Historia Polskiego Frontu „Falanga” zaczęła się w Łodzi pod koniec 1937 roku. Wtedy to też działacze tejże organizacji mieli zacząć skupiać się wokół czasopisma „Falanga”, który następnie chcieli przekształcić w dziennik. Nabór do organizacji po konsultacjach z centralą w Warszawie zaczął Kazimierz Hałaburda oraz Wiesław Zaręba. Kazimierz Hałaburda należał wcześniej do OWP, SN i ONR oraz był redaktorem naczelnym łódzkiego „Orędownika”[1].
Ciekawa sytuacja wyniknęła na początku działalności Falangi w Łodzi. Najpierw jej działacze chcieli się zarejestrować jako zrzeszenie sympatyków pisma „Falanga”. Jednak sam proces rejestracji wydał się im zbyt długi. Wtedy też podjęli rozmowy z wegetującym na łódzkiej scenie politycznej ugrupowaniem o nazwie Polski Front Faszystowski. Było to posunięcie taktyczne. I taka nazwa miała początkowo zostać. Jednak wywołało to sporo dyskusji i kontrowersji i doszło do zmiany nazwy na Polski Front „Falanga”. Cały zarząd Frontu Faszystowskiego dołączył do Falangi oraz doszło do utworzenia Centralnego Komitetu Organizacyjnego[2].Łódzki oddział Falangi miał takie same cele jak pozostałe oddziały znajdujące się w innych częściach kraju. Czyli stworzenie nowego człowieka dążącego do dokonania przełomu oraz posiadającego takie cechy charakteru jak: inteligencja, karność, ofiarność, odwaga. Każdy z działaczy miał promieniować tymi cechami na zewnątrz i dawać przykład innym ludziom. Najniższą komórką organizacyjną była drużyna. Jej członkowie byli rekrutowani z tych samych środowisk zawodowych oraz terytorialnych[3]. Do drużyn rekrutowano osoby z różnych organizacji społecznych , sportowych itp. Wszystkie zastępy miały być oznaczane numerami lub terenem na którym działali[4]. Drużynowy był kierownikiem grupy. Miał on też swoje zadania, takie jak: propaganda, indywidualny werbunek członków i wyszkolenie polityczno-organizacyjne[5]. Zbiórki odbywały się co najmniej raz na dwa tygodnie, przewidywano także zwoływanie zbiórek specjalnych związanych z akcjami w terenie. Dużą uwagę zwracano na obecność na zebraniach. Był to obowiązek wszystkich członków organizacji, a każda nieobecność musiała być usprawiedliwiona przed przełożonym w ciągu trzech dni. Na zbiórkach wspólnie przeglądano prasę, dyskutowano, odczytywano instrukcje organizacyjne, omawiano akcje terenowe. Odprawy dotyczyły również kierowników. Składali oni sprawozdania z działalności, a na czele takich odpraw stał kierownik okręgu[6]. Zapoznawali się oni na przykład z zarządzeniami i instrukcjami centrali organizacji. W Łodzi zresztą gościli czołowi działacze Falangi jak sam wódz tej organizacji Bolesław Piasecki, a także Marian Reutt czy też Witold Staniszkis.
Na spotkania z nimi nie przychodzili tylko działacze samego frontu, ale również innych ugrupowań narodowych. Będąc w Łodzi w jednej ze swoich wypowiedzi Marian Reutt stwierdził iż sanacja niedługo upadnie i ONR będzie do tego dążył bez względu na to czy zostaną zesłani do Berezy czy też nie i że wkrótce oni zrobią swoją Berezę gdzie będą wysyłać swoich przeciwników.
Dużą wagę w organizacji przykładano do kursów. Dotyczyły one zarówno kierowników jak i kandydatów, a także mówców. Składały się one z kilku czynników, aby dobrze przygotować daną osobę do spełniania swoich zadań. Kurs kandydacki składał się z siedmiu wykładów: podstawy ideologii, program ustroju politycznego, program ustroju gospodarczego, zadania ONR na tle sytuacji politycznej w dążeniu do przełomu, wrogowie, technika propagandy i przemówień, agitacja[7]. Po wszystkich zebraniach osoby przechodzące kurs musiały zdać kolokwium, wygłaszać krótkie przemówienia czy to agitacyjne czy też po prostu mowy polemiczne[8].Kursy dla mówców i kierowników składały się z dziewięciu spotkań.
Tematy wykładów były następujące: technika przygotowania i wygłaszania przemówień oraz metody propagandy, podstawy ideowe, idea przełomu narodowego, ustrój polityczny, zagadnienia ziem wschodnich, ustrój gospodarczy, misja dziejowa Polski, istota hierarchii typu człowieka i systemu organizacji, praca kierownicza. Temat pierwszy i ósmy był omawiany przez kierownika, zaś resztę wybierali sobie poszczególni członkowie. Dwie osoby omawiały ten sam temat, a następnie dochodziło do dyskusji. Całość kończyło się omówieniem kierownika spraw związanych z przemówieniami i treścią kursów[9]. Wszystkie umiejętności nabyte na kursach były wykorzystywane w późniejszej działalności.
Każda organizacja ma swoje czasy świetności i czasy kryzysu. Ta druga opcja dopadła Polski Front „Falanga” na okres lata 1938 roku. Przywódcy albo wyjechali na urlopy, albo przebywali na ćwiczeniach wojskowych jak bracia Kruażyrowie – Marian i Henryk[10]. Problem też dotyczył przeznaczania środków finansowych na działalność organizacji. Za winowajcę uważano Zenona Makowskiego, który tłumaczył się nieobecnością Mariana Kruażyra. „Dzięki” samemu Makowskiemu z organizacji wykluczono Oskara Wajnbergera, na którego zrzucono winę za to iż jako kierownik terytorialny na terenie woj. łódzkiego nie stworzył żadnej placówki. Zdawano sobie sprawę w tamtym czasie z pewnej słabości organizacyjnej. Jednak lato w końcu się skończyło i we wrześniu działacze Falangi z werwą ruszyli do działania. Zaczęły się akcje mające na celu zwerbowanie nowych ludzi. Postanowiono utworzyć sekcję młodzieżową im. Bolesława Chrobrego, dopuszczać młodzież do ogólnych zebrań organizacji, poza tym chciano aby raz w tygodniu odbywały się spotkania młodzieżowe. Kolejną inicjatywą było podanie przez każdego z członków od 5 do 10 nazwisk ludzi, które mogłyby dołączyć do Falangi. Dla tych osób organizowano specjalne zebrania[11]. We wrześniu również przybywało nowych członków z organizacji narodowych, ale także z organizacji sanacyjnych.
Jednak werbowanie nowych członków nie wiązało się tylko z samymi korzyściami. Bano się inwigilacji ze strony służb, dlatego najczęściej działacze wiedzieli jedynie o zadaniach jakie sami mieli wykonać i w jakich sami brali udział. Na każdym z zebrań powtarzano, aby zachować poufność i tajność. Każdy przypadek zbyt dużej gadatliwości na temat spraw organizacyjnych miał być zgłaszany kierownictwu. A osoba narażająca organizację miała być ukarana bez względu na swoje stanowisko. Dochodziło do wykluczeń z Falangi z tego powodu. Zawieszano również na jakiś okres czasu działaczy źle się zachowujących. Centralę proszono o przysyłanie ludzi sprawdzonych i przygotowanych. Również sugerowano aby każdy z przybywających do łódzkiego oddziału posiadał upoważnienie wystawione przez Bolesława Piaseckiego lub przez redaktora naczelnego „Falangi”[12]. Wnikliwie obserwowano Stefana Wernera byłego członka partii komunistycznej. Dochodziło do wykluczeń z organizacji nawet za pijaństwo i wszczynanie awantur czy też należenie do kilku organizacji naraz itd.[13].
Rok 1939 to coraz mniejsza dynamika organizacji i przede wszystkim wewnętrzny rozłam. Doszło do niego na początku roku. Uformowały się dwie grupy. Jedna przy piśmie „ABC”, druga na czele której stanął Marian Kruażyr. Z jego inicjatywy w czerwcu 1939 dochodzi do ponownego zjednoczenia. Nie ratuje to jednak organizacji, która chyliła się ku upadkowi. Zaczęła tracić dynamikę i swoją wcześniejszą atrakcyjność. Powodem takiej sytuacji zapewne były różnego rodzaju konflikty wewnątrz całej Falangi, nie tylko jej łódzkiego oddziału.
KrzychuLDZ
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[1] K.W. Mucha, Obóz Narodowy w Łódzkiem w latach 1926-1939,Wydawnictwo Ibidem, Łódź 2009, str. 54
[2] tamże, str. 55
[3] tamże, str. 178
[4] tamże, str. 179
[5] tamże, str. 179
[6] tamże, str. 179
[7]tamże, str. 180
[8] tamże str. 180
[9] tamże, str. 180
[10] tamże, str. 181
[11] tamże, str. 181
[12] tamże, str. 182
[13] tamże, str. 183
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz