prawo się pogubić.
W latach szkolnych padają słowa o tym, że nauczyciel powinien w jakimś stopniu mieć wpływ na ucznia. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że nauczyciela owszem, można lubić, aczkolwiek mało kto z młodych bierze na poważnie zdanie pedagogów.
Kwestia jest bardzo prosta. Autorytet nauczyciela upadł w tych czasach i ciężko go będzie podnieść. Nie chciałbym roztrząsać w tym artykule przyczyn, dla których tak się stało. Powodów zapewne jest bardzo wiele. Na pewno każdy z nas ma wyrobione zdanie na temat sytuacji systemu edukacyjnego.
Przykładem może być obraz lekcji historii, kiedy 3/4 klasy śpi, rozmawia itd. Nie jest to, delikatnie mówiąc, zadowalający widok. Tak przynajmniej ja to zapamiętałem. Teraz - sądząc po dyskusjach z jeszcze młodszymi ode mnie - raczej nic się na lepsze nie zmienia.

Oczywiście nie mogę pominąć ważnej instytucji, jaką jest rodzina. To ona - w głównej mierze poprzez wychowanie - może wpłynąć na światopogląd dziecka. Wychowawczy autorytet rodziny traci jednak na sile w obecnych czasach. W dużej mierze wpływają na to różne ustawy i rezolucje, narzucane czy to przez UE, czy przez "nasze" państwo. Jest to jeden z największych grzechów naszych czasów. Mieszanie się do spraw rodziny musi zostać przerwane. W innym wypadku zostawimy dziecko państwu, co często oznacza pozostawienie go samemu sobie, a to może być fatalne w skutkach. Rodzina powinna być podstawową instytucją społeczną. To właśnie ona powinna przygotowywać dziecko do życia.

Szkoła jest oczywiście ważna i nieraz słyszało się, iż jest to nasz „drugi dom”. Być może drugi, ale i na drugim miejscu - z pewnością nie równoprawny i równorzędny z rodziną. Wszelkie wnikanie w życie rodzinne czy próba zmieniania pojęcia rodziny to rzeczy, które powinny być z miejsca odrzucane (pomijając oczywiście rozsądne próby ingerowania w przypadku oczywistych patologii).
W poszukiwaniu autorytetu i wzorca można „użyć” również środowiska, w którym się przebywa. Od małego człowiek dorasta w obrębie znajomych ze szkolnej ławki lub z podwórka. Kształt grupy jest zazwyczaj taki, że najmłodszy stara się dorównać najstarszemu. Przeważnie są to tylko znajomości kreujące pewne zachowania, ale nie stabilizujące psychiki na przyszłe życie. Zależy to też oczywiście od tego, na czym skupia się owa grupa. Na ogół są to jednak luźne, koleżeńskie „społeczności”, nie stawiające sobie za cel formowania czyjegokolwiek charakteru. Spora ilość znajomości ulatnia się wraz z upływającym czasem. Zmieniają się otaczający nas ludzie, więc dawne przyjaźnie nie mają na nas aż tak wielkiego wpływu. Nieco inaczej będzie, jeśli zaczniemy działać w ramach jakiejś organizacji. Wtedy w znacznie większym stopniu wytwarza się autorytet grupy czy poszczególnych osób działających dłużej i stojących wyżej w hierarchii. Czynnik kształtowania charakteru jest tu znacznie silniejszy. Polecenia, które mamy do wykonania, poznawanie historii i tradycji organizacji, dyskusje i wykłady – to wszystko tworzy więź, większą chęć działania, poczucie obowiązku i wiele innych ważnych cech, które przydadzą się nie tylko w działaniu organizacyjnym, ale i innych zadaniach wykonywanych w życiu.

Wszystko to może mieć swoje plusy i minusy. Plusy mogą występować, gdy naśladowane zachowanie jest potrzebne społecznie, gdy prowadzi do odbudowania wartości w narodzie, mobilizuje do działania społecznego, wykazywania się w różnych inicjatywach. Minusy są takie, iż aktywność organizacyjna może prowadzić do ślepego podążania za osobą, którą chce się naśladować. W takim wypadku może zaniknąć wyciąganie wniosków z tego, co się robi. Dojść może do zastoju samodzielnego myślenia, a taki zastój to coś bardzo niepożądanego w czasach, gdy przekaz medialny zastępuje chęć do refleksji.
Wracając do tematu autorytetów: nie można nie poruszyć kwestii postaci historycznych, o których wspomniałem na początku. Wiadomo, że lektura książek o dawnych czasach prowadzić może do pochopnej idealizacji danej postaci. Skutkiem może być niebezpieczne bujanie w obłokach, siedzenie z głową w chmurach, oddawanie się jałowym marzeniom, ostatecznie zaś - brak pomysłu na działania "tu i teraz", a w dalszym zakresie - zaniedbanie przyszłości. Oczywiście traktowanie wybitnych postaci historycznych jako wzorców postępowania nie jest samo w sobie niczym złym. Należy jednak wiedzieć, co chcemy wydobyć z lekcji historii, co jest jeszcze przydatne w naszej epoce i jaka postawa jest obecnie możliwa.

Reasumując, autorytet jako taki jest potrzebny w życiu ludzi. Można z niego czerpać pozytywną energię do działania, wytyczyć sobie ścieżkę, formować dzięki niemu mocny charakter. Nie wolno jednak krok w krok, słowo w słowo naśladować czyjegoś zachowania. Trzeba zachować własne „ja”, rozwijać swoje zainteresowania, ulepszać się w tym, w czym człowiek czuje się dobrze.
Przede wszystkim należy jednak powstrzymać mieszanie się państwa i massmediów do instytucji rodziny, a także niszczenie pozycji nauczyciela przez obecny system edukacji. Paradoksalnie doszło do tego, że trzeba się bronić przed „elitami i wzorami do naśladowania” - przed ludźmi, którzy sami się tak nazwali. Dla charakteru przyszłych pokoleń jest niezwykle istotne, jak będą sobie radzić z wyzwaniami czasów i z własnym, osobistym życiem. Autorytet i wychowanie powinny pomagać młodemu człowiekowi wkraczać w dorosłe życie. To wszystko jest obecnie mocno utrudnione. Jeżeli nawet pozycja rodziny w miarę jeszcze się trzyma, to szkoła praktycznie w ogóle nie przygotowuje młodego człowieka do radzenia sobie mentalnie z nadchodzącymi problemami.
Żyjemy w czasach ciekawych, które stawiają przed nami wielkie wyzwania. Jednym z ważniejszych będzie zbudowanie i utrzymanie autorytetu wszędzie tam, gdzie powinien on funkcjonować. Jeżeli chcemy mieć silne państwo, to potrzebujemy silnego społeczeństwa, złożonego z jednostek o silnym charakterze. Wszystko po to, aby sprostać jako naród coraz to większym wymaganiom obecnego świata. Na pewno w takowym wychowaniu nie pomogą wzorce promowane współcześnie, zwane często „wzorcami europejskimi”. Trzeba się jednak zastanowić co z tej Europy zostało, ba - ile jest tak naprawdę „Europy w Europie”.

KrzychuLDZ

Artykuł ukazał się w 25 numerze Młodzieży Imperium

czwartek, 17 listopada 2011

Po 11 listopada - Forum narodowiec.com.pl

Forum www.narodowiec.com.pl uruchomiło dwie ankiety dotyczące imprez zorganizowanych przez narodowców 11 listopada. Czy czuliście się bezpiecznie na Marszu Niepodległości? Czy wydarzenia po manifestacjach 11 listopada to przełom w społeczeństwie i narodziny masowego poparcia dla narodowców? Zapraszamy na forum, dział "Gorący temat" - tam znajdziecie obie ankiety i całe mnóstwo komentarzy!

Dworzec Fabryczny zamknięty - ale po co?

Na pierwszy rzut oka pytanie zadane w tytule może wydawać się dziwne. Pojawić się może również teza, iż nie jestem zwolennikiem remontu dworca. Ależ owszem, jestem. Trzymam kciuki za każdą renowację w stolicy województwa łódzkiego. Jednakże dworzec jest zamknięty, ale pracy związanej z jego remontem wciąż brak.

Ze strony łódź.naszemiasto.pl można dowiedzieć się, że "Oprócz ogrodzenia terenu właściwie nic tam się nie dzieje. Projektant nie przedstawił jeszcze planów budowy. Nie wyłoniono inżyniera kontraktu, czyli osoby nadzorującej inwestycję. Tak po miesiącu wygląda największa łódzka inwestycja."

Czyli jak to często bywa, zamknięto zanim pomyślano jak budować. Przypomnę, że jednym z zastępstw dla dworca fabrycznego jest dworzec Łódź - Widzew. Niestety, jest on jeszcze nieprzygotowany na dobre zajęcie się swoimi gośćmi. Ludzie przyjeżdżający na stację na Widzewie mają problemy z dotarciem do centrum miasta. Mam nadzieję, że chaos związany z budową nowego dworca Łódź - Fabryczna skończy się, a i dworce zastępcze zaczną sobie lepiej radzić. Oby nie były to tylko pobożne życzenia, ponieważ Łódź dobrej i sprawnej organizacji naprawdę bardzo potrzebuje.

KrzychuLDZ

Ekstremizm i kłamstwa Krytyki Politycznej

Krytyka Polityczna była uważana do niedawna za organizację społecznie pożyteczną, która skupia młodych aktywistów organizujących wiele inicjatyw kulturalnych. Jest to pismo o charakterze lewicowym i jednocześnie cała organizacja. Dziennikarze i inne osoby publiczne nieco przymykali oczy na ich mocno lewicowe poglądy ze względu na niezwykle ''pożyteczną'' działalność na rzecz obywateli. Podobnie jak rok temu Krytyka Polityczna z feministką Kazimierą Szczuką na czele wzięła udział w blokowaniu Marszu Niepodległości. Samo blokowanie nie byłoby tak bulwersujące gdyby nie fakt, że lewacy zrzeszeni w Krytyce są powiązani z terrorystyczną organizacją tzw. Antifą. To właśnie w lokalu Krytyki schronili się niemieccy anarchiści, którzy uciekali przed policją. Oczywiście władze owego pisma odcinają się od anarchistycznych bandytów i twierdzą, że Niemcy znaleźli się w ich budynku, ponieważ...mieli tam najbliżej. Zastanawia również fakt, że w lokalu Krytyki znaleziono kastety, pałki i inne niebezpieczne przedmioty, które według Kazimiery Szczuki zostały tam podrzucone przez Antifę. Patrząc przez pryzmat tych wydarzeń ewidentnie widać destrukcyjny charakter tzw. Kolorowej Niepodległej, która została stworzona tylko i wyłącznie dla bezpodstawnego piętnowania polskich patriotów. Polacy powinni się dziś zastanowić kogo słuchają oraz chłodno ocenić działania Krytyki Politycznej, która 11 listopada pokazała swoje prawdziwe oblicze.

sobota, 12 listopada 2011

Oświadczenie ONR Łódź w sprawie artykułu na Fronda.pl

W związku z kłamstwami zamieszczonymi na portalu fronda.pl przez Aleksandra Majewskiego, jakoby Brygada Łódzka ONR 
uczestniczyła w jakichkolwiek zamieszkach, poniżej przedstawiamy sytuację opisaną z naszej perspektywy:

Po godzinie 15 grupa narodowców z Łodzi, kierowała się w stronę Placu Konstytucyjnego, aby spokojnie i godnie
uczestniczyć w Marszu Niepodległości. Wejście na Plac uniemożliwiła nam blokada środowisk lewicowych, co skłoniło grupę do jej ominięcia. W tym samym momencie naprzeciw nam stanęło około 400 nieznanych nam osób, które jak się okazało również próbowały przedostać się na miejsce zbiórki Marszu Niepodległości.

Próbując obejść blokadę  niefortunnie trzymaliśmy nasz transparent na czele tego spontanicznego tłumu. Co nieśli i jak zachowywali się jego inni uczestniczy nie jest nam wiadome, albowiem po otrzymaniu informacji o wyruszeniu Marszu,  zwinęliśmy nasz baner i wycofaliśmy się w stronę pomnika Romana Dmowskiego. 


Odnośnie ewidentnych oszczerstw, niejakich Panów Łukasza i Arka z artykułu Majewskiego, apelujemy, aby wyżej wymienieni
wskazali jakikolwiek dowód na to, iż członkowie Brygady Łódzkiej ONR, dopuścili się, któregokolwiek z zarzucanych 
nam czynów.  Panowie z pewnością zbyt mocno rozemocjonowani przebiegiem zdarzeń,  podciągnęli naszą grupę pod osoby nie mające z nami nic wspólnego.  Hasło jakie wznosiliśmy brzmiało  „Skończyła się  lewacka Łódź”, a nie  „Nigdy  więcej czerwonej Łodzi . Chociażby  ten szczegół utwierdza nas w przekonaniu, iż zostaliśmy oskarżeni przez osoby,  mijające się z prawdą, bo skoro ktoś postanawia zabierać głos w  jakiejś sprawie, to fakty powinien przedstawiać rzetelnie i zgodnie z rzeczywistością. 

W celu kontaktowym podajemy nasz adres mailowy brygadalodzka@onr.h2.pl.

Będąc pewnym naszego wzorowego zachowania, oczekujemy przeprosin i sprostowania na łamach frodny.pl . 
  
Obóz Narodowo-Radykalny Łódź