niedziela, 23 grudnia 2012

Narodowe rekolekcje Prymasa Tysiąclecia




Chciejmy patrzeć w ziemię ojczystą,
na której wspierając się patrzymy w niebo.
Chciejmy pomagać naszym braciom,
żywić polskie dzieci, służyć im
i tutaj przede wszystkim wypełniać swoje zadanie
aby nie ulegać pokusie „zbawiania świta”
kosztem własnej ojczyzny.
kard. Stefan Wyszyński


Adwent to czas pokuty i refleksji. Służyć temu mają między innymi rekolekcje, które odprawiane są w tym czasie w naszych kościołach. Oprócz udziału w nich warto sięgnąć również w tym okresie po tzw. lekturę duchową, a zatem książki które mają skłonić nas do głębszych przemyśleń na tematy dla człowieka fundamentalne. Ja ze swojej strony sięgnąłem w tym roku po dzieła Prymasa Tysiąclecia – tak jego książki, jak i liczne homilie. Nie będę w tym miejscu przedstawiał postaci kard. Wyszyńskiego gdyż nietaktem byłaby próba opisania tak wielkiej osoby w kilku linijkach – to temat na zupełnie osobną rozprawę. Wybrałem natomiast kilkanaście cytatów, które do mnie najmocniej przemówiły. Wiele z nich jest poświęconych Ojczyźnie, która była tak bliska sercu kard. Wyszyńskiego. Zwraca uwagę aktualność tych myśli, która świadczy o wielkiej ponadczasowości nauczania Prymasa Tysiąclecia. Gorąco zachęcam do zapoznania się z tym krótkim wycinkiem jego spuścizny ideowej, życząc jednocześnie czytelnikom bloga radosnych świąt Bożego Narodzenia!

Kościół będzie wiecznie żądać prawdy i wolności. Może dlatego Kościół ma tylu wrogów, bo chrześcijaństwo zawsze wzywało do oporu, do walki z każdym zakłamaniem.

Niepokój, który zasiewa Kościół samą swą obecnością w strukturze świata jest ciągły. Kościół ma bowiem talent wydobywania nas z wygodnego spokoju, ze zbyt łatwego godzenia się z tym, co jest.

Żądając od Kościoła postępu, pamiętajcie, że postęp w Kościele oznacza nie nowość, ale świętość. To nie bezpłodna ustawiczna dyskusja, produkcja słów, gonienie za nowością, zmianą, podważanie wszystkiego, co było i jest – ale osobista świętość.
A świętość zaczynamy od samego siebie.

Życie nasze w duchu Ewangelii Chrystusowej jest nieustannym przebijaniem się przez opary codzienności, przez trudy życiowe do głębszego sensu naszych zadań i naszego powołania, by kłopoty codzienności nie odebrały nam szerszego widzenia naszego człowieczeństwa i naszych dążeń.

Ponieważ korzystam, muszę dawać. Ponieważ biorę, muszę się odwzajemniać, muszę współdziałać. Jeżeli mnie służą – i ja powinienem służyć. W ten sposób dopiero tworzy się prawdziwa więź społeczna, a życie we wspólnocie narodowej potęguje się do wymiarów miłości ojczyzny.

Naród przyszłości, jeśli ma wydać błogosławione owoce, musi być powiązany z przeszłością przez współczesność.


Nie należy oczekiwać zbawienia od innych narodów. Nie wolno osłabiać swojej postawy społecznej i moralnej wyczekiwaniem, że inni to za nas zrobią, inni nas wesprą, inni przyjdą z taką czy inną pomocą. Nie! To jest błąd wychowawczy o znaczeniu śmiercionośnym. Dlatego też naród zawsze musi mieć ambicje wiary we własne siły.

Naród, który nie wierzy w wielkość i nie chce ludzi wielkich, kończy się. Trzeba wierzyć w swą wielkość i pragnąć jej. To nie zarozumiałość. Wielkość wiąże się z prawdą, a prawda stoi u ołtarzy.

Trzeba zmobilizować wszystkie wartości osobiste, narodowe i państwowe do obrony wielkości człowieka, do obrony wielkości Polaka, by przezwyciężyć deflację psychiczną, społeczną i moralną, jakiej może się poddać młodzież, jeśli naród wielkości tej bronić nie będzie.

Pragniemy, aby głos ogromnej większości narodu znaczył więcej, aniżeli głos kilkuset ludzi, którzy podejmują uchwały niezgodne z przekonaniem, pragnieniem i dążeniem całego niemal ochrzczonego narodu polskiego. Pragniemy, aby dla takiej czy innej woli garstki obywateli nie musiał się wyrzekać Boga cały wielomilionowy naród!

Tam, gdzie Bóg powiedział: „żyj”, tam człowiek nie ma prawa powiedzieć: „umieraj”. Nie ma prawa przeciwstawiać się Bogu i przerywać dziejów zapoczątkowanych przed wiekami dla nowego istnienia. Jest to uzurpacja i zuchwalstwo, jeśli zostanie dokonane, jest zwykłą zbrodnią. Chociaż ludzie boją się tego określenia, w rzeczywistości jest to zabójstwo człowieka.

Obyście nie poddali się wygodnictwu, egoizmowi i wrogości życia! Obyście nie naśladowali modnych lalek, których pełne są teatry, kabarety, kawiarnie, redakcje. Obyście nie naśladowali kobiet, wyśmiewających matki, które urodziły Polsce trzecie, czwarte czy piąte dziecko.

Żadnemu narodowi nie można zagwarantować jakiegoś złotego wieku. I my także nie mamy żadnej gwarancji, że w Polsce nie trzeba będzie składać ofiar, i to potężnych! Trzeba więc szkolić ducha ofiary. Nie da się wychować młodzieży dla przyszłości, bez żądania ofiary. Nie można stwarzać pupilarnych warunków dla młodego pokolenia i zwalniać go z wysiłku trudu, walki z sobą i przezwyciężania samego siebie. Trzeba młodzieży stawiać twarde wymagania.

Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski.

Choćby człowiek upadł do granicy zwierzęcego upodlenia, jeszcze nie traci swej godności dziecka Bożego, a stąd możności wydobycia się ze swego upodlenia. Kościół za przykładem Chrystusa, zbiera po drogach ziemskich wszelką nędzę ludzką (…) wszystkim daje prawo do przebaczenia, choćby przed chwilą sięgali nam do gardła ; podaje rękę, dźwiga, stawia na nogi i woła: Wstań a chodź!

Bóg-Człowiek przyszedł do dzieci Bożych ; wszyscy nimi jesteśmy – czy stoimy twarzą do Boga, czy też plecami. W rzeczywistości nikomu nie uda się stanąć plecami do Boga, dlatego że Bóg jest wszechogarniający. On zawsze stanie twarzą do każdego człowieka, który usiłuje się do niego wykręcić plecami, bo jest Miłością wszechogarniającą.

Gdy czuję obecność Twoją w mej duszy, spraw, Chryste, bym zupełnie zapomniał o sobie.
To tak nieciekawy i ubogi temat. Pragnę myśleć o Tobie i uwielbiać Ciebie.


Tekst został nadesłany do redakcji Bloga przez Marka Serdecznie dziękujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz