czwartek, 12 marca 2009

Zapomniany Bohater - Kazimierz Kowalski


W czasach ogłupiającej popkultury, wśród natłoku idoli i tzw. autorytetów, giną zapomniani, ludzie wartościowi i prawdziwi bohaterowie. Jednym z nich bez wątpliwości był Kazimierz Kowalski, człowiek legenda, bohater do końca wierny Bogu i Ojczyźnie.
Jest to o tyle ciekawa postać, zwłaszcza dla Łodzian, ponieważ K. Kowalski zaczynał oraz związał swoja polityczną działalność z naszym miastem. Niestety w dzisiejszych czasach jest on dosyć często zapominany i pomijany, nawet przez bliskich mu ideowo ludzi. A szkoda bowiem był to polityk i działacz wielkiego formatu zarówno jako Narodowiec jak i Łodzianin.

Kazimierz Kowalski urodził się 24 lutego 1902 r. w Balinie, powiat turecki, syn Józefa (rolnika) i Felicji z domu Konickiej. Kazimierz po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczał do prywatnego gimnazjum K. Tomaszewskiego w Łodzi gdzie złożył egzamin końcowy w 1921 r.
W 1920 roku uczestniczył jako ochotnik w wojnie polsko – bolszewickiej. Po ukończeniu szkoły studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim (1922-1926), gdzie związał się z Obozem Narodowym aktywnie uczestnicząc w pracach Związku Akademickiego „Młodzieży Wszechpolskiej”. Po ukończeniu studiów przeszedł na praktykę aplikacyjną w sądzie Lublinie, po czym piastował stanowisko sędziego, kolejno w Chełmie, Łodzi i Tuszynie koło Łodzi. W 1931 r. przeszedł do adwokatury, zakładając kancelarię adwokacką w Łodzi. Już jako adwokat (wcześniej nie mógł tego zrobić z racji wykonywanego zawodu) wraca do działalności politycznej. Jest członkiem m.in. Obozu Wielkiej Polski oraz Stronnictwa Narodowego w Łodzi, gdzie dzięki pracowitości, rzetelności, zdolnościom organizacyjnym i przywódczym oraz bezkompromisowości szybko pnie się po szczeblach Stronnictwa.
W 1933 roku zostaje prezesem Zarządu Okręgu SN w Łodzi, gdzie udaje mu się pozyskać rzesze rzemieślników i robotników, efektem, czego było 98 tys. głosów oddanych na listę narodową w wyborach samorządowych w 1934 r., przy 6 tys. zdobytych 4 lata wcześniej. Był to ogromny sukces K. Kowalskiego. Zaczęto o nim mówić: „zdobył Łódź dla Dmowskiego”. W 1936 roku ponownie „wchodzi” do Rady Miasta, a prowadzeni przez niego łódzcy nacjonaliści uzyskują 27 mandatów, co jest to drugim wynikiem w wyborach. Niestety pierwsze miejsce dzięki minimalnej przewadze zdobywa zjednoczona „socjal – komuna”(lista PPS-u). Ciekawostką tamtego okresu jest fakt, że partie wspierające sanacyjny reżim nawet nie wchodzą do RM, uzyskując skromne poparcie wśród mieszkańców Łodzi (sic!).
10 lutego 1935 wchodzi do Komitetu Głównego SN z polecania samego Dmowskiego (ścisłego kierownictwa partii tzw. „siódemki”, która w późniejszym czasie została powiększona do „dziewiątki”). W 1937 roku zostaje prezesem SN.
Sanacyjna rzeczywistość kilkakrotnie daje się we znaki Kazimierzowi Kowalskiemu. Zostaje aresztowany z powodów politycznych m.in. za nawoływanie do bojkotu wyborów parlamentarnych. Endecja, bowiem po zamachu majowym uczestniczyła tylko w wyborach samorządowych, buntując się niejako przeciwko autorytarnym rządom Piłsudskiego. Trafia do jednej celi z niemieckim agentem, który według przypuszczeń jego synów, próbuje w późniejszym czasie siłą nakłonić Kowalskiego do współpracy z hitlerowcami. Jako polityk i narodowiec wykluczał możliwość jakiejkolwiek współpracy z sanacją, był raczej przychylny ponownej integracji na łonie Ruchu Narodowego m.in. z Obozem Narodowo – Radykalnym (!). Wraz z J. Giertychem negatywnie oceniał zajęcie przez Wojsko Polskie Zaolzia, co miało uwiarygodnić politykę proniemiecką. Opowiadał się kategorycznie przeciw polityce ustępstw wobec Hitlera, 30 kwietnia 1939r. powiedział: „Imperium Germanicum oparte jest o zasadę niemieckiego panowania nad siecią protektoratów (…) między Imperium Germanicum a niepodległością Polski nie może by być kompromisu”. Mówił wprost na temat odzyskania naszych ziem etnicznych i oparcia granicy na Nysie i Odrze oraz doprowadzenia do odzyskania pełnej niepodległości przez Czechosłowację.
W broszurze „Polska wobec Niemiec”, wydanej w 1939 r. pisał: „Muszę przy tej sposobności wspomnieć o krajach tak nam drogich jak Włochy i Hiszpania. Ze szczerym powodzeniem obserwujemy przez wiele lat rozwój faszystowskich Włoch, z gorącą sympatią i wzruszeniem śledzimy bohaterskiej walki narodowej Hiszpanii (…) znalezienie się w przeciwnym obozie wojennym niż narodowa Hiszpania i faszystowskie Włochy byłoby dla nas prawdziwą tragedią, jest, bowiem dla nas gorącym pragnieniem, by dwa te kraje, silne swoim duchem narodowym, były jednymi filarami, na których oprze się przyszła Europa prawdziwie narodowa, prawdziwie katolicka, prawdziwie łacińska. Musze jednak stwierdzić, że w chwili obecnej niebezpieczeństwo niemieckie jest dla nas zagadnieniem pierwszym. Ci, co będą walczyć z Niemcami, będą naszymi wrogami”.
Na uwagę zasługuje też pewien mit, powtarzany z uporem aż do dzisiejszych czasów, a silnie utrwalony przez komunistyczne władze, o rzekomym „radykalnym antysemityzmie” K. Kowalskiego mającego nawet charakter rasistowski. Jest to o tyle bzdurą bowiem sam zamieszkiwał w kamienicy, gdzie duży procent jego mieszkańców miało pochodzenie żydowskie, mało tego, jak twierdzą jego synowie z racji wykonywanego zawodu (adwokat) miał dosyć częsty kontakt z Żydami (nawet tymi ortodoksyjnymi), w stosunku do których nie wykazywał jakieś szczególnej niechęci. Zresztą antysemityzm łódzkich nacjonalistów (i nie tylko) miał charakter czysto ekonomiczny, prawie cały handel był w rękach ludzi o narodowości żydowskiej. Polscy kupcy byli często niszczeni w sposób brutalny (ekonomiczny, a nawet fizyczny) przez konkurencję żydowską, więc tarcia na tej linii były nieuniknione ale jak już napisałem miały charakter tylko ekonomiczny, a nie rasowy.
Silne i bezkompromisowe stanowisko Kazimierza Kowalskiego, po śmierci Romana Dmowskiego, nie podobało się większości ścisłego kierownictwa SN, w wyniku czego w 1939 ustąpił ze stanowisko prezesa na rzecz T.Bieleckiego. On sam zaś ponownie zajmuje się organizacją lokalnych struktur stronnictwa w Łodzi.
Wraz z wybuchem II Wojny Światowej, od początku zajmuje się działalnością antyhitlerowską w zorganizowanej przez Karola Stojanowskiego Narodowo-Ludowej Organizacji Wojskowej, w której znaleźli się m. in. Jan Małachowski, Ludwik Jaxa-Bykowski, ks. Michał Poradowski wraz z bratem Szymonem.
W grudniu 1941 aresztowany przez Niemców, wielokrotnie torturowany przez gestapo, kres jego gehennie przynosi dopiero śmierć od kuli hitlerowców w Zgierzu podczas publicznej egzekucji (blisko 100 osób), gdzie ginie wraz z bratem w dniu 20 marca 1942. Gdy umierał miał 39 lat.
Kazmierz Kowalski, dzięki swojemu telentowi organizacyjnemu uczynił Łódź silnym i prężnym ośrodkiem Ruchu Narodowego w Polsce stawianym jako wzór do naśladowania dla innych. Zjednoczył rozbitych i pogodził skonfliktowanych narodowców dla Polski i dla Łodzi, którzy do blisko33 roku nie mogli się otrząsnąć po kolejnych wyborczych porażkach w naszym mieście. Doprowadził także do rozwoju ruchu w całym naszym województwie. Był żarliwym katolikiem i wielkim patriotą, który swoim postępowaniem pokazywał, że miłość do Ojczyzny to nie tylko słowa, lecz czyny. Wbrew komunistycznym paszkwilom i fałszywym stereotypom był lubiany przez ludzi, którym zawsze starał się pomagać. Zginął tragicznie z rąk hitlerowskiego okupanta, do końca wierny swoim ideałom i przekonaniom, dlatego przykre jest to, że tak niewielu o nim dziś pamięta.

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie...

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy, brak mi słów. Jesteś niezmiernie żałosnym i ograniczonym człowiekiem, skoro piszesz takie lekko mówiąc żałosne i chujowe komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  3. mama go nie kocha

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myśle że powinny byc tu konstruktywne komentarze a nie napinki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od teraz wszystkie komentarze bedą moderowane

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za ten tekst. Zgodny z prawdą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak pamiętać, to pamiętać wszystko. Również to, że pan mecenas Kazimierz Kowalski doradzał żydowskim przedsiębiorcom i nawet reprezentował ich w sądach w sporach z polskimi robotnikami, co mu za życia po wielekroć wypominano. Polska Polską, idea ideą, a kasę trzeba za coś brać, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń