czwartek, 18 lutego 2010

Kościół i jego współcześni przeciwnicy

Kilka tygodni temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strassburgu wydał orzeczenie, iż wiszące krzyże we włoskich szkołach naruszają zasady demokracji. Całą sprawę wywołała pewna „Włoszka fińskiego pochodzenia”, czyli w rzeczywistości Finka mieszkająca we Włoszech. Panoszenie się obcokrajowców w państwach europejskich przekracza wszelkie granice. Należy się dziwić, że nie doszło do linczu, gdyż Włosi są narodem niezwykle emocjonalnym, religijnym i o wyjątkowym temperamencie. Z drugiej strony, używanie przemocy w tym przypadku nie byłoby oczywiście odpowiednim wyjściem, ponieważ ostatecznie cała afera obraca się wokół religii katolickiej, a ta współcześnie przemocy nie dopuszcza, co niewątpliwie jest jedną z jej najbardziej wartościowych reguł. Tego typu zachowanie stałoby się wodą na młyn ateistów i innych przeciwników Kościoła Katolickiego, którzy go krytykują. Sama krytyka naturalnie musi istnieć i nie ma w tym nic złego. Do czasu kiedy nie przekształca się ona w wulgarne poniżanie, opluwanie i pusty język nieuzasadnionej nienawiści.

Nie można bagatelizować wszelkiej krytyki wymierzonej w Kościół. Prawdą jest, iż szczególnie w średniowieczu Chrześcijaństwo wiązało się często z rozlewem krwi, czyli np. działalnością instytucji „świętej inkwizycji” lub też wyprawami krzyżowymi wielokrotnie kończącymi się, dzięki Arabom i Turkom, rzezią. Obecnie jednak rola Chrześcijaństwa jest zupełnie inna. Upływ setek lat spowodował, a właściwie wymusił znaczące zmiany. Problem tkwi w tym, że do jego dalekiej przeszłości, wielu odwołuje się do tej pory w taki sposób, jakby nawet obecnie działania Kościoła były w czymkolwiek podobne.

Historia pokazała, że z Chrześcijaństwem zawsze walczyły grupy o bardzo konkretnych poglądach lub pochodzeniu. Sięgając do wieków XI-XIII natychmiast nasuwają się wspomniane już wcześniej krucjaty. U ich licznych przyczyn leżała m.in. niemożność odwiedzenia grobu pańskiego w Jerozolimie przez Chrześcijan, ponieważ uczestników wszystkich wypraw bezlitośnie mordowali najpierw Arabowie, a później Turcy Seldżuccy, którzy uzyskali kontrolę nad tymi terenami.

Należy także wspomnieć o konfliktach między władcami a Kościołem. Odbywały się one jednak właściwie tylko na gruncie władzy i finansów, czego przykładem jest spór o inwestyturę rozpoczęty w  wieku X i zakończony w roku 1122 podpisaniem Konkordatu Wormackiego. W sporze o inwestyturę Kościół odegrał rolę pozytywną. Przeprowadzano reformację mającą na celu usunięcie ze środowiska duchownych osób, którzy wybrali drogę kapłaństwa ze względu na korzyści majątkowe. Inwestytura, czyli ziemia nadawana przez władcę przy objęciu urzędu przez biskupa, powodowała, iż był on zależny w większym stopniu od władcy niż od papieża. Efektem tego było przyjmowanie w szeregi Kościoła znacznej ilości duchownych, którzy o religii i wierze nie mieli pojęcia. Powszechny stał się nepotyzm oraz symonia. Kościół dążył zatem do uzdrowienia sytuacji wewnętrznej.

Do dziś w dużej części krajów muzułmańskich za noszenie krzyża można zostać skazanym na karę śmierci. Jak powiedział niedawno Rafał Ziemkiewicz podczas wykładu na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego jest to grupa wyznaniowa, która uważa się za cywilizację wyższą od innych, dlatego w coraz większym tempie zalewa Europę i obserwuje jej cywilizację, aby kiedyś raz na zawsze się z nią rozprawić. Polska nie jest w tej kwestii najlepszym przykładem, to raczej zachodnie państwa dopuszczają imigrację i przyznają większe prawa muzułmanom niż swoim obywatelom. Ze względu na nieprzeciętną tolerancję wobec innych nacji i religii są obiektem napływu obcego elementu. Jako że moja siostra mieszka w Belgii, często uzyskuję od niej informacje jak wygląda tamtejsza rzeczywistość. Otóż Muzułmanie są głównie przez wymiar sprawiedliwości traktowani znacznie lepiej niż Belgowie. Konflikt Belga z Arabem lub Turkiem, który znajduje finał w sądzie, kończy się najczęściej wyrokiem niekorzystnym dla tego pierwszego, ponieważ uznaje się go za rasistę, zazwyczaj niezależnie od okoliczności czynu, którego dokonał, oraz tego kto w rzeczywistości jest winny. Muzułmanie walczą z Chrześcijaństwem, jednak ich metody nie są jeszcze tak drastyczne jakimi zwykli oni się posługiwać. Należy dostrzec zasadę, że im więcej pozostawi się swobody dla Muzułmanów tym bardziej brutalnych sposobów na wytępienie Chrześcijan będą oni używali. Koran jasno mówi, że kto odda życie za Islam, pójdzie do raju, którego bardzo kuszącą wizję opisuje. Jednak dżihad – święta wojna, jest przez nich niepoprawnie interpretowany. Właśnie dlatego od czasów Mahometa Muzułmanie z taką pasją dokonują licznych zamachów samobójczych. Tą „inwazję”, bo tak należałoby nazwać masowy napływ Arabów i Turków do Europy, którego większość nie dostrzega lub dostrzegać nie chce, należy jak najszybciej powstrzymać. W przeciwnym wypadku Islam prędzej czy później zdominuje Europę, ale wtedy na ratunek będzie zdecydowanie za późno.

Coraz mniej liczną i na szczęście marginalną grupą w Polsce są komuniści. Od 1939r., kiedy Armia Czerwona wkroczyła na tereny Rzeczypospolitej, aż do 1989r. Kościół Katolicki uporczywie niszczono. Wszelkie próby usunięcia Chrześcijaństwa z Polski na szczęście nie powiodły się. Szczególne „zasługi” w dziedzinie tępienia Katolików należy przyznać generałowi Jaruzelskiemu, generałowi Kiszczakowi oraz całej Służbie Bezpieczeństwa – winnym śmierci m.in. księdza Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka i ks. Stanisława Suchowolca oraz wielu innych. Z pewnością ich dzieło z przyjemnością kontynuowaliby działacze SLD gdyby tylko mieli taką możliwość. Towarzyszka obywatelka Joanna Senyszyn, która kompromituje się do granic możliwości, wpadła na niezwykle oryginalny pomysł usunięcia krzyży z polskich szkół – inicjatywę wywołał naturalnie wyrok Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu. Towarzyszka obywatelka Senyszyn z pewnością marzy o chwili, w której zamiast krzyża w polskiej szkole zawiśnie symbol jej najbliższy - sierp skrzyżowany z młotem. Swoją drogą, chciałbym poznać jej prawdziwe rodowe nazwisko. Być może brzmi ono „Rosenbaum” albo „Weissberg”… Towarzyszce obywatelce Senyszyn należy jednak uświadomić, że taka sytuacja nie nastąpi i że najwyższa pora pożegnać się z podobnymi marzeniami. Ta sama wybitnie inteligentna posłanka Lewicy śmie nazywać polskich bohaterów, takich jak gen. Kukliński, zdrajcami. Gwoli wyjaśnienia, fakt, że zdradził on ZSRR, KGB, polski wywiad, który w rzeczywistości działał wyłącznie na rzecz Związku Radzieckiego oraz polskiej władzy ludowej, i w dodatku nie zrobił tego dla własnych korzyści, świadczy o tym, że dla prawdziwych Polaków, czyli nie komunistów, Rosjan ani Żydów, był, jest i będzie bohaterem. Zakładam jednak, że większość czytelników zdaje sobie z tego sprawę.

Kolejnym „genialnym” pomysłodawcą okazał się radny z Torunia - Jarosław Najberg. Sądząc po nazwisku, jego korzenie sięgają Izraela, a potwierdzeniem tego wielce ryzykownego założenia może być propozycja, a raczej wniosek o wywieszenie w urzędach toruńskich gwiazd Dawida obok krzyży.

Sytuacja w Kościele Katolickim nie jest idealna i trzeba to wyraźnie podkreślić. Nadrzędną wartością, która przyświeca jakiejś części księży są niestety pieniądze. Przykładów można wymienić wiele. Ja wspomnę jedynie o pewnej nadmorskiej miejscowości, w której proboszcz parafii odwiedza po sezonie właścicieli pensjonatów i ośrodków wypoczynkowych w celu zweryfikowania jakie dochody przyniósł bieżący rok i odebrania z tego tytułu pewnych „należności”. Podobnych przypadków w całej Polsce i innych państwach jest sporo. Sądzę, że powyższy jest dobrym uwiarygodnieniem tezy. Z drugiej strony należy podkreślić, że w Kościele służą głównie prawdziwi Chrześcijanie, którzy świadomie, konsekwentnie, z miłością i pasją podążają drogą przez niego wyznaczoną. Zatem problem zachłanności, o którym wspomniałem jest marginalną patologią.

Usuwając krzyże ze ścian polskich szkół lub innych budynków całkowicie otworzylibyśmy drogę postępującemu procesowi zanikania wartości, dostrzegalnym póki co w dużo większym stopniu w krajach zachodnich niż w Polsce. Wiara i Kościół gwarantuje ich powszechne istnienie. Wyznacza pewne reguły postępowania moralnego, nikomu ich jednak nie narzuca. Pozytywnie wpływa na społeczeństwo, jego mentalność i funkcjonowanie. Ponadtysiącletnia historia naszego kraju nierozerwalnie wiąże się z Chrześcijaństwem i powinniśmy, żeby nie powiedzieć musimy, dbać o ta tradycję. Obojętności i lenistwa dużej części naszego społeczeństwa nie da się w stu procentach wyeliminować, ale ci, którym zależy na Polsce, zobowiązani są „pracować” na rzecz ojczyzny. W Europie, w tym także w Rzeczpospolitej, nikogo nie zmusza się do wyznawania jakiejkolwiek religii. Nie mniej jednak krzyż nie jest symbolem, który mógłby godzić w kogokolwiek, w przeciwieństwie do muzułmańskiego półksiężyca czy gwiazdy Dawida.

O ile można zrozumieć niewykształconą i niedoświadczoną młodzież ze szkół podstawowych, gimnazjów oraz liceów buntującą się przeciwko religii – w jednej z placówek oświatowych tuż po ogłoszeniu wyroku przez Trybunał Praw Człowieka w Strassburgu wnioskowała u dyrekcji o usunięcie krzyży, o tyle nie można tolerować dążeń do zniszczenia Polski chrześcijańskiej, nota bene przez ludzi dorosłych. Nawiasem mówiąc, przytoczoną akcję zorganizowała grupa kilku licealistów, ale całą sprawę, jak zwykle, wyolbrzymiła na całą Polskę pewna judaistyczna, filosemicka „gazeta”. Ciosy ze strony „czerwonych” wymierzone w Kościół, zgodnie z intencją ich autorów, mają niszczyć wszystko co polskie. Dla nich nie istnieją żadne wartości poza władzą, najlepiej dyktatorską, i pieniędzmi. Społeczeństwo nie może bezczynnie obserwować dokonujących się negatywnych zmian. Jeśli na to pozwoli, prawdziwe, najwyższe wartości z biegiem czasu upadną, a wraz z nimi ludzkość, do czego, świadomie lub nie, dążą grupy wyznaniowe i światopoglądowe, o których wspomniałem.

Wojtek Zagórski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz