wtorek, 28 września 2010

Spotkanie z Gen Aleksandrem Arkuszyńskim-Maj.

W najbliższą środę o 17.00 - 29 września  w sali widowiskowej na ulicy Tuwima 34 odbędzie się spotkanie z gen. Aleksandrem Arkuszyńskim-Maj, autorem książki "1945 - moja dalsza walka, wyzwolenie, ale czy niepodległość''. Współautor książki o 25 pułku piechoty AK, dowódca oddziału, który rozbił we więzieniu  struktury Urzędu Bezpieczeństwa w Pabianicach. Odznaczony Virtuti Militari i 3 Krzyżami Walecznych.
Zapraszamy.

poniedziałek, 27 września 2010

Łodzianie w szeregach Narodowych Sił Zbrojnych część II

Przez cały PRL niszczona była pamięć na temat żołnierzy NSZ’u niestety również dzisiaj niektórzy jeszcze posługują się tą czarną zakłamaną legendą wymyśloną, aby niszczyć podziemie niepodległościowe. Naszym zadaniem więc powinno być odkłamywanie historii i z wdzięczności dla ludzi, którzy poświęcali się dla Polski, musimy dbać o ich dobre imię
jak i przekazywać wiedzę o żołnierzach NSZ kolejnym pokoleniom.

  Moraczewski Jan (1889 – 1987), ps. „Król”, kapitan WP, podpułkownik NSZ

           Urodził się 15 listopada 1889 r. w Łodzi. Do gimnazjum uczęszczał w Sieradzu i Częstochowie. Uczeń Szkoły Mechaniczno-Technicznej Wawelberga w Warszawie. W latach 1916-1918 służył w Polskiej organizacji Wojskowej w Sieradzu na stanowisku komendanta lokalnej placówki. W latach 1919-1920 brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 7 pułku artylerii polowej. W 1921 r. ukończył Wielkopolską Szkołę Podchorążych Piechoty. W latach 1921-1926 służył w 44p. strzelców kresowych w Równem. W tym okresie ukończył również: kurs CKM i broni w Chełmnie, kurs aplikacyjny Oficerów Obserwatorów w Toruniu oraz
kurs obserwatorów broni w 3 pułku lotniczym w Poznaniu. Pierwszy awans oficerski na stopień podporucznika w 1922 r., porucznik od 1924r. W latach 1926-1927 ukończył Szkołę Obserwatorów. Od lipca 1927 r. do września 1936 r. w 3 p. lotniczym na stanowiskach obserwatora, oficera technicznego, oficera taktycznego, dowódcy eskadry towarzyszącej i referenta mobilizacyjnego pułku. W 1935 r. awansowany do stopnia kapitana i przeniesiony do I kategorii lotniczej. Od 1937 do 1 września 1939 r. w Batalionie Szkolnym Lotnictwa w Dęblinie i Świeciu na stanowiskach oficera personalnego, mobilizacyjnego i ewidencyjnego.
           W kampanii wrześniowej wziął udział na stanowisku zastępcy dowódcy Batalionu Szkolnego. Internowany przez Armię Czerwoną na Wołyniu. Uciekł z niewoli i w październiku 1939 r. przyjechał do Warszawy. Używał nazwiska „Stanisław Wojciechowski”.
           Od grudnia 1939 r. w SZP-ZWZ-AK na stanowiskach: dowódcy wywiadu lotniczego na Lubelszczyźnie, dowódcy oddziału lotniczego i referenta wyszkolenia piechoty, artylerii i lotnictwa w „Wachlarzu”, tam też najprawdopodobniej zwiążał się z mjr./płk. Zygmuntem Reliszką „Trzaską”,”Bolesławem Kołodziejskim”. Aresztowany przez Gestapo 2 marca 1941 r. w Zamościu. Uciekł z więzienia. Prawdopodobnie był szefem oddziału lotniczego oraz inspektorem wyszkolenia w okręgu Warszawa-miasto NSZ. 2 stycznia 1943 r. został mianowany majorem ze starszeństwem od 1 stycznia 1940 r. W Grupie „Koło” i Brygadzie Dyspozycyjnej Zmotoryzowanej był zastępcą dowódcy. 15 lipca 1944 r. awansowany do stopnia podpułkownika.
           W Powstaniu Warszawskim od początku w Brygadzie Dyspozycyjnej Zmotoryzowanej na stanowisku zastępcy dowódcy.
           Po upadku Powstania w obozie w Ursusie skąd uciekł. Na przełomie 1944 i 1945 r. w Częstochowie nawiązał kontakt z grupą płk. Reliszki, skąd uciekł przed aresztowaniem przez NKWD. 10 marca 1947 r. w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu ujawnił się pod swoim prawdziwym nazwiskiem.
        
            Od 18 stycznia 1951 r. do 10 grudnia 1951 r. przebywał w poznańskim areszczcie jako więzień śledczy do dyspozycji Sądu Wojewódzkiego w Zielonej Górze. Zmarł w Warszawie.

           Odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych 3 października 1944 r., Krzyżem Niepodległości w 1931 r. oraz Srebrnym Krzyżem zasługi w 1939 r.

      Biografia pochodzi z książki Sebastiana Bojemskiego „Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim”.

Krzysiek

sobota, 25 września 2010

Łodzianie w szeregach Narodowych Sił Zbrojnych część I

          Zapomniani i nadal wyklęci, podczas obchodów rocznicy powstania nie wspominano o nich wcale. Żołnierze NSZ byli jak wiadomo przeciwni wybuchowi powstania, lecz kiedy nadszedł czas i do tego jednak doszło bez zastanowienia stanęli ramię w ramię z innymi
z armii podziemia by walczyć z niemieckim najeźdźcą .
Przedstawiam sylwetki ludzi walczących w NSZ w powstaniu warszawskim a urodzonych
w Łodzi.

Rogowski Ignacy (1893-1972), ps. „Bolesta Michałkiewicz”, „Józef Kula”, działacz niepodległościowy, kapitan WP, podpułkownik NSZ.

    Urodził się w Łodzi, z ojca Józefa i matki Antoniny z domu Szkudlarskiej. Szkołę średnią ukończył w Łodzi. Po zakończeniu edukacji rozpoczął pracę banku. W 1906 r. uczestniczył w strajku szkolnym. We wrześniu 1910 roku wstąpił do tajnej organizacji młodzieży niepodległościowej „Zarzewie”. Od 1911 r. był członkiem tajnego harcerstwa. Między wrześniem 1913 a sierpniem 1914 r. był członkiem Polskich Drużyn Strzeleckich.
    Po wybuchu I wojny światowej został ewakuowany do Rosji. W 1915 r. powołany
do armii rosyjskiej. Ukończył szkołę oficerską. W grudniu 1917 r. wstąpił w Omsku do oddziału marszowego I korpusu polskiego. Po rozwiązaniu tego oddziału został aresztowany przez bolszewików. Po uwolnieniu wstąpił do V dywizji syberyjskiej płk. Waleriana Czumy i służył w 1 pułku strzelców im. T. Kościuszki. 11 listopada 1918 roku został ranny w walce z bolszewikami. Po kapitulacji dywizji przedzierał się do Polski. 1 lipca 1920r. dotarł do kraju
i wstąpił do Brygady Syberyjskiej, z którą wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej.
    W Wojsku Polskim służył w 2 syberyjskim p.p., 58p.p, a do czerwca 1930 r. w 52 p.p.
W 1931 r. w stopniu kapitana został przeniesiony w stan spoczynku.
    W kampanii wrześniowej wziął udział jako komendant etapu u Gen. Rómmla, 25 września 1939 ranny. Od października 1939 r. działał w konspiracyjnej organizacji – Związek Powstańców Niepodległościowych. Po wejściu ZPN do Armii Podziemnej Ruchu „Miecz
i Pług” został mianowany zastępcą komendanta warszawskiego okręgu i głównym inspektorem wyszkolenia warszawskiego okręgu. Organizował kursy podchorążych i podoficerskie.
9 lipca 1944 r. razem z MiP przystąpił do NSZ-AK i 18 lipca tr. Został mianowany zastępcą komendanta okręgu NSZ-AK nr I Warszawa-miasto. Od 1 sierpnia 1944 wziął udział w akcji powstańczej. Pełnił funkcję dowódcy związku 2 DP NSZ. Po zaniechaniu tworzenia wielkiej jednostki dowodził powstańczym zgrupowaniem NSZ „Sęp”.
    Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną aresztowany przez NKWD.
W latach 1945-46 represjonowany. W wyniku szykan zmarła jego żona.
Ignacy Rogowski zmarł najprawdopodobniej w Bydgoszczy.
    Odznaczony Virtuti Militari V klasy w 1919 roku i Krzyżem Walecznym za udział
w wojnie 1920r. W 1938 r. odznaczony Krzyżem Niepodległości. Posiadał także odznaczenia francuskie. W Powstaniu Warszawskim przedstawiony do awansu na stopień pułkownika oraz do odznaczenia Virtuti Militari IV klasy. Za zasługi w działalności konspiracyjnej 1 października 1944r. został przedstawiony do odznaczenia Złotym Krzyżem Zasługi
z Mieczami.

Wszystkie biografie, które zostaną podane pochodzą z książki Sebastiana Bojemskiego „Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim”

Krzysiek

czwartek, 16 września 2010

7 IX - Rocznica bitwa o Pabianice.


W dniu 70 rocznicy bitwy o Pabianice członkowie Łódzkiego Ruchu Narodowego „Szczerbiec”  z Koła "Pabianice" udali się do pabianickiego Parku Wolności w celu uczczenia pamięci żołnierzy 15 pułku piechoty „Wilków” poległych w obronie naszego rodzimego miasta. Po modlitwie o odpoczynek wieczny dla obrońców Ojczyzny złożyliśmy kwiaty oraz zapaliliśmy symboliczny znicz. Tego dnia miała również miejsce rekonstrukcja bitwy. Chwała Bohaterom! 
Jędrzej Łukasik




 Rekonstrukcja  :


































































Dla tych, którzy chcą, bliżej poznać historię wrześniowej Bitwy o Pabianice, zapraszamy na spacer...
Spacer „Szlakiem bitwy o Pabianice” rozpoczynamy w Parku Wolności przy pomniku 15 pułku piechoty „Wilków”, który odsłonięto w 1974 roku. W okolicy Parku Wolności w dniu 7 września 1939 roku rozpoczęła się bitwa w obronie naszego miasta przed nacierającą armią niemiecką.
W nocy 6/7 września, wśród drzew schroniły się jednostki polskiej 28 Dywizji Piechoty, głównie 15. pułk piechoty „Wilków”, którego dowódcą był mjr Józef Ratajczak i 28 pułk artylerii lekkiej mjr. Wiktora Osiakowskiego. Żołnierze, po ukryciu taborów z zapasami żywności i sprzętem oraz uzupełnieniu amunicji, odpoczywali do świtu. Rano, około godz. 8oo zmotoryzowany pułk SS „Leibstandarte Adolf Hitler” i 17 DP z batalionem czołgów, rozpoczęły natarcie. Po krótkiej, ale zaciętej bitwie Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu. Wycofali się na pierwotne stanowisko w Chechle. Stamtąd rozpoczęli trwający blisko godzinę ostrzał artyleryjski polskich pozycji w Klimkowiźnie, Karniszewicach i Parku Wolności. W wyniku tego ostrzału spłonęła prawie cała Klimkowizna, część Karniszewic i prawie cały Karolew. W znacznym stopniu zniszczone zostały stanowiska obronne 15 pp ukryte w Parku Wolności oraz tabory ze sprzętem i żywnością. 

Park Wolności był przez 20 lat miejscem spoczynku żołnierzy polskich, poległych w tej części miasta, w czasie bitwy o Pabianice, dnia 7 września 1939 roku. W pobliżu cmentarza wojennego z lat 1914 – 1915, wykopano dół o wymiarach 2 na 30 m i głębokości ok. 2 m. W nim pochowano, zwiezione pod nadzorem wojska niemieckiego, zwłoki poległych żołnierzy. Przedtem sprowadzono księdza, który odprawił egzekwie i poświęcił zwłoki. Niemieckie władze wojskowe pozwoliły na ustawienie kilku brzozowych krzyży, które później zlikwidowała administracja niemiecka. Początkowo ludność polska mogła tu przychodzić, składać kwiaty i modlić się. Dopiero na początku 1940 roku wydano zakaz wstępu do parku. Mimo to ludzie przez całą okupację odwiedzali to miejsce, pamiętali o swoich obrońcach. W 1959 r. dokonano ekshumacji zwłok i przeniesienie ich na cmentarz rzymsko-katolicki.
 
Po prawej stronie ul. Łaskiej znajduje się dawna wieś Karniszewice, a dalej w stronę Łasku - Klimkowizna. Przed wojną w tych wsiach mieszkała znaczna liczba rodzin niemieckich. Wielu Niemców, na krótko przed wojną wyjechało do Rzeszy, aby powrócić z armią, jako przewodnicy w terenie i pomagać nawiązać kontakt radiowy z grupami dywersyjnymi z V kolumny. 


Przechodzimy przez ul. 15 Pułku Piechoty „Wilków” i po ok. 150 metrach na granicy Chechła i Pabianic znajdujemy mały pomniczek. Jest to miejsce upamiętniające rozstrzelanie, w dniu 8 września 39 r., Janka Piechoty - harcerza z Pabianic, za to, że szedł w mundurze harcerskim, oraz kilku Polaków, mieszkańców z Klimkowizny. Dokonał tego miejscowy Niemiec o nazwisku Gust.


 
Wracamy do ul. 15 Pułku Piechoty „Wilków” i skręcamy w prawo. Dochodzimy do ul. Gojawiczyńskiej i skręcamy w prawo. Po krótkim marszu skręcamy w lewo w ulicę Karolewską, której przedłużeniem jest ul. Miodowa. Jesteśmy na terenie dawnej wsi Karolew. Od strony pól szło pierwsze i drugie natarcie niemieckie powstrzymywane przez dwa polskie działa przeciwpancerne.
Niemcy stracili wielu żołnierzy, kilka czołgów i wozów bojowych. Idziemy dalej ul. Miodową (na wschód), przecinamy ul. Wiejską, po chwili skręcamy w lewo w pierwszą drogę – jest to ul. Pawia, którą dochodzimy do ul. Hermanowskiej i dalej do ul. Zagajnikowej. Jesteśmy na zapleczu Szpitala dla Nerwowo Chorych. Skręcamy w lewo i po chwili dochodzimy do ul. Wiejskiej. Skręcamy w prawo. 

Około godziny 10 Niemcy rozpoczęli drugie natarcie z użyciem znacznej ilości czołgów, aut pancernych i piechoty. To natarcie szło od strony Karolewa i pól prawej strony ulicy Zagajnikowej. Celem tego natarcia było okrążenie i zlikwidowanie polskich sił skoncentrowanych w Parku Wolności. Zniszczone zostało polskie stanowisko artyleryjskie w pobliżu skrzyżowania ulic Wiejskiej i Zagajnikowej, zginęła całą załoga. Ulicą Wiejską czołgi niemieckie dojechały prawie do dworca kolejowego.

Wędrujemy teraz czerwonym i zielonym szlakiem turystycznym, ul. Wiejską (na północ) do skrzyżowania z ul. Łaską. Osiedle bloków, które mijamy, nosi imię Józefa Salwy. Na pętli tramwajowej, wśród krzewów, stoi niewielki obelisk z płytą pamiątkową poświęconą bo-haterskiemu obrońcy Pabianic Józefowi Salwie. 




W okolicy skrzyżowania ulic: Łaskiej i Wiejskiej (obecnie jest tu stacja benzynowa) znajdowała się polska placówka artyleryjska. Jednym z obsługujących działo przeciwpancerne był kapral Józef Salwa. Cała obsługa działa zginęła. Józef Salwa, jako ostatni z załogi, do końca bronił swojej placówki. Unieszkodliwił kilka czołgów i wozów pancernych. Zginął od granatu rzuconego z tyłu przez dywersanta. 

Skręcamy w prawo, w stronę miasta i po chwili jesteśmy przy dworcu PKP. W czasie drugiego natarcia niemieckiego toczyła się zacięta walka o dworzec kolejowy i transport amunicji stojący na peronie.
Dworca broniła 5 kompania por. Piechowicza. Pierwszy atak na krótko wyparł obrońców z budynku dworcowego, ale kontruderzenie 4. kompanii porucznika Feliksa Kanclerza i dwóch plutonów 6 kompanii ppor. Nasiełowskiego, wspartych przez ogień plutonu strzelców, zmusiło Niemców do wycofania się na pozycje pod Chechłem. 
Skręcamy w prawo w ul. Szarych Szeregów, przechodzimy przez ul. Moniuszki i skręcamy w ul. Śniadeckiego, którą dochodzimy do ul. Jana Pawła II, skręcamy w lewo i zaraz mamy cmentarz żydowski. W rejonie cmentarzu żydowskim i w pobliskiej ulicy Zagajnikowej znajdowały się placówki I batalionu kapitana Mordwiłki. Tu, podobnie jak na dworcu, toczył się zacięty bój. Dochodziło do walki wręcz na bagnety, a nawet na pięści. Niemieckie czołgi przy wsparci piechoty dokonały wyłomu w polskiej obronie. Kilka czołgów dojechało w okolice cmentarza rzymsko-katolickiego, tam zmuszone zostały do odwrotu przez 9. kompanię ppor. Henryka Woźniaka. 

Wróg nie zdobył polskiej placówki. Wyborowe siły niemieckie i tym razem poniosły dotkliwą klęskę, zmuszone zostały do odwrotu. Zwycięstwo polskie okupione zostało ciężkimi stratami w zabitych i rannych.
Zginął ppor. Henryk Woźniak oraz dowódca I plutonu 9. kompanii ppor. rezerwy Kazimierz Woźniak.
Idziemy prosto do ul. Cmentarnej, skręcamy w lewo i po chwili w prawo w ul. Wileńską, a następnie w lewo w ul. Toruńską. Dochodzimy do ul. Moniuszki, skręcamy w prawo a następnie w lewo w ul. Pomorską, którą dochodzimy do ulicy Zamkowej. Zatrzymujemy się na skwerku. Przed nami (na północ) znajduje się rozległe skrzyżowanie, a w głębi budynki Pabianickich Zakładów Zbożowych (młyn).
Od rana 7 września tutaj rozlokowały się: pluton pionierów i pluton przeciwgazowy. Po południu artyleria niemiecka rozpoczęła trzeci atak. Pociski z niemieckich dział ustawionych w okolicy Chechła dolatywały aż tutaj. W budynku młyna dywersyjna V kolumna ustawiła swoje stanowisko ogniowe. Żołnierze polscy broniący tego odcinka, byli ostrzeliwani z tyłu, przez nacierających Niemców z boku i z przodu przez dywersantów V kolumny. 


Skręcamy w prawo i ul. Zamkową idziemy do centrum miasta. Po trzecim natarciu niemieckim oddziały ubezpieczające skrzydła 28 DP, na skutek dużych strat i zmęczenia nie nadawały się do dalszej walki. Generał Bończa – Uzdowski - dowódca 28 dywizji piechoty, wydał rozkaz odwrotu w kierunku Warszawy.
Późnym popołudniem 7 września, w okolicy kościoła Najświętszej Marii Panny, zaczęły zbierać się główne siły pułku. Część wojska gromadziła się w okolicy Dużego Skrętu. Na dotychczasowych pozycjach pozostały tylko ubezpieczenia.
Po sformowaniu kolumny marszowej rozpoczął się odwrót ul. Zamkową, Warszawską, Łódzką w kierunku Łodzi. Major Ratajczak, dowódca 15 pp „Wilków, dla zapewnienia bezpiecznego przejścia przez miasto, podzielił kolumnę wojska na dwie grupy. Jako pierwszy rozpoczął wycofywanie I batalion kpt. Michała Mordwiłki z baterią 28 pal i kompanią ppanc. por. Adama Stępnia. Była to kolumna odwodowa, która przez Rypułtowice, Łaskowice, Lublinek miała ominąć Łódź od zachodu i skierować się w okolice Strykowa. Jej zadaniem było ubezpieczanie głównej ko-
lumny marszowej od zachodu. 

Skrzyżowanie ulic: Zamkowej, Kilińskiego i św. Jana.
Umieszczone tu działko przeciwlotnicze obsługiwało trzech polskich żołnierzy. Wszyscy ponieśli śmierć. Ich pamięć uczczono w 1984 r. umieszczając tablicę pamiątkową na ścianie nieistniejącego już Zespołu Szkół Ekonomicznych. Na tym samym skrzyżowaniu 19 stycznia 1945 roku czołg radziecki rozjechał trzech żołnierzy niemieckich obsługujących działo.
Skręcamy w ul. Kilińskiego i idziemy na południe.
Na skrzyżowaniu z ul. Moniuszki znajdowała się czata obsługiwana przez żołnierzy 36 pp Legii Akademickiej, która broniła dostępu do miasta od strony Dłutowa. Idąc dalej prosto dochodzimy do cmentarza rzymsko – katolickiego, na który wchodzimy drugą bramą. Odszukujemy kwaterę wojskową. 

Tutaj, 8 września 1939 r., od rana zwożono i grzebano we wspólnych mogiłach zwłoki żołnierzy polskich, głównie z 15 pp „Wilków”, poległych wieczorem 7 września w bitwie pod Teklinem. Spoczywają tu także żołnierze pochowani w 1939 r. w Parku Wolności, których zwłoki przeniesiono tu po ekshumacji w 1959.
Na cmentarzu kończy się pierwsza część wycieczki „Szlakiem bitwy o Pabianice w 1939 roku.” Jest to fragment „Szlaku bojowego 15 pułku piechoty „Wilków”. 

Drugą część wycieczki zaczynamy w centrum miasta, przy SDH „Trzy Korony”. Idziemy (na wschód) ulicą Zamkową, a później Warszawską. Żołnierze 15 pp „Wilków” głodni i bardzo wyczerpani odpieraniem przez cały dzień ataków niemieckich, około godziny 2000 rozpoczęli odwrót w kierunku Dużego Skrętu. Wojsko niemieckie nie podejmowało kolejnych ataków. Główną kolumnę stanowiły II i III batalion 15 pp „Wilków”, pluton pionierów i pgaz., które w pierwszej fazie ubezpieczały kolumnę od przodu oraz pluton kolarzy ppor. rez. Zbigniewa Marcinkiewicza i dwie baterie II dywizjonu 28 pal.

W głównej kolumnie znajdowało się dowództwo pułku i pododdziały specjalne. Na przedzie szedł II batalion mjr. Waleriana Wieleżyńskiego. Zamykał ją III batalion 15 pp „Wilków” i artyleria 28 pal oraz tabory. Kiedy czoło kolumny przeszło przez skrzyżowanie ulic: Zamkowej, św. Jana i Kilińskiego, nagle zostało ostrzelane.
Ogień otworzyli, z poddasza budynku (Zamkowa 6), w którym mieściła się niemiecka szkoła handlowa, miejscowi Niemcy z dywersyjnej V kolumny. Skuteczna kontrakcja strzelców I plutonu 4. kompanii pod dowództwem kaprala podchorążego rezerwy Zdzisława Dłutowskiego zlikwidowała to stanowisko. Zginął jeden żołnierz polski i trzech Niemców. Zdobyto ciężki karabin maszynowy. Kilku dywersantów uciekło na teren sąsiadującej ze szkołą fabryki „Kruschego – Enedera”. 

Około godziny 2100 z okolicy Dużego Skrętu rozpoczęła wymarsz, zgodnie z rozkazem dowódcy dywizji, główna kolumna pułku poprzedzona przez kilkuosobowy zwiad kolarzy. Wojsko pomaszerowało w kierunku Ksawerowa, aby przez Rudę Pabianicką, południową Łódź, Nowosolną
dotrzeć do miejsca zgrupowania koło Lipek. Kolumnę zamykał czołg zdobyty na Niemcach, który prowadzili kapral Mazurkiewicz i sierżant Władysław Walczak z plutonu pionierów. 

