niedziela, 20 maja 2012

Obrońmy Polskę przed homopropagandą.


Czy nam, Polakom, coś obecnie zagraża, czy nasza Ojczyzna jest bezpieczna? Na pozór wydaje się, że tak, ale, niestety, okazuje się, że nie możemy czuć się bezpieczni. Nadciąga bowiem poważne zagrożenie. Jest nim homopropaganda i dążenie do uchwalenia ustawy o tzw. związkach partnerskich. Pięć lat temu, podczas odbywającego się w Warszawie IV światowego Kongresu Rodzin, to zagrożenie zostało określone jako kierowany przez międzynarodowy spisek atak na małżeństwo, rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny. Celem spisku jest legalizacja tzw. małżeństw homoseksualistów.


Pierwotnie bowiem lobby homoseksualne obmyślało wywalczenie tzw. małżeństw dla osób tej samej płci. Kiedy to się nie powiodło, bo społeczeństwa odrzucały ten pomysł w drodze referendum, zastosowano metodę "nie drzwiami, to oknem", podobnie zresztą, jak przy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Kiedy nie udało się przeprowadzić zatwierdzenia tego przez narodowe referendum, narzucono ratyfikację przez parlamenty krajowe. Kiedy nie przeszła legalizacja małżeństw panów z panami, czy pań z paniami, wybrano inną ścieżkę, ale zmierzającą do tego samego celu, jakim jest zaatakowanie małżeństwa. ścieżkę tę nazwano związkami partnerskimi. Zawierając je homoseksualiści uzyskaliby taki sam status, jak małżonkowie, jak kobieta i mężczyzna tworzący rodzinę. Inna byłaby tylko nazwa. Nie wolno do tego dopuścić, bo byłoby to uderzenie w małżeństwo i rodzinę, czyli w fundamenty życia społecznego.
Jeden z uczestników wspomnianego kongresu, Lynn D. Wardle z Brigham Young University zastanawiając się, czym są homoseksualne związki partnerskie, użył, wzorując się na pewnej wypowiedzi A. Lincolna, ciekawego porównania. Związek partnerski tak się ma do małżeństwa, jak psi ogon do psiej łapy. Ktoś chce, żeby nagle na psi ogon mówiono psia łapa.
Czy jest się czego bać i czy są poważne zagrożenia? Pisząc o nich ów amerykański profesor prawa rodzinnego przypomniał historię węgierskich żydów z czasów II wojny światowej, którzy ignorowali ostrzeżenia o nadciągającej zagładzie. Cudownie ocalały z egzekucji i wydobywszy się ze zbiorowej mogiły żyd wrócił do miejsca zamieszkania, po drodze ostrzegając wszystkich o niebezpieczeństwie. Czynił to również w swojej wiosce, ale nikt go nie słuchał… Po tygodniu ci ostrzegani, ale niedający wiary w śmiertelne niebezpieczeństwo, trafili na podobne miejsce kaźni i zadano im tam śmierć.
To dramatyczne porównanie, ale trafne, bo sytuacja jest podobna: ostrzeżeń o zagrożeniu nie słuchają, wręcz przeciwnie, coraz więcej osób ulega tej propagandzie, według której zło jest dobrem. Efekty tej propagandy w skali światowej są zastraszające: w XXI w. społeczeństwa wchodziły bez ustaw legalizujących związki homoseksualne, obecnie wprowadzono je w kilkudziesięciu państwach.
Przeciwwagą dla nich jest grupa kilkudziesięciu państw, która współżycie w takim związku uważa za przestępstwo, a kilka krajów przewiduje za czyny homoseksualne karę śmierci. świat rozdwoił się na kraje wprowadzające związki homoseksualne i kraje uważające je za siedlisko zła karygodnego.
Gdzie znajduje się Polska? Jest jeszcze krajem, w którym związki homoseksualne są prawnie nieznane i oby takim krajem pozostała do końca świata. Kiedy w kwietniową sobotę w łodzi przyglądałem się uczestnikom marszu homoseksualistów, poprzebieranych za cyrkowych clownów, grających na bębenkach, pomyślałem sobie, że gdyby to wszystko kończyło się na takiej maskaradzie, powodów do niepokoju by nie było. Ale, niestety, ta maskarada to nie wszystko. Za nią kryją się konkrety w postaci projektu ustawy o związkach homoseksualnych. Ten projekt jest atakiem na małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, polegającym na tym, że takie same prawa, jak małżonkowie mają uzyskać homoseksualiści zawierający związek partnerski. Zmianie podlegałoby kilkadziesiąt ustaw i wszędzie tam, gdzie w przepisach mowa jest o małżonkach dodani byliby ci ze związku partnerskiego. Mogliby po sobie dziedziczyć jako osoby z I grupy podatkowej, uzyskiwać najem mieszkania po zmarłym, rentę rodzinną itp. Ciekawym rozwiązaniem jest proponowane prawo odmowy składania zeznań, z czego mogliby korzystać np. gangsterzy, dzięki czemu mogliby wzajemnie kryć się w procesie.
Na szczęście nie wszystko stracone, bo tego samego dnia odbył się marsz zwolenników tradycyjnego małżeństwa, którzy mają odwagę krzyczeć i w ten sposób ostrzegać przed zagrożeniem nadciągającym dla Polski i narodu polskiego. A naprawdę trzeba krzyczeć i ostrzegać…
Lobby homoseksualne w Polsce działa szczególnie przebiegle. Uknuło perfidny plan, według którego bierze w obronę nie tylko homoseksualistów, ale także konkubinaty, czyli pary heteroseksualne prowadzące pożycie bez ślubu. Ciekawe, jak zareagują trwający w konkubinatach, czyli żyjący latami na tzw. kocią łapę na to, że ich sytuację życiową zrównano z dewiantami seksualnymi. Czy dadzą się w to wmanewrować? W Ameryce użyto podobnego zabiegu. W kampanię na rzecz związków homoseksualistów wciągnięto tych, którzy przed laty walczyli o legalizację małżeństw mieszanych pomiędzy ludnością białą a kolorową, głównie czarnoskórymi mieszkańcami Ameryki. Po latach małżeństwa mieszane porównano ze związkami homoseksualistów i co ciekawe flagowe małżeństwa mieszane, weterani walki o ich legalizację nie zaprotestowali przeciwko temu skandalicznemu porównaniu. W Polsce, jak do tej pory, nie usłyszałem głosów protestu żyjących w konkubinatach przeciwko zamiarom zrównania ich z gejami i lesbijkami.
Tych zagrożeń dla podstaw bytu społecznego nie wojno bagatelizować, trzeba o nich mówić, trzeba o nich krzyczeć, tak jak łódzka młodzież narodowa, która w kwietniową sobotę w łodzi na ulicy Piotrkowskiej zorganizowała marsz w obronie podstaw społeczeństwa - małżeństwa i rodziny.


Jacek Kędzierski


http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=5405&Itemid=151

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz