Dziś kolejna dawka historii: opis katolickiego powstania w Meksyku w początkach XX w. przeciwko skrajnie lewicowej i antychrześcijańskiej władzy. Oto historia Cristeros:
W wyniku wojny domowej w Meksyku, która rozpoczęła się w 1910
roku władze w państwie przejęły lewicowe siły rewolucyjne
wspierane przez wolnomularstwo. W roku 1917 uchwalono nową
konstytucje, której wprowadzenie uznaje się za koniec wojny.
Mogłoby się zdawać, że był to koniec terroru i anarchii.
Jednakże było zupełnie inaczej.
Nowa ustawa zasadnicza wprowadziła silnie antyklerykalne zmiany,
uderzające w Kościół katolicki. Konstytucja zabraniała
publicznych nabożeństw, udzielania nowych święceń kapłańskich,
noszenia przez księży w miejscach publicznych sutanny oraz
krytykowania władzy przez kapłanów. Ponadto zaczęto konfiskować
nieruchomości należące do Kościoła oraz upaństwawiać
katolickie szkoły, zabrano księżom prawa wyborcze i rozpoczęto
wypędzanie zagranicznych kapłanów z Meksyku. W roku 1924, w
prawdopodobnie sfałszowanych wyborach, prezydentem kraju został
Plutarco Elías Calles z Partii Narodowo-Rewolucyjnej. Nowy prezydent
był masonem, zadeklarowanym komunistą i wrogiem katolicyzmu. W
niedługim czasie wprowadził rygorystyczne, antyklerykalne przepisy
zwane „Prawem Callesa”. Represje wobec katolików i ich kapłanów
nasiliły się jeszcze bardziej. Na odpowiedź Meksykanów nie trzeba
było długo czekać. Po początkowo pokojowych protestach zaczęły
się drobne potyczki, które potem przeobraziły się w otwarty
konflikt zbrojny. Powstańcy nazwali siebie Cristeros, czyli
Krzyżowcy, gdyż uważali, że walczą w imieniu i w sprawie Jezusa
Chrystusa. Pozdrowieniem i okrzykiem bojowym Cristeros było „Viva
Cristo Rey! Viva la Virgen de Guadalupe!”,
co oznacza „Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje
Niepokalana Matka Boska z Guadalupe!”.
Kontrrewolucja podniosła swoje czoło.
Pierwsze starcia zaczęły się 3 sierpnia 1926 roku, gdy grupa
400 katolików zabarykadowała się w kościele Matki Boskiej z
Guadalupe w Guadalajarze. Powstańcy starli się z wojskami
federalnymi, poddali się dopiero wtedy, gdy skończyła im się
amunicja. W potyczce zginęło kilkanaście osób, a kilkadziesiąt
zostało rannych. Za oficjalny moment wybuchu wojny uznaje się dzień
ogłoszenia manifestu pod tytułem „Do narodu” (A la Nación).
Wtedy to zbrojne grupy Cristeros zaczęły zajmować miasta na północ
od Guadalajary. Wśród powstańców walczyli również kapłani, w
szczególności wsławili się ks. Aristeo Pedroza i ks. José Reyes
Vega, którzy byli jednymi z pierwszych przywódców rebelii.
Cristeros zaczęli osiągać swoje pierwsze sukcesy, między innymi
pod San Francisco del Rincón 23 lutego 1927 roku. Mimo to powodzenie
całego powstania zaczęło być zagrożone. Dopiero po reorganizacji
dowództwa siły rebeliantów znacznie się zwiększyły i to oni
zaczęli być zagrożeniem dla Callesa i jego rządów. Gdy szanse na
pokojowe rozwiązanie konfliktu znikły do gry włączyła się
dyplomacja Stanów Zjednoczonych, za sprawą której obie strony
dokonały ustępstw. Została zawarta specjalna umowa gwarantująca
katolikom pewne prawa, które zostały im zabrane przez konstytucję
z 1917 r. Dnia 27 czerwca 1929 roku, po trzyletniej przerwie,
pierwszy raz zabrzmiały kościelne dzwony. W wojnie zginęło około
100 tysięcy osób, ponad 50 tysięcy po stronie rządowej i około
30 tysięcy Cristeros, bez strat nie obyło się również wśród
ludności cywilnej.
Mimo tak zwanej amerykańskiej pomocy, represje wcale się nie
zakończyły, wielu powstańców i księży było nadal mordowanych,
mimo iż wojna oficjalnie dobiegła końca. Nie ulega wątpliwości,
że w Meksyku chciano zniszczyć Kościół katolicki i stworzyć
nowego człowieka, zgodne z masońską filozofią. Wielu więźniów
torturowano i kazano wyrzekać się religii
katolickiej. Mimo olbrzymich represji i wielu ofiar nie udało się
socjalistom zniszczyć ducha ludności Meksyku, nie udało się z
serc tej ludności wyrugować Boga i jej oddania Jezusowi i Matce
Bożej. Kościół katolicki uznał wielu poległych w wojnie
Cristeros za świętych. Beatyfikowany został m.in. Miguel Pro –
jezuicki ksiądz, który został rozstrzelany 23 listopada 1927 roku
bez procesu, z powodu oskarżenia o działania wrogie rządowi. 20
listopada 2005 roku Ojciec Święty Benedykt XVI beatyfikował i
uznał za męczennika 15-letniego chłopca - Jose
Luisa Sanchez del Rio. Bestialscy, rządowi żołnierze torturowali
chłopca, kazali mu wyrzec się wiary w Chrystusa, lecz ten za każdym
razem, pomimo okropnego bólu wykrzykiwał - „Viva
Cristo Rey!”. W
końcu pozbawiono chłopca skóry na stopach i zmuszono go do
chodzenia po soli. Wielokrotnie żołdacy zadawali mu ciosy
maczetami. Ostatecznie strzałem z pistoletu zamordowano chłopca,
który do końca pozostał wierny Bogu, Honorowi i Ojczyźnie. Niech
nieugięta postawa Cristeros będzie dla nas wszystkich przykładem
służby Narodowi i Kościołowi. Viva Cristo Rey!
Być może do
rozpowszechnienia się wiedzy o powstaniu Cristeros przyczyni się
film pod tytułem Cristiada, w którym wystąpiło kilku
Hollywoodzkich aktorów, między innymi Andy Garcia. W wersji
angielskiej film nosi nazwę „For the greater glory”, czyli „Na
większą chwałę”. Ten niepoprawny politycznie film od początku
ma swoich wrogów. Według najnowszych informacji obraz ma w
niedługim czasie pojawić się w polskiej dystrybucji.
P.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz