W ostatnim czasie często możemy usłyszeć z różnych źródeł takich jak chociażby telewizja, radio, prasa czy internet, że homoseksualizm to "coś" normalnego. Wiele znanych osobistości, lub ludzi mających duży wpływ na kształtowanie opinii publicznej uparcie nam tłumaczy, iż jest to (homoseksualizm) po prostu odmienność seksualna (tzw. "trzecia opcja"), uwarunkowana genetyką, cechami charakteru, albo "piękny" wyraz wolności i seksualności XXI wieku. Te same osoby stawiają agresywne oskarżenia wobec Kościoła katolickiego, zarzucając tej instytucji i należącej do niej społeczności brak zrozumienia innych, zacofanie, wsteczniactwo, dewocję, nie pojmowanie tolerancji i oczywiście homofobię. Automatycznie, każdej samodzielnie myślącej osobie nasuwa się tu pytanie: "Czy tak jest naprawdę?!".
Przede wszystkim Kościół katolicki odrzuca podział na orientację seksualną danej jednostki. Filarem jest w tym wypadku " prymat osoby nad seksualnością "(Marco Doldi - "Odpowiedzi na pytania o
miłość i uczucia"), tak jak jest to opisane w Biblii: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 1, 27). Oznacza to, iż seksualność jest określona przez gest Boży i osoba nie może zaistnieć na tym tle inaczej niż istota płciowa, zdolna do rozmnażania, a tym samym do utrzymania społeczeństwa w prawidłowej harmonii życiowej, czyli mówiąc najprościej; odpowiedniej ilości rodzących się dzieci w stosunku do odchodzących ludzi z tego świata. Potwierdzeniem tej opinii są słowa Jana Pawła II, który przypominał: "W swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo darem, a miłość małżeńska, prowadząca małżonków do wzajemnego poznania, które czyni z nich jedno ciało, nie wyczerpuje się wśród nich dwojga, gdyż uzdatnia ich do największego oddania, dzięki któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej. W ten sposób małżonkowie , oddając się sobie, wydają z siebie nową rzeczywistość – dziecko, żywe odbicie ich miłości, trwały znak jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozłączną syntezę ojcostwa i macierzyństwa."
miłość i uczucia"), tak jak jest to opisane w Biblii: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 1, 27). Oznacza to, iż seksualność jest określona przez gest Boży i osoba nie może zaistnieć na tym tle inaczej niż istota płciowa, zdolna do rozmnażania, a tym samym do utrzymania społeczeństwa w prawidłowej harmonii życiowej, czyli mówiąc najprościej; odpowiedniej ilości rodzących się dzieci w stosunku do odchodzących ludzi z tego świata. Potwierdzeniem tej opinii są słowa Jana Pawła II, który przypominał: "W swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo darem, a miłość małżeńska, prowadząca małżonków do wzajemnego poznania, które czyni z nich jedno ciało, nie wyczerpuje się wśród nich dwojga, gdyż uzdatnia ich do największego oddania, dzięki któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej. W ten sposób małżonkowie , oddając się sobie, wydają z siebie nową rzeczywistość – dziecko, żywe odbicie ich miłości, trwały znak jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozłączną syntezę ojcostwa i macierzyństwa."
Przechodząc do problemu jakim jest przyczyna homoseksualizmu, spotykamy się ze strony Kościoła katolickiego z dosyć obszernie złożoną i tłumaczoną kwestią. Wskazane zjawisko wyjaśnia (Kościół katolicki) błędami w wychowaniu, zbyt mocnym przywiązaniem do matki, narcyzmem, rodzajem dynamiki rodzinnej (relacja między rodzicami jest błędna), czynnikiem społecznym (mody kulturowe, skłaniające ku zatarciu wszelkich różnic między obiema płciami), traumatycznymi doświadczeniami w okresie dojrzewania (lęk przed życiem płciowym, macierzyństwem itp.), inicjacją nastolatków dokonana przez dorosłych, bądź rówieśników (uwodzenie młodych dziewcząt przez kobiety i nastolatków płci męskiej przez homoseksualnych mężczyzn).
Mówiąc najogólniej, Kościół katolicki uważa, że przyczyna homoseksualizmu to zbiór wielu połączonych ze sobą czynników. Można przypuszczać, iż pewną rolę odgrywają predyspozycje biologiczne, będące w pewnym stopniu przyczyną skłonności do zachowań seksualnych, lecz to jak te czynniki zostaną wykorzystane i ukierunkowane zależy w większości od wpływu otoczenia i wychowania wywieranego na konkretną osobę. W tym miejscu bardzo ważną rolę do odegrania mają rodzice i pedagodzy (wychowawcy), muszą oni " przedstawić w pozytywnym świetle talenty i zdolności przeciwnej płci "(Marco Doldi - " Odpowiedzi na pytania o miłość i uczucia"). Według nauk Katolików ułatwia to młodej osobie odkrycie przeciwnej płci, otwarcie się na jej piękno i miłość, w ten sposób unika zagrożenia fiksacji, umożliwia przekroczenie tej bariery i dalsze zmierzanie ku dojrzałości seksualnej.
Natomiast w wieku dorosłym Kościół (katolicki) za jedyny rodzaj terapii, który może się poszczycić oczekiwanymi rezultatami w przypadku homoseksualistów, uważa tę wywodzącą się z chrześcijańskiej wizji człowieka, stworzonego z godnością i konkretnym projektem życia. Metoda ta nie ma za zadanie umożliwić homoseksualiście nawiązanie relacji heteroseksualnej, ale to by "pomóc mu w podjęciu wyboru zaniechania relacji aktów homoseksualnych" (Marco Doldi - "Odpowiedzi na pytania o miłość i uczucia").
Należy także poruszyć kwestię zarzutów wobec Kościoła katolickiego dotyczących dyskryminacji homoseksualistów. Według nauczania Katolicyzmu należy unikać wszelkiej dyskryminacji w odniesieniu do osób homoseksualnych, świadczą o tym dokumenty kościelne: "Jest godne ubolewania, że osoby homoseksualne były i są wciąż przedmiotem złośliwych określeń i aktów przemocy..." (Kongregacja Nauki Wiary, "List do Biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych"). Dlatego można stwierdzić, iż Kościół (katolicki) nie przeciwstawia się osobom homoseksualnym , ale "głosi, że podejmowanie aktów homoseksualnych nie jest zgodne z Bożym zamierzeniem" (Marco Doldi - "Odpowiedzi na pytania o miłość i uczucia"), uświadamia też jak ważne jest, aby nie pozostawiać ich własnemu losowi, tak aby mogli liczyć na pomoc osób dojrzałych, które będą w stanie je odpowiednio pokierować, ku doskonałości chrześcijańskiej.
Odpowiadając na pytanie z początku mojej pracy, czy Kościół katolicki jest tak "straszny" jak opisują go środowiska homoseksualne, lewicowe i inne grupy im sprzyjające, stwierdzam, że w mojej opinii stanowczo NIE! Uważam, iż jest to ewidentna propaganda nacechowana agresją, prostactwem i brakiem poszanowania dla drugiej osoby, wymierzona we wszystkich Katolików i ludzi promujących tradycyjne wartości pojmowania rodziny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że "homoseksualne lobby" bardzo umiejętnie i sprawnie agituje pod hasłem "tolerancji", przekręcając prawdziwe znaczenie tego słowa (lecz to już temat na oddzielną pracę). Przy tym konsekwentnie realizując swoją taktykę "3 kroków". Polega ona w pierwszej kolejności na organizowaniu manifestacji (takich jak EuroPride, czy Marsze Równości), drugi krok to legalizacja związków homoseksualnych, a trzeci adopcja dzieci przez pary homoseksualne.
Dlatego wszyscy, którzy czują obowiązek i potrzebę bronienia tradycyjnych, normalnych wartości, muszą głosić swoje poglądy przy każdej możliwości, mimo tego, iż media nam nie sprzyjają, należy wykorzystać wszystkie okazję do mówienia prawdy, która w tym wypadku jest oczywista i niepodważalna. Świetną okazją do zaprezentowania własnych poglądów będzie MARSZ NORMALNOŚCI w Łodzi, który rozpocznie się 14 kwietnia, o godzinie 12:00 przy Pasażu Schillera!
Źródła:
"Postawa Kościoła katolickiego wobec homoseksualizmu" napisana została na podstawie książki Marco Doldiego (proboszcz w archidiecezji Genui, wykładowca teologii moralnej i bioetyki na tamtejszym Wydziale Teologicznym) - "Odpowiedzi na pytania o miłość i uczucia"
AM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz