Odrapane i pomazane elewacje zabytkowych kamienic, plastikowe budy z hot-dogami, woniejące moczem podwórka. I rozsypująca się ze starości kostka, która powoduje, że byle spacer może się zakończyć skręceniem nogi. (Monika Pawlak, Dziennik Łódzki)
I niestety trzeba się z tym zgodzić. Wnioskując z dalszej części artykułu, ukazuje się kolejny smutny fakt – brak pieniędzy na poprawę w tym roku. Ile to już takich lat to wielkie miasto przetrwało ? A dodajmy do tego jeszcze inne sprawy, jak bezrobocie, dziurawe drogi, pozdzierane kamienice w innych częściach miasta…
Oczywiście zamiarem moim nie jest sianie i pogłębianie defetyzmu. Doceniam w mieście to co jest piękne, uwielbiam te parki, pałace, fabryki, stare kamienice, które niektóre są odnowione, niektóre nie, ale wszystko to świadczy o dawnej wielkości Łodzi.
Tylko trzeba myśleć o przyszłości, sięgać coraz wyżej, starać się aby doganiać lepszych pod tym względem miast – potrzeba ogólno łódzkiej ambicji, wywarcia wspólnej presji na władze miasta.
Jednak w tym względzie, również należy coraz więcej wymagać od siebie. Zmienić tą część mentalności, która nie pozwala zbytnio ruszać do przodu. Wszyscy wiedzą, że w niektórych częściach miasta jest brudno, buro i smutno. Jednak papierki, pudełka, puszki na trawniki, chodniki, ulice nie spadają z nieba. Jeżeli każdy z nas zadba o porządek będzie to pierwszy krok do zmiany otoczenia. Nie wymaga to przecież od nas żadnej wielkiej ofiarności. Powinno być to sprawą normalną.
Potrzebna jest wewnętrzna refleksja na to co się zrobiło bądź nie i co jeszcze można samemu wnieść dla dobra własnego jak i miasta.
Trzeba tak naprawdę zadać sobie pytanie, jakie są cele, o co przysłowiowa walka ma się toczyć i jak to wszystko będzie można zrealizować. Miejmy nadzieję, że władze jednak postanowią pomagać i przestaną być głuche na nadzieję i głuchy krzyk ludności Łodzi.
KrzychuLDZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz