Nad Wisłą, inaczej niż nad Tamizą, zoofilia nie została zaliczona w poczet przestępstw seksualnych, a jedynie poczytuje się ją za działanie krzywdzące zwierzę, godzące w dobrobyt zwierzęcia
Najnowsza nowelizacja ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierzątDz. U. z 2011 r. Nr 230, poz. 1373, obok innych zmian wprowadziła do polskiego prawa pojęcie zoofilii, zarówno definiując ją, jaki i wprowadzając penalizację tego zachowania. (tj. Dz. U. z 2003r. Nr 106, poz. 1002, z późn. zm.), opublikowana w
Zoofilia, jak zachowanie człowieka, stara jest jak świat i też od dawien dawna stanowiła ona przestępstwo na tle seksualnym.
Przenosząc się do współczesności, możemy wskazać
brytyjską Sexual Offences Act z 2003 r. gdzie w art. 69 penalizacją objęto zachowania zoofilne. Przestępstwo zbudowane jest w ten sposób, że dość szczegółowo wskazuje na czym stosunek zoofilny polegać może... Ale najistotniejszy jest tytuł ustawy brytyjskiej, który wskazuje że i tam i teraz przestępstwo to również jest przestępstwem seksualnym.
Inaczej, od Nowego Roku, ma się rzecz cała w polskim systemie prawnym. Tu, nad Wisłą, inaczej niż nad Tamizą, zoofilia nie została zaliczona w poczet przestępstw seksualnych, tj. przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, a jedynie poczytuje się ją jako działanie krzywdzące zwierzę, godzące w dobrobyt zwierzęcia.
Ustawa o ochronie zwierząt włącza zoofilię w katalog liczący 20 zachowań określonym wspólnym mianem jako znęcanie się nad zwierzęciem. Zachowania te, tak jak i zabijanie zwierząt, o ile nie zachodzi jeden z 7 wyjątków są zabronione.
Nie wdając się w detale, jak uczynili to Brytyjczycy (i liczne ustawodawstwa anglosaskie), ustawa definiuje zoofilię jako obcowanie płciowe ze zwierzęciem. Szczegóły te ustali zapewne orzecznictwo SN i sądów apelacyjnych. Natenczas wskazać można, że obcowanie to, to kontakt ludzkiego organu płciowego człowieka z organem płciowym zwierzęcia płci przeciwnej, dokonane przez człowieka świadomie, w celi zaspokojenia jego nieprawidłowych potrzeb seksualnych.
Art. 35 ust 1 i 1a ustawy penalizuje zabijanie zwierząt wbrew przepisom ustawy, a także znęcanie się nad zwierzęciem w sposób określony w art. 6 ust. 2, czyli także zoofilię. Sprawcy grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast, jeżeli zoofil (ka) popełnia czyn ze szczególnym okrucieństwem grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3. Szczęściem w nieszczęściu mamy definicję działania ze „szczególnym okrucieństwem", przez które ustawa rozumie przedsiębranie przez sprawcę działań charakteryzujących się drastycznością form i metod, a zwłaszcza działanie w sposób wyszukany lub powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu ich trwania. Sprawcy grożą także liczne i dotkliwe środki karne, jak przepadek zwierzęcia, jeżeli sprawca jest jego właścicielem. Notabene środek ten grozi również, w przypadku zabicia zwierzęcia. Sąd może orzec, przy dopatrzeniu się szczególnego okrucieństwa w postawie sprawcy, zakaz posiadania zwierząt od roku do lat 10; zakaz orzeka się w latach. Sąd może orzec wobec sprawcy zakaz wykonywania określonego zawodu, prowadzenia określonej działalności lub wykonywania czynności wymagających zezwolenia, które są związane z wykorzystywaniem zwierząt lub oddziaływaniem na nie, a także może orzec przepadek narzędzi lub przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa oraz przedmiotów pochodzących z przestępstwa (!?). Wreszcie, sprawca może zostać zobowiązany do uiszczenia nawiązki w wysokości od 500 zł do 100 000 zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.
Nie chcę zawracać kijem rzeki, której nurtem popłynęło ustawodawstwo polskie wprowadzające do polskiego prawa pojęcie i przestępstwo zoofilii, ale zdaniem moim, popartym chociażby nurtem dominującym w ustawodawstwie anglosaskim, całą sprawę uregulowano nieprawidłowo. W miejsce wprowadzenia do kodeksu karnego nowego typu przestępstwa, jako przestępstwa o charakterze seksualnym, godzącego w obyczajność wprowadzono zoofilię jako przestępstwo przeciwko dobrobytowi zwierząt, odwracając tym samym charakter i znaczenie całego zagadnienia. Ustawodawca nie piętnuje zoofilii jako działania nieobyczajnego, ale jako zachowanie krzywdzące zwierzę, jako jedną z form znęcania się człowieka nad zwierzęciem. Samo zaś znęcanie definiowane jest jako zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień. Być może jest i tak, że uprawianie zoofilii zadaje zwierzęciu ból lub cierpienie, aczkolwiek jestem zdania, że ludzie nie dysponują w tym przypadku miernikiem występowania u zwierzęcia tego typu odczuć, w tej konkretnie sytuacji. Twierdzę jednakże ponad wszelką wątpliwość, że zoofilia jest zachowaniem nieobyczajnym i jako tak powinna zostać ujęta przez ustawodawcę. Tak się jednak nie stało, bo potraktował on zoofilię nie jako przestępstwo przeciwko obyczajności, a jedynie jako przestępstwo przeciwko dobrobytowi zwierząt.
Jacek Kędzierski*
artykuł ukazał się na stronie "Rzeczpospolitej"
http://www.rp.pl/artykul/406510,791442-Zoofilia-przestala-byc-przestepstwem-seksualnym.html
*łódzki adwokat kandydat na Prezydenta Miasta Łodzi środowisk narodowych w ostatnich wyborach
cuż, zofillię trzeba wpierw zrozumieć by ją piętnować..........
OdpowiedzUsuńtworząc taie prawo, jest to ograniczenie swobód osobistych.
to to samo ja by wprowadzić zakzać picia piwa , czy zakaz bycia gejem..
jest to bezprawie........