Idziemy ul. Łódzką. Po przejściu około 1,5 km dochodzimy do skrzyżowania z ul. Żeromskiego (przystanek tramwajowy Teklin).
Po kilkunastu minutach marszu kolumna znalazła się w okolicy budynku przy ul. Łódzkiej 169. Nagle drogę oświetliły rakiety świetlne, kolumna polskiego wojska znalazła się na linii zmasowanego ostrzału artyleryjskiego. Do naszych żołnierzy strzelano od przodu, z okien budynku na rogu Łódzkiej i Żeromskiego i z lewego boku. Niespodziewany atak wroga wprowadził zamieszanie w szeregach pułku. Poszczególne pododdziały, zanim zajęły pozycje obronne, już poniosły ogromne straty. W krótkim czasie pole bitwy usłane było poległymi i rannymi żołnierzami, zabitymi końmi, zniszczonym sprzętem i wozami. Wojsko ogarnęła panika. Oficerowie i podoficerowie nie mogli zapanować nad pomieszanymi jednostkami. W pewnym momencie do bitwy włączył się zdobyczny czołg, który niszcząc niemieckie cekaemy dodał otuchy naszym żoł-
nierzom. Dowódcom poszczególnych jednostek udało się wprowadzić ład w szeregach wojska. Niektóre grupy przedarły się przez zaporę ogniową, wielu żołnierzom udało się ominąć zasadzkę, inni przeczekali w polu do odejścia nieprzyjaciela. Pozostali przy życiu w ciągu następnych dni dołączyli do swoich dowódców. 

Walka trwała około dwóch godzin. Była to nieustanna strzelanina, o dużej sile ognia. Od czasu do czasu cały teren bitwy oświetlały rakiety świetlne. Nagle wszystko ucichło.
Zasadzkę przygotowali miejscowi Niemcy z V kolumny wsparci prawdopodobnie przez jedną niemiecką kompanię wyposażoną w dwa działka lub moździerz, która przedarła się w ciągu dnia od strony Piątkowiska, przez Pliszkę i Rypułtowice.
Niemcy przepuścili albo zlikwidowali zwiadowców, aby nie mogli ostrzec nadcho-
dzącego polskiego wojska.
Straty poniesione przez 15 pp „Wilków” były ogromne. Poległo blisko 300 żołnierzy, wśród nich dowódca III batalionu major Karol Sadowski. Pułk stracił artylerię i prawie cały tabor. Bardzo wielu żołnierzy było rannych, m.in. dowódca 5 kompanii porucznik Stanisław Piechowicz.
Idziemy dalej prosto do przystanku tramwajowego Widzew –Żdżary. Stoi tu budynek wyróżniający się architekturą i nieco cofnięty od chodnika ul. Łódzkiej. Przed wojną mieścił się tu Niemiecki Dom Kultury.
Po zakończeniu bitwy pod Teklinem znoszono rannych żołnierzy i składano ich na podłodze w tym budynku. Okoliczni mieszkańcy w miarę swoich możliwości próbowali pomóc rannym. Przynosili napoje, coś do jedzenia. Lżej rannym opatrzono rany. Brak fachowej pomocy spowodował, że wielu żołnierzy zmarło z wycieńczenia i odniesionych ran. 8 września od rana zwłoki zmarłych i poległych żołnierzy furmankami wywieziono na cmentarz rzymsko – katolicki do Pabianic i tam pochowano we wspólnej mogile, gdzie spoczywają do dziś. 
Tu zakończyła się wojna dla wielkiej liczby polskich żołnierzy. 15. pułk piechoty „Wilków” utracił swoje formy organizacyjne. Jego siły zredukowane zostały do dwóch kompanii według etatów wojennych. Tu również zakończyła się bitwa pabianicka i kończy się nasz spacer.

Opracowanie na podstawie:
1. Andrzej Pasiński – 15 pułk piechoty „Wilków” 1918 – 1939
Instytut Historii Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 1999
2. Roman Peska – Bitwa Pabianicka
Oficyna Wydawnicza „Pamięć” Pabianice 1998
Opis trasy: Jolanta Łacwik – Becht
Foto: Włodzimierz Becht
 

piątek, 10 września 2010

ZAKOŃCZENIE PEREGRYNACJI i ROCZNICA ODSIECZY WIEDEŃSKIEJ !

W najbliższą sobotę 11 września o godz.10 na Placu Katedralnym – w obecności Episkopatu Polski – zgromadzi się Kościół łódzki na wspólnym dziękczynieniu za Nawiedzenie Królowej Polski w Jej Jasnogórskim Obrazie w parafiach archidiecezji. PRZYJDŹ I WEŹ UDZIAŁ ! OSOBIŚCIE PODZIĘKUJ ZA ŁASKI OTRZYMANE PODCZAS NAWIEDZENIA !

Gorąco zachęcam do uczestnictwa w tym dziękczynieniu – mimo, iż program uroczystości nie przewiduje niestety Mszy Świętej Wszechczasów w czcigodnym rycie rzymskim – oraz do modlitwy w intencji Ojczyzny. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, dzień po zapowiadanym dziękczynieniu na Placu Katedralnym (czyli 12 września), będziemy wspominać rocznicę odsieczy wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego. W kontekście ostatnich nawoływań Muammara Kadafiego do przejścia Europy na islam jest to doskonała okazja aby uzmysłowić sobie szczególną rolę Maryi w historii nie tylko naszego Narodu, ale i Europy. Wiedeń to tylko jeden z takich przykładów. Koniecznie trzeba też wspomnieć o Lepanto ! W obu tych przypadkach Europa zdołała obronić swoją cywilizację przed naporem islamu właśnie dzięki szczególnej opiece Najświętszej Maryi Panny ! To Jej pomocy uroczyście wzywali papieże, a w zamian za otrzymane łaski ustanawiano szczególne święto ku Jej czci (12 września i 7 października). Jak bardzo Europa oddaliła się od swoich korzeni nie muszę chyba nikogo przekonywać… Zachęcam zatem w najbliższe dni do udania się pod te sztandary, pod którymi walczył Jan Sobieski oraz do gorącej modlitwy nie tylko w intencji Ojczyzny, ale i całego kontynentu europejskiego !

Marek

środa, 8 września 2010

Historia Lwowa nie w smak Ukraińcom


W sobotę 4 września na stadionie łódzkiego Widzewa rozegrany został towarzyski mecz, w którym zmierzyły się reprezentacje Polski i Ukrainy. Choć naszych kibiców z pewnością ucieszył gol Ireneusza Jelenia strzelony gościom w 41 minucie meczu, to niestety pod sam koniec Ukraińcy wyrównali i spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. To tyle, jeśli chodzi o skrót tego wydarzenia w obrębie boiska. Warto jednak zwrócić uwagę na pewien incydent, do którego doszło na trybunach stadionu przy alei Piłsudskiego.

Płoty dzielące trybuny i boisko przyozdobione zostały jak zwykle flagami z różnych stron Polski i nie tylko, bo w oczy rzucało się płótno kibiców z Londynu. Wśród owych flag znalazła się także jedna przywieziona przez dwójkę kibiców Unii Tarnów, która upamiętniała przedwojenne lwowskie drużyny, legendarne już dla polskiej piłki nożnej - Czarnych, Pogoń i Lechię. Flaga prezentowała na swych 13 metrach długości godło narodowe, napis kolebka polskiej piłki LWÓW, herby wspomnianych klubów i polski herb Lwowa ozdobiony orderem Virtuti Militari. Tło stanowiły polskie barwy narodowe - biel i czerwień. Flaga ta zdobiła płot od godziny 14:30, lecz pięć minut przed rozpoczęciem meczu zjawili się pod nią pracownicy firmy ochroniarskiej i, wbrew protestom właścicieli flagi, zerwali ją, depcząc przy tym polskie godło i barwy. Odzyskać płótno zobowiązali się kibice Widzewa, jednak okazało się to możliwe dopiero po zakończeniu meczu. Dlaczego? Otóż owa flaga nie spodobała się Ukraińcom, którzy zagrozili, że z jej powodu nie wyjdą na boisko, więc została usunięta na żądanie działaczy PZPN. Wtedy mecz mógł się rozpocząć, jakby nic się nie stało.

Powstaje jednak pytanie: cóż złego było w tej fladze? Czy fakt uczczenia drużyn, które były pionierami polskiej piłki nożnej jest czymś złym? Przypomina mi się, jak Polska milczała, gdy dzisiejsze władze Lwowa przeprowadziły akcję reklamową rozwieszając w całym mieście plakaty upamiętniające ukraińskich SS-mannów w służbie hitlerowskich Niemiec, odpowiedzialnych za liczne morderstwa ludności polskiej - w zestawieniu z tym faktem kwestia flagi Lwowa z ostatniego meczu reprezentacji niesamowicie blednie. Kiedy więc skończy się ta wiecznie służalcza postawa Polski względem innych narodów? Prawdopodobnie nigdy, jeśli nawet w tej sprawie sami nie będziemy potrafili podnieść głosu.

Dębowy