środa, 30 maja 2012

Kto budował obozy zagłady?


Amerykańska wersja II wojny światowej

Przed jedną z przepraw przez linie wroga żołnierze ruchu oporu powiedzieli mu [Karskiemu], że Żydzi są mordowani na wielką skalę po czym przemycili go do warszawskiego getta i polskiego obozu śmierci aby sam się przekonał

Medal Wolności jest najwyższym odznaczeniem cywilnym nadawanym przez prezydenta USA osobom, które w szczególny sposób przysłużyły się interesom i bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych lub utrzymaniu pokoju na świecie. We wtorek 29 maja w Białym Domu odbyła się uroczystość wręczenia Adamowi Rotfeldowi tegoż medalu nadanego pośmiertnie Janowi Karskiemu.


Jan Karski(Jan Kozielewski) był kurierem konspiracji i autorem pierwszych raportów o holokauście. Dwukrotnie udało mu się dotrzeć do getta warszawskiego i ostatecznie w niemieckim mundurze do tzw. Obozu przejściowego w Izbicy...
Podróżował do Wielkiej Brytanii i Ameryki aby przekazać relacje z bestialskich mordów na ludności żydowskiej. W trakcie trwania wojny obydwa mocarstwa za swój sztandarowy cel obrały jednak obalenie trzeciej Rzeszy a nie ratowanie Żydów.
Barack Obama pokusił się wczoraj o próbę przybliżenia zebranym we „wschodnim pokoju” Białego Domu gościom historii Polskiego konspiratora:
Przed jedną z przepraw przez linie wroga żołnierze ruchu oporu powiedzieli mu [Karskiemu], że Żydzi są mordowani na wielką skalę po czym przemycili go do warszawskiego getta i polskiego obozu śmierci aby sam się przekonał
Dyplomatyczny świat zahuczał od niepotwierdzonych plotek na temat wpadki Prezydenta. Marcin Firlej- korespondent TVP- zaraz po zdarzeniu powiedział:
Nie wierzyliśmy, odsłuchaliśmy jeszcze raz nasze nagrania z uroczystej laudacji i okazało się, że to niestety prawda
Wszystkimi wstrząsnęła ignorancja i brak przygotowania Obamy do wygłoszenia tego przemówienia, od razu pojawiły się dziesiątki komentarzy na forach i blogach nawiązujących do „polskiego obozu śmierci”. Co ciekawe, to sformułowanie od dłuższego czasu towarzyszy amerykańskim (i niemieckim!) mediom, opisującym II wojnę światową. Wygląda to nader dziwnie, gdy zauważymy, że w tym kraju, jak ognia unika się nazywania tych obozów niemieckimi, pilnując by zastępować to słowo wyrazem „nazistowskie”. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Tommy Vietor dopiero dzisiaj odniósł się do słów przywódcy „ważnego, strategicznego sojusznika RP”

 Prezydent przejęzyczył się. Nawiązywał do nazistowskich obozów śmierci w Polsce. Ubolewamy z powodu tej błędnej wypowiedzi, która nie powinna odwrócić uwagi od oczywistej intencji uhonorowania pana Karskiego i tych dzielnych obywateli, którzy stali po stronie ludzkiej godności w obliczu tyranii.

Ogólna egzaltacja tą pomyłką jednoznacznie – moim zdaniem - potwierdzającą niepoważne podejście władz Stanów Zjednoczonych do naszej historii i spraw spowodowała, że nie zauważyliśmy drugiego błędu Baracka Obamy. Trzeba zauważyć, że ruch oporu o jakim wspomniał w feralnej wypowiedzi mógł istnieć w krajach, w których część społeczeństwa popierała Hitlera. We Francji i Rosji określenie „ruch oporu” jest jak najbardziej trafne jednak trzeba zauważyć, że w Polsce nikt nie brał pod uwagę możliwości paktowania z nazistami. W naszym kraju walka z wrogiem przyjęła formę „Państwa Podziemnego”… i tylko i wyłącznie to stwierdzenie określa coś co Amerykanin pobieżnie nazwał ruchem.
W mojej opinii z całej kakofonii przejęzyczeń, złych tłumaczeń i drobnych błędów wyłania się całkiem wyraźny i dobrze Wam znany obraz Stanów, które wcale nie są tym „ważnym, strategicznym sojusznikiem Rzeczypospolitej”  

Szymon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz