Amerykańska wersja II wojny światowej |
Przed jedną z przepraw przez linie wroga żołnierze ruchu oporu powiedzieli mu [Karskiemu], że Żydzi są mordowani na wielką skalę po czym przemycili go do warszawskiego getta i polskiego obozu śmierci aby sam się przekonał
Medal Wolności jest najwyższym
odznaczeniem cywilnym nadawanym przez prezydenta USA osobom, które w
szczególny sposób przysłużyły się interesom i bezpieczeństwu
Stanów Zjednoczonych lub utrzymaniu pokoju na świecie. We wtorek 29 maja w Białym
Domu odbyła się uroczystość wręczenia Adamowi Rotfeldowi tegoż
medalu nadanego pośmiertnie Janowi Karskiemu.
Jan Karski(Jan Kozielewski) był
kurierem konspiracji i autorem pierwszych raportów o holokauście.
Dwukrotnie udało mu się dotrzeć do getta warszawskiego i
ostatecznie w niemieckim mundurze do tzw. Obozu przejściowego w
Izbicy...
Podróżował do Wielkiej Brytanii i Ameryki aby przekazać
relacje z bestialskich mordów na ludności żydowskiej. W trakcie
trwania wojny obydwa mocarstwa za swój sztandarowy cel obrały
jednak obalenie trzeciej Rzeszy a nie ratowanie Żydów.
Barack Obama pokusił się wczoraj o
próbę przybliżenia zebranym we „wschodnim pokoju” Białego
Domu gościom historii Polskiego konspiratora:
Przed jedną z przepraw przez linie wroga żołnierze ruchu oporu powiedzieli mu [Karskiemu], że Żydzi są mordowani na wielką skalę po czym przemycili go do warszawskiego getta i polskiego obozu śmierci aby sam się przekonał
Dyplomatyczny świat zahuczał od
niepotwierdzonych plotek na temat wpadki Prezydenta. Marcin Firlej-
korespondent TVP- zaraz po zdarzeniu powiedział:
Nie wierzyliśmy, odsłuchaliśmy jeszcze raz nasze nagrania z uroczystej laudacji i okazało się, że to niestety prawda
Wszystkimi
wstrząsnęła ignorancja i brak przygotowania Obamy do wygłoszenia
tego przemówienia, od razu pojawiły się dziesiątki komentarzy na
forach i blogach nawiązujących do „polskiego obozu śmierci”.
Co ciekawe, to sformułowanie od dłuższego czasu towarzyszy
amerykańskim (i niemieckim!) mediom, opisującym II wojnę światową.
Wygląda to nader dziwnie, gdy zauważymy, że w tym kraju, jak ognia
unika się nazywania tych obozów niemieckimi, pilnując by
zastępować to słowo wyrazem „nazistowskie”. Rzecznik Rady
Bezpieczeństwa Narodowego USA Tommy Vietor dopiero dzisiaj odniósł
się do słów przywódcy „ważnego, strategicznego sojusznika RP”
Prezydent przejęzyczył się. Nawiązywał do nazistowskich obozów śmierci w Polsce. Ubolewamy z powodu tej błędnej wypowiedzi, która nie powinna odwrócić uwagi od oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych obywateli, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii.
Ogólna egzaltacja tą pomyłką
jednoznacznie – moim zdaniem - potwierdzającą niepoważne podejście
władz Stanów Zjednoczonych do naszej historii i spraw spowodowała, że nie
zauważyliśmy drugiego błędu Baracka Obamy. Trzeba zauważyć, że
ruch oporu o jakim wspomniał w feralnej wypowiedzi mógł istnieć w
krajach, w których część społeczeństwa popierała Hitlera. We
Francji i Rosji określenie „ruch oporu” jest jak najbardziej
trafne jednak trzeba zauważyć, że w Polsce nikt nie brał pod
uwagę możliwości paktowania z nazistami. W naszym kraju walka z
wrogiem przyjęła formę „Państwa Podziemnego”… i tylko i
wyłącznie to stwierdzenie określa coś co Amerykanin pobieżnie
nazwał ruchem.
W mojej opinii z całej kakofonii przejęzyczeń,
złych tłumaczeń i drobnych błędów wyłania się całkiem
wyraźny i dobrze Wam znany obraz Stanów, które wcale nie są tym
„ważnym, strategicznym sojusznikiem Rzeczypospolitej”
Szymon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz