Jak wiadomo głównym celem klasycznych, dawnych marksistów było panowanie nad środkami produkcji przemysłowej. Kiedy idee socjalistyczne zaczęły przechodzić do defensywy sytuacja się mocno zmieniła. Zamiast panowania nad środkami produkcji przemysłowej, stara się opanować środki produkcji kulturowej i symbolicznej – media, uniwersytety i instytucje kultury. Włoski filozof Augusto Del Noce (1910-1989) i jego znany tekst Marksizm umiera na Wchodzie ponieważ został urzeczywistniony na Zachodzie, który ukazał się jako przedmowa do książki Marcello Venezianiego Proces Zachodu. Zarówno Del Noce jak i Veneziani stawiają jednakową diagnozę: marksizm zrealizowano na Zachodzie za cenę utraty swoich wielkich obietnic. Urzeczywistniono wszystkie marksistowskie negacje odnoszące się do tradycji, religii i metafizyki, natomiast odrzucono rewolucyjno-mesjanistyczną stronę marksizmu. Marksistowska lewica pomogła wyzwolić się społeczeństwu burżuazyjnemu od "reliktów" tradycji, od sentymentów religijnych i moralnych, które łączyły je jeszcze ze społeczeństwem tradycyjnym, innymi słowy pomogła mu osiągnąć status na wskroś materialistyczny i laicki.
Choć marksistowska lewica nie podważyła struktur ekonomiczno-społecznych kapitalizmu, to - jak stwierdzał Veneziani - społeczeństwo zachodnie realizuje zasady i postulaty marksizmu, takie jak "radykalny ateizm i materializm, internacjonalizm i uniwersalne wykorzenienie, prymat pragmatyzmu i śmierć filozofii, dominacja produkcji i globalne manipulowanie naturą, technologiczny faustyzm i równość, wyrażająca się w homogenizacji społecznej". Za datę narodzin postmarksizmu można uznać tzw. rewolucję seksualną 1968 roku, Veneziani i Del Noce interpretują jako rewolucję wewnątrzburżuazyjną, ponieważ oznaczała ona jedynie przejście burżuazji do nowego etapu. Najlepiej - ich zdaniem - głęboką istotę rewolty 1968 roku jest zniszczenie wartości, od których neoburżuazja chciała się wyzwolić: tradycję, religijność, zakorzenienie, autentyczność, odczucie tajemnicy, organiczną więź ze wspólnotą ludzi i wartości. Kontestatorzy 1968 roku błędnie utożsamiali tradycyjne wartości z liberalnym systemem neoburżuazyjnym, będącym de facto największym tychże wartości wrogiem. W ten sposób kontestacja przyczyniła się "do obalenia nie filarów kapitalizmu, lecz ostatnich tam zabezpieczających przed nim". Innymi słowy, już w drugiej połowie lat sześćdziesiątych zeszłego stulecia nastąpiło pogodzenie się marksistowskich kontestatorów z porządkiem kapitalistycznym, ba, zawarli oni sojusz z liberalną neoburżuazją w imię dalszego "postępu" i kontynuacji procesu wyzwalania jednostki z tego, z czego można ją jeszcze było wyzwolić. Dawny rewolucyjny marksizmu umarł i narodził się postmarksizm, który z marksizmem ma niewiele wspólnego. Współczesna postmarksistowska lewica, w Polsce reprezentowana chyba najpełniej przez środowisko Krytyki Politycznej, to lewica, która porzuciła tradycyjny marksizm dążący do zmiany stosunków własnościowych na rzecz "kulturalnego marksizmu". Jak doszło do tej metamorfozy, opowiada amerykański politolog i historyk idei Paul Gottfried swojej opublikowanej w 2005 roku książce Dziwna śmierć marksizmu. Według Gottfrieda, źródeł przejścia od marksizmu do postmarksizmu należy szukać - na płaszczyźnie ideologicznej - u filozofów szkoły frankfurckiej i u Antonio Gramsciego. Szkoła frankfurcka przeniosła akcent ze zniesienia ekonomicznego wyzysku, co było istotą marksizmu, na zwalczanie mentalnych uprzedzeń. W centrum zainteresowania "teorii krytycznej" stanęło już nie zlikwidowanie niesprawiedliwego porządku ekonomicznego, ale odwołujące się do psychoanalizy diagnozowanie i leczenie "osobowości autorytarnej". W ten sposób to psychologia i kultura zajęły miejsce analizy klasowej i rozpoznania stosunków własnościowych. Nastąpiło odwrócenie marksistowskiego schematu o 180 stopni - zamiast zaczynać od zmiany "bazy", zaczęto zmieniać "nadbudowę", rewolucyjną walkę o zmianę struktury ekonomiczno-społecznej zastępując walką o zmianę świadomości. Rewolucja zostaje zreinterpretowana jako kulturalny przewrót. Uspołecznienie środków produkcji czy socjalistyczne planowanie ekonomiczne nie są już uznawane za konieczne przy realizacji lewicowych celów. Oznacza to de facto akceptację konserwatywno-reakcyjnego światopoglądu, w którym świadomość określa byt (duch jest pierwotny wobec materii) - w tym sensie postmarksizm byłby w gruncie rzeczy nurtem prawicowym. Poniechanie rewolucji w "bazie" znalazło swoje ideologiczne uzasadnienie w tezie, że klasa robotnicza jest faktycznie siłą reakcyjną i że dominują w niej postawy i osobowości autorytarne (robotnicy pierwszej połowy XX wieku wyznawali ekonomiczny radykalizm, a zarazem pewien socjalno-kulturalny konserwatyzm). Szczególnie skompromitowała się niemiecka klasa robotnicza, która poparła Hitlera i antysemityzm - stąd zupełnie się nie nadawała jako podmiot wielkiego rewolucyjnego projektu. Współczesnemu europejskiemu postmarksizmowi ("kulturalnemu marksizmowi") przyświeca wizja permanentnej zmiany kulturowej jej naczelną zasadą jest wielokulturowość realizowana, między innymi, przez importowanie mas obcokrajowców z Trzeciego Świata. Postmarksistowskiej lewicy europejskiej wystarczy utrzymanie państwowej edukacji, progresja podatkowa, państwo opiekuńcze. Niczego więcej zmieniać nie chce, broni ekonomiczno-klasowego status quo. Natomiast chętnie ingeruje w sferę kulturalno-moralno-obyczajową. Kapitalizm nie jest już uważany za filar dawnego burżuazyjnego porządku, który należy zniszczyć, ale za pomocne narzędzie wielokulturowości. Globalistyczny kapitalizm staje się wręcz siłą "antyfaszystowską", niszczącą przestarzałe lojalności narodowe i więzi, wyzwalającą kobiety, gejów i wszelkie inne mniejszości, sprzyjającą wykorzenieniu reakcyjnych przesądów i związanych z nimi socjokulturalnych struktur. Nadzór nad językiem, kontrola werbalnych wymian skorelowane są z rolą społeczną i profesjami przyjmowanymi przez postmarksistów: edukacja, uniwersytety, media, dziennikarstwo, instytucje kulturalne (słynny marsz przez instytucje był w rzeczywistości marszem do biur w tych instytucjach) etc. - postmarksiści są wszędzie tam, gdzie mogą stosować "symboliczną przemoc" i narzucać swój "totalizujący dyskurs" kamuflowany hasłami hiperpluralizmu. Jest to ‘’humanitarny’’ sposób na zawładnięcie umysłami ludzkimi czyli bez siłowego narzucania czegokolwiek. Potwierdza to tylko obserwację Jeana Baudrillarda, że każde wyzwolenie niesie ze sobą nowe zniewolenie.
Hubo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz