Za nami kolejne "święto demokracji". Tegoroczne wybory, oprócz przewidywalnego utrzymania się PO u władzy, przyniosły nieoczekiwany sukces Ruchu Palikota. Ten smutny dzień zobrazował nam dobitnie jak głupim i obłudnym ustrojem jest demokracja i polska ordynacja wyborcza. I na pewno powstaną nowe elaboraty traktujące o błędach tego systemu, ja jednak chciałbym dziś przyjrzeć się naszemu łódzkiemu podwórku i naszym nowym wybrańcom ludu.
Z okręgu 9 (powiaty: Łódź, Łódź Wschód i Brzeziny) do sejmu dostało się 10 posłów i posłanek. Aż dwoje z nich to byli sportowcy. Dzięwiąty mandat otrzymała Małgorzata Niemczyk (PO), była siatkarka Organiki Budowlanych Łódź i reprezentacji Polski. Ostatnie miejsce w sejmie okręgu łódzkiego przypadło znanemu z ostrego języka "człowiekowi, który zatrzymał Anglię" - Janowi Tomaszewskiemu (PiS). Nawet będąc wielkim miłośnikiem sportu, nie sposób wierzyć, że ci państwo zawdzięczają głosy swej kompetencji, rzetelności i predyspozycjom parlamentarnym, a nie medalom mistrzostw świata i Europy.
Innym przedstawicielem Ziemi Łódzkiej w Sejmie będzie Roman Kotliński. Jest to jedna z trzech szerzej znanych postaci Ruchu Palikota (obok samego Palikota i naczelnego homoseksualisty III RP Roberta Biedronia), a jego hasłem wyborczym był skrajny antyklerykalizm. Kotliński jest wydawcą, redaktorem naczelnym i publicystą tygodnika "Fakty i mity", którego jedynym celem jest nieudolne i pozbawione jakiejkolwiek merytoryki atakowanie Kościoła Katolickiego w coraz to bardziej prymitywnej formie. Poza antyklerykalizmem u Kotlińskiego nie stwierdzono żadnych poglądów.
Pod szyldem Platformy Obywatelskiej w parlamencie zasiadał będzie również Cezary Grabarczyk. Stabilność władzy jest niewątpliwie porządana, by prowadzić dobrą długofalową politykę, jednak ponowne powierzanie funkcji ludziom, którzy się w nich nie sprawdzili nie wróży niczego dobrego. Grabarczyk od 4 lat jest ministrem infrastruktury w rządzie Donalda Tuska. Przez ten czas okazało się, że autostrady budują się znacznie wolniej niż przewidywano. To właśnie Grabarczyk z racji swojego urzędu odpowiada za to, że kibice z całej Europy zamiast po nowych kilku pasmówkach jeździć będą starymi, acz nie sprawdzonymi drogami, na które Polacy narzekają od tylu lat. Przynajmniej przybysze poznają nieco wschodniego folkloru.
Można by ciągnąć tę smutną wyliczankę jeszcze długo, biorąc z całej Polski przykłady mniej lub bardziej przypadkowych ludzi, którzy zasiądą w sejmowych ławach z woli ludu. I widząc odświętnie ubranych prezenterów w telewizyjnym studiu wyborczym oraz tłumy ludzi, zwyczajnie nie znających się na polityce, którzy dumnie idą spełnić swój "obywatelski obowiązek" cisną mi się na usta słowa śp. Nicolasa Gomeza Davili: My, wrogowie powszechnego prawa wyborczego nie przestajemy się zdumiewać z powodu entuzjazmu, jaki wywołuje wybór garstki nieudolnych przez masę niekompetentnych.
Z okręgu 9 (powiaty: Łódź, Łódź Wschód i Brzeziny) do sejmu dostało się 10 posłów i posłanek. Aż dwoje z nich to byli sportowcy. Dzięwiąty mandat otrzymała Małgorzata Niemczyk (PO), była siatkarka Organiki Budowlanych Łódź i reprezentacji Polski. Ostatnie miejsce w sejmie okręgu łódzkiego przypadło znanemu z ostrego języka "człowiekowi, który zatrzymał Anglię" - Janowi Tomaszewskiemu (PiS). Nawet będąc wielkim miłośnikiem sportu, nie sposób wierzyć, że ci państwo zawdzięczają głosy swej kompetencji, rzetelności i predyspozycjom parlamentarnym, a nie medalom mistrzostw świata i Europy.
Innym przedstawicielem Ziemi Łódzkiej w Sejmie będzie Roman Kotliński. Jest to jedna z trzech szerzej znanych postaci Ruchu Palikota (obok samego Palikota i naczelnego homoseksualisty III RP Roberta Biedronia), a jego hasłem wyborczym był skrajny antyklerykalizm. Kotliński jest wydawcą, redaktorem naczelnym i publicystą tygodnika "Fakty i mity", którego jedynym celem jest nieudolne i pozbawione jakiejkolwiek merytoryki atakowanie Kościoła Katolickiego w coraz to bardziej prymitywnej formie. Poza antyklerykalizmem u Kotlińskiego nie stwierdzono żadnych poglądów.
Pod szyldem Platformy Obywatelskiej w parlamencie zasiadał będzie również Cezary Grabarczyk. Stabilność władzy jest niewątpliwie porządana, by prowadzić dobrą długofalową politykę, jednak ponowne powierzanie funkcji ludziom, którzy się w nich nie sprawdzili nie wróży niczego dobrego. Grabarczyk od 4 lat jest ministrem infrastruktury w rządzie Donalda Tuska. Przez ten czas okazało się, że autostrady budują się znacznie wolniej niż przewidywano. To właśnie Grabarczyk z racji swojego urzędu odpowiada za to, że kibice z całej Europy zamiast po nowych kilku pasmówkach jeździć będą starymi, acz nie sprawdzonymi drogami, na które Polacy narzekają od tylu lat. Przynajmniej przybysze poznają nieco wschodniego folkloru.
Można by ciągnąć tę smutną wyliczankę jeszcze długo, biorąc z całej Polski przykłady mniej lub bardziej przypadkowych ludzi, którzy zasiądą w sejmowych ławach z woli ludu. I widząc odświętnie ubranych prezenterów w telewizyjnym studiu wyborczym oraz tłumy ludzi, zwyczajnie nie znających się na polityce, którzy dumnie idą spełnić swój "obywatelski obowiązek" cisną mi się na usta słowa śp. Nicolasa Gomeza Davili: My, wrogowie powszechnego prawa wyborczego nie przestajemy się zdumiewać z powodu entuzjazmu, jaki wywołuje wybór garstki nieudolnych przez masę niekompetentnych.
michalc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz