W
minionym tygodniu obchodziliśmy w Kościele katolickim uroczystość
Bożego Ciała. Ulicami naszych miast, miasteczek i wsi przeszły
tryumfalne procesje. Przy pięknie przystrojonych przydrożnych
ołtarzach ludzie na kolanach błagali o oddalenie klęsk żywiołowych
i zachowanie od nagłej śmierci, a pod baldachimem kapłan w asyście
niósł Najświętszy Sakrament. Krótko mówiąc - najczystszy
katolicki triumfalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu! Osobiście
uważam, iż procesje eucharystyczne to także część polskości,
bez której zatracilibyśmy swoją tożsamość. Czy jednak oprócz
tej pięknej oprawy zdajemy sobie znaczenie z istoty tego święta?
Na ile jest nam bliska katolicka nauka o
Eucharystii? Nauka, która tak znacząco odróżnia nas od
protestantów, a dla nas – katolików – stanowi chlubę i
rękojmię Bożej obecności pośród nas. Mam nadzieję, że ten
krótki tekst przybliży wszystkim nieuświadomionym znaczenie słów
Chrystusa wypowiedzianych w Wielki Czwartek w
Wieczerniku – „Hoc Est Enim Corpus Meum
– To Jest Ciało Moje”.
Ustanowienie
uroczystości Bożego Ciała w tym okresie roku kalendarzowego nie
jest bynajmniej przypadkiem. Rocznica ustanowienia Najświętszego
Sakramentu – Wielki Czwartek – jest zbyt bliska męki i śmierci
Pana Naszego Jezusa Chrystusa, aby można było oddać się uczuciom
niezmąconej radości. Dlatego też w pierwszy czwartek po
zakończeniu Okresu Wielkanocnego zostało ustanowione specjalne
święto, którego celem jest okazanie wdzięczności Bogu za
ustanowienie Najświętszego Sakramentu i za wszystkie łaski, które
nieustannie spływają z niego na Kościół.
Dla
katolików nauka o Eucharystii ma szczególne znaczenie. Słowa
Zbawiciela: "Ja jestem chlebem żywym,
który z nieba zstąpił; jeśli ktoś będzie spożywał ten chleb,
żyć będzie na wieki. A chleb, który ja dam, to ciało moje za
życie świata" (J 6, 51) – nie
pozostawiają żadnej wątpliwości, iż kwestia Eucharystii to dla
katolika kwestia fundamentalna. Kościół zatem od zawsze otaczał
Eucharystię najwyższym szacunkiem i czcią, godnymi Ciała
Pańskiego, czego przejawem były nabożne zwyczaje przyjmowania
Komunii Świętej - w pozycji klęczącej, a nie na
stojąco i do ręki. Nauka o Eucharystii zwraca również szczególną
uwagę na jej ofiarny charakter oraz stałą obecność Chrystusa pod
postaciami chleba i wina.
Już
w pierwszych wiekach po założeniu przez Chrystusa Kościoła
pojawili się jednak zwodziciele głoszący błędną naukę.
Historycznie pierwszą herezją podważającą nauczanie Kościoła
na temat Eucharystii był doketyzm (gr. dokein
- wydawać się), który głosił, że Chrystus tylko pozornie
przyjął ciało ludzkie. Na błąd ten natychmiast zareagował św.
Ignacy z Antiochii, którego listy - stawiane często na równi z
listami Apostołów - pozostają perłą literatury
starochrześcijańskiej, a nadto stanowią cenne świadectwo
Tradycji.
Poważniejsze
dyskusje o Eucharystii przyniósł jednak dopiero IX w. Dotyczą one
jednak nie prawd o zasadniczym znaczeniu, jak np. o przeistoczeniu, a
zajmują się głównie kwestią stosunku historycznego ciała
Chrystusowego do jego ciała eucharystycznego - mają więc charakter
bardziej filozoficzny. Padają pytania o właściwości ciała
eucharystycznego, np. czy posiada ono byt materialny, czy zajmuje
przestrzeń lub czy jest tym samym, co ciało Chrystusa w niebie.
Zasadniczych odpowiedzi na te pytania udzielały lokalne synody,
z których za najważniejszy można uznać synod rzymski z
1079r. Podkreślił on realną obecność Ciała Chrystusowego w
Eucharystii, wiarę w przeistoczenie oraz tożsamość ciała
historycznego i Ciała Chrystusa eucharystycznego. Odrzucił też
zdecydowanie wszelkie próby nadania jedynie symbolicznego znaczenia
Chrystusa w Eucharystii.
O
ile średniowieczne dociekania mnichów - znamienne zresztą dla
pełni tej epoki - poruszały "tylko"
kwestie natury filozoficznej, o tyle protestantyzm w swoich różnych
mutacjach, naruszał już kwestie zasadnicze. Dla Lutra bowiem i
wszelkich jego naśladowców, to właśnie ofiarny charakter Mszy Św.
oraz wiara w konsekrację dokonywaną mocą słów kapłana
działającego w zastępstwie Chrystusa, stanowiły odrazę z której
wyrosła następnie ponura doktryna protestancka.
Przeciwko
niej z całą mocą wystąpiła kontrreformacja i wielkie dzieło
Soboru Trydenckiego, który o Eucharystii wypowiedział następujące,
piękne zdania:
"Najpierw
święty Sobór naucza oraz otwarcie i jasno wyznaje, że w Boskim
Sakramencie św. Eucharystii po konsekracji chleba i wina Pan nasz
Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, znajduje się
prawdziwie, rzeczywiście i
substancjalnie (vere, realiter et substantialiter)
pod postaciami owych widzialnych rzeczy"
- kan. I,
- "(...)
przez konsekrację chleba i wina dokonywa się przemiana całej
substancji chleba w substancję ciała Chrystusa, Pana
naszego, i całej substancji wina w substancję Jego krwi. Tę
przemianę trafnie i właściwie nazwał święty katolicki Kościół
przeistoczeniem (transsubstantiatio) - kan. II,
- "Jeśli
ktoś przeczy temu, że w czcigodnym sakramencie Eucharystii pod
każda postacią i w każdej jej odłączonej cząstce
zawiera się cały Chrystus - niech będzie wyklęty - kan. III,
- "Jeśli
ktoś twierdzi, że w Świętym Sakramencie Eucharystii nie należy
najwyższym kultem adoracji także zewnętrznie wielbić Chrystusa
(...) - n. b. w. - kan. V”.
Z całą
pewnością możemy stwierdzić, iż obok dekretów "O źródłach
Objawienia", "O grzechu pierworodnym"
i "O Usprawiedliwieniu", to właśnie nauka o Eucharystii i
Mszy Św. stanowiły - i nadal stanowią - najpiękniejsze karty
Tradycji katolickiej. Precyzja, z jaką określały one katolicką
wiarę w tych zagadnieniach, dała odpór herezjom Lutra, Kalwina czy
Zwinglego.
Ogromny
wkład do katolickiej doktryny o Eucharystii wniosły także
papieskie encykliki. Spośród nich należy wymienić Mirae
Caritatis Leona XIII oraz Mediator
Dei i Humani
generis Piusa XII. Niezwykle ważne znaczenie
zyskuje dzisiaj - w dobie nowinek teologiczno-liturgicznych -
ostatnia z wymienionych encyklik. Papież ostrzega w niej wszystkich
wiernych Kościoła katolickiego przed zgubnymi eksperymentami w
dziedzinie teologii, filozofii chrześcijańskiej i liturgii, jakie
odbywają się za sprawą modernistycznych kół teologicznych.
Na
osobne miejsce w historii doktryny Kościoła zasługują dekrety
eucharystyczne papieża św. Piusa X. Stanowią one doskonały
przykład geniuszu ludzkiego, inspirowanego działaniem Ducha
Świętego! Swoją rangą i znaczeniem nie ustępują one największym
reformom kościelnym.
Pius X,
będąc do cna przesiąkniętym ideą "odnowienia wszystkiego w
Chrystusie" (Instaurare Omnia in
Christo), zbliżył się do tych, których
Chrystus szczególnie miłował i których prostotę
wszystkim zalecał, a zatem ... do dzieci. Po wcześniejszym
przedstawieniu sprawy Świętej Kongregacji Sakramentów, która
potwierdziła dawną praktykę udzielania Komunii Św. nawet
niemowlętom przy chrzcie świętym i posiłkując się opinią św.
Tomasza z Akwinu - postanowiono za aprobatą papieża, że: "(…)
za wiek odpowiedni dla przystąpienia do pierwszej Komunii świętej
należy uznać ten, w którym dziecko może rozróżnić Chleb
Eucharystyczny od chleba materialnego i może zbliżyć się z
nabożeństwem do ołtarza. Nie jest więc wymagana doskonała
znajomość rzeczy Wiary, ponieważ wystarcza pewna niedoskonała
znajomość tych rzeczy. Nie wymaga się także pełnej władzy
używania rozumu, wystarcza posiadanie tej władzy w pewnej mierze. W
rezultacie odkładać pierwszą Komunię na później, ustanawiając
dla jej przyjęcia wiek dojrzały, jest zwyczajem godnym nagany i
wiele razy potępianym przez Stolicę Świętą". Nikogo
chyba nie trzeba przekonywać o doniosłości i
wielkim dobrodziejstwie tej decyzji, zwłaszcza jeśli zważymy na
powody dla których ten pradawny zwyczaj został zarzucony: "Zwyczaj
ten (przystępowania dzieci do Stołu
Pańskiego - przyp. autor), który pod
pretekstem wielkiego poszanowania należnemu temu Boskiemu
sakramentowi odsuwa od niego wiernych, stał
się przyczyną wielkiego zła". Warto
zwrócić uwagę, że w tym samym czasie szerzyła swoje wpływy
niezwykle przewrotna herezja jansenizmu, która odwołując się do
dusz gorliwych, głosiła że z szacunku dla Jezusa Chrystusa należy
się pozbawiać przyjmowania go w Eucharystii. Godziło to oczywiście
w ogrom Boskiego miłosierdzia wobec nas i było
zwalczane za sprawą papieża, który nawoływał: "Przybliżcie
się do Chrystusa, czyńcie to z ufnością, czyńcie codziennie;
oto zniżam barierę między Nim a wami".
Zaprawdę, trudno opisać dobrodziejstwa dekretu "O
codziennym przyjmowaniu Eucharystii", który tak wielu duszom
miłującym Chrystusa otworzył do Niego drogę, który tak wiele
dzieci ocalił przed czyhającymi nań w wieku młodzieńczym
pokusami, który wreszcie za sprawą ich gorącego nabożeństwa do
sakramentu Eucharystii ocalił świat przed zalewem jeszcze większego
zła ... Zaiste była to reforma godna świętego Papieża!
Efekty
reform św. Piusa X uwidoczniły się szczególnie w chwili dla
Europy krytycznej - w chwili wojen XX wieku. Z wielką wnikliwością
przedstawił to biograf św. Piusa X, Rene Bazin:
"Równocześnie na całym froncie
wojennym (...) rozgrywały się dziwne sceny. Jakież to nowe było
widowisko!... Mnóstwo mężczyzn, udających się w ogień bitwy,
komunikuje się w każdej porze dnia i nocy. (...) Ludzie znajdujący
się w drugiej linii wojsk lub też na tyłach armii, w obozach, w
ziemiankach, w zrujnowanych kościołach lub domach prywatnych,
słuchają Mszy świętej, spowiadają się przed księdzem, który
także jest żołnierzem, przystępują do Stołu Pańskiego...".
Jeden z tych księży-żołnierzy, kapelan wojskowy Thellier de
Poncheville, tak opisał wielkie dzieło papieskie: "Jakże
byliby szczęśliwi ci, którzy mieli litość nad ludem i dali mu
Chleba niebieskiego, gdyby mogli być obecni przy tych scenach
wzruszających!... Serce Piusa X zadrżałoby z radości, gdyby mógł
widzieć, jak jego wielka reforma przyjmuje się i rozpowszechnia i
jak pod pociskami armat upadają uprzedzenia i inne przeszkody, które
powstrzymywały dotąd ludzi z dala od Stołu Pańskiego".
Marek L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz