poniedziałek, 5 października 2009

O propagandzie homosexulanej...


Homoseksualiści, którzy – jak twierdzą – walczą o swoje prawa, w odpowiedzi na zarzuty propagowania homoseksualizmu mówią, że zwyczajnie nie można go promować, bo ktoś albo jest gejem, albo nie i nie da się ludziom narzucić orientacji seksualnej. Tak też twierdzi Robert Biedroń – prezes Kampanii Przeciw Homofonii. Miałem wątpliwą przyjemność rozmawiać z tym człowiekiem podczas promocji jego „Tęczowego elementarza” i przedstawiłem mu pewną analogię, którą opiszę poniżej.

Przypuśćmy, że istnieje państwo, w którym otwarcie propaguje się nienawiść do osób homoseksualnych a rodzice mówią swoim dzieciom, że w biciu geja nie ma nic złego. Bardzo łatwo jest przewidzieć, że przemoc wobec homoseksualistów w takim wypadku wzrośnie – w końcu jeśli coś nie jest złe, to można to robić. Następnie wyobraźmy sobie, że w szkołach i w mediach mówi się dzieciom, że homoseksualizm to zwyczajna rzecz, której nie trzeba się wstydzić i że jest to tak samo normalna orientacja, jak heteroseksualna. W tym wypadku można także przypuścić, że dzieci prawdopodobnie zaczną „próbować” homoseksualizmu, bo skoro nie ma w tym nic złego, to czemu nie? Analogia obu przykładów jest chyba oczywista dla każdego myślącego człowieka. Robert Biedroń wraz ze swymi zwolennikami przyznali oczywiście, że pierwszy przykład jest jak najbardziej możliwy, ale przy drugim, zamiast uczciwie przyznać rację, prezes KPH po chwili namysłu odpowiedział wymijająco pytaniem „no ale jeśli spróbują, to co?”. Niestety, ale to była zwyczajna próba wymigania się od odpowiedzi wprost „tak, dzieci będą próbowały kontaktów homoseksualnych bez względu na swoją prawdziwą orientację seksualną, jeśli tylko wpoimy im, że homoseksualizm jest normalny”.

Z tego wszystkiego wynikają dwa morały. Po pierwsze propaganda homoseksualna – wbrew zdaniu gejów – jest jak najbardziej możliwa, a pomysł wprowadzenia „Tęczowego elementarza” jest przejawem dążeń do wprowadzenia takiej propagandy. Po drugie geje boją się dyskusji na ten temat i wolą zamknąć się w swoim towarzystwie, prezentowanym w mediach jako elita postępowców, w celu wzajemnego przytakiwania sobie. To są fakty, które tylko człowiek kompletnie zaślepiony obyczajowym liberalizmem i polityczną poprawnością jest w stanie zignorować. Propaganda homoseksualna jest możliwa i kryje się za niewinnymi hasłami wolności i równości, natomiast pytanie Roberta Biedronia „no ale jeśli spróbują, to co?” niech każdy z osobna sobie zada. Najlepiej w odniesieniu do własnych dzieci.


Dębowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz