piątek, 4 września 2009

W sprawie stanu polskiej gospodarki.

Stanowisko Ligi Obrony Suwerenności

W sprawie stanu polskiej gospodarki.

Obserwując pogłębiający się kryzys gospodarczy w Polsce, większość społeczeństwa zadaje sobie pytanie, jak doszło do takiej sytuacji? Co jest przyczyną tego, że miliony kredytobiorców tracą zdolność do bieżącego regulowania należności, setki tysięcy Polaków tracą pracę i zasilają szeregi bezrobotnych, a wiele przedsię-biorstw wstrzymuje produkcję lub bankrutuje? Dlaczego finanse publiczne są w opłakanym stanie, a rząd w pa-nice dokonuje nieprzemyślanych cięć budżetowych? Dlaczego nasza waluta jest w stanie zapaści, co powoduje wzrost obsługi długów zagranicznych państwa oraz podwyższenie cen importowanych towarów i surowców? Dlaczego wciąż podwyższa się ceny nośników energii i żywności, co poważnie obciąża nie tylko gospodarkę, ale także najszersze rzesze naszych rodaków? Dlaczego ubożejemy i w tak szybkim tempie powiększa się dystans cywilizacyjny dzielący nas od lepiej rozwiniętych krajów europejskich?

Zdaniem Ligi Obrony Suwerenności zasadniczych przyczyn złej kondycji gospodarczej naszego państwa należy doszukiwać się przede wszystkim w bezkrytycznej wierze w to, że rynek jest w stanie samodzielnie regulować procesy zachodzące w gospodarce, a także w fałszywej doktrynie ekonomicznej, której od początku istnienia III Rzeczypospolitej hołdują kolejne rządy opanowane przez polityków o poglądach liberalnych. Świadomie doprowadzili oni do ograniczenia roli państwa w gospodarce, po to, aby poza jakąkolwiek kontrolą uwłaszczyć się na majątku publicznym, a prowadzona przez nich od dwudziestu lat rabunkowa prywatyzacja firm państwowych doprowadziła do rozbicia struktury gospodarczej kraju. Zamiast modernizować zakłady publiczne i czerpać z ich działalności wysokie dywidendy, które mogłyby stanowić podstawę do zrównoważenia budżetu, to doprowadzono je do ruiny. Przedsiębiorstwa i spółki skarbu państwa od wielu lat traktowane są jako łup po wygranych wyborach i lukratywne synekury rozdzielane partyjnym prominentom za ich wierność dla nowej władzy. W wyniku tego, wielkie sumy pieniędzy zamiast służyć rozwiązywaniu problemów społecz-nych w Polsce, giną w przepastnych kieszeniach aferzystów. Dopuszczono również do całkowitego otwarcia krajowego rynku na nieograniczoną ekspansję obcego kapitału, który od wielu lat drenuje naszą gospodarkę i wyprowadza z Polski ogromne zyski, niszcząc także rodzime firmy i powiększając zadłużenie państwa wobec zagranicznych banków.

Polska jest dużym, prawie czterdziestomilionowym rynkiem konsumenckim, posiada tym samym znaczny potencjał nabywczy. Dlatego przedstawia sobą bardzo atrakcyjny dla zagranicznych koncernów teren penetracji ekonomicznej, przejawiającej się w ich konsekwentnym dążeniu do całkowitego opanowania polskiego sektora finansowego i przemysłu oraz zmonopolizowania handlu, szczególnie na terenie dużych aglomeracji miejskich. Charakterystycznym przejawem tej ekspansywnej polityki obcego kapitału jest prawie zupełny brak większych inwestycji w działalność wytwórczą, generującą najwięcej nowych miejsc pracy, co przy stale utrzymującej się w naszym kraju wysokiej stopie bezrobocia miałoby niebagatelne znaczenie dla poprawy warunków bytu pol-skiego społeczeństwa. Jeśli już zagraniczny koncern decyduje się na zakup zakładu przemysłowego, to naj-częściej przy tej okazji wymusza na rządzie lub samorządach lokalnych tak korzystne dla siebie warunki, że uwalnia się od wszelkich danin publicznych i swobodnie transferuje ogromne zyski za granicę, a po pewnym czasie doprowadza do likwidacji przejętej firmy, zarabiając dodatkowo na wyprzedaży jej majątku. Należy nadmienić ponadto, że w obce ręce oddawane są tylko najlepsze firmy i to zazwyczaj znacznie poniżej ich rzeczywistej wartości, bowiem nikogo nie interesują upadające zakłady, znajdujące się w złej kondycji finan-sowej. Nierzadkie są też przypadki, że nabywca nie wywiązuje się z zobowiązań zaciągniętych w umowach sprzedaży, co wobec braku reakcji ze strony właściwych instytucji państwowych uchodzi hochsztaplerom bezkarnie.

W ten sposób przy minimalnym wkładzie własnym wyciągają oni wielkie zyski oraz eliminują krajową kon-kurencję, a w miejsce towarów dotychczas produkowanych przez rodzime firmy, pojawiają się produkty po-chodzące z zagranicy. Dotychczas nie pojawiły się żadne godne uwagi inwestycje, czy nowe technologie, a nie-liczne zakłady budowane przez obcy kapitał mają najczęściej charakter montowni, gdzie dokonuje się ostatecz-nego montażu produktów z importowanych podzespołów. Zakłady te zazwyczaj nie płacą żadnych podatków, płace pracowników utrzymywane są na niskim poziomie, coraz częstsze są też przypadki sprowadzania zagra-nicznych robotników, a po tym, jak okres ulg podatkowych dobiegnie końca, właściciele najczęściej przenoszą produkcję do innego „raju podatkowego”. Z punktu widzenia interesów ekonomicznych państwa taka aktyw-ność obcego kapitału na naszym rynku pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu. Pozostawia po sobie wyłącznie ruinę gospodarczą oraz wielkie problemy budżetowe, związane z kosztami zabezpieczenia socjalnego dla ludzi pozbawionych pracy.

Łatwo dostrzegalnym przejawem polityki neokolonialnej obcego kapitału na terenie naszego kraju jest rów-nież zmasowana ekspansja globalnych sieci handlowych, które dążą do całkowitego zmonopolizowania handlu wielkopowierzchniowego. Zewnętrznym symbolem tej ekspansji są powstające w Polsce jak grzyby po deszczu tysiące hipermarketów. Skanalizowanie przeważającej części handlu w ramach działalności prowadzonej przez wielkie zagraniczne sieci handlowe doprowadziło do powstania wielu groźnych patologii w naszym życiu społeczno-gospodarczym, między innymi wyeliminowało z rynku tysiące małych i średnich polskich placówek handlowych. Powiększyło również rozmiary bezrobocia, utrwaliło tendencję do utrzymywania płac pracow-ników na niskim poziomie oraz uszczupliło wpływy podatkowe do budżetu państwa i samorządów.

Do kryzysu ekonomicznego przyczyniła się także polityka Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej opanowanych przez partyjną nomenklaturę i postępujących tak, jakby nie były instytucjami powołanymi do służenia naszemu państwu. Instytucje te dbają tylko o interesy zagranicznych rynków kapitało-wych i nie troszczą się wcale o wspieranie polskiej gospodarki, a przy tym trwonią znaczne kwoty na swoje utrzymanie. Stopy procentowe mamy za wysokie, ponieważ przy inflacji wynoszącej w czerwcu bieżącego roku około 3,5 procenta, kredyty są oprocentowane po kilkanaście procent, co jest znaczącym hamulcem w rozwoju gospodarki. Rezerwy walutowe państwa, zamiast służyć rozwojowi gospodarczemu, ulokowane są na zagranicz-nych kontach bankowych i pomnażają obce fortuny. Tymczasem do Polski napływa w większości kapitał spe-kulacyjny, który zamiast inwestować i tworzyć nowe miejsca pracy przejmuje kontrolę nad naszym sektorem bankowym i zarabia ogromne sumy na obrocie obligacjami emitowanymi przez skarb państwa, a także na machinacjach polską walutą. Zagraniczni bankierzy preferują udzielanie kredytów konsumpcyjnych dla ludno-ści, które służą finansowaniu sprzedaży nadwyżek produkcyjnych pochodzących z innych państw Unii, nato-miast odmawiają kredytowania działalności gospodarczej firm krajowych. Doprowadza to w konsekwencji do wyhamowania wzrostu gospodarczego i pogłębienia się zapaści ekonomicznej w Polsce, co jest tym groźniejsze, że zagraniczny kapitał posiada większość udziałów w naszym rynku finansowym.

Polityka ciągłych ustępstw wobec Unii Europejskiej realizowana przez wszystkie dotychczasowe rządy po-ważnie przyczyniła się do złego stanu polskiej gospodarki. Ogromny i wieloletni deficyt w handlu zagranicznym powoduje zwiększanie się zadłużenia państwa oraz konieczność zaciągania nowych pożyczek wewnętrznych i zagranicznych. Dług publiczny według Ministerstwa Finansów na koniec czerwca 2009 roku wynosił 608 mld 125 mln 200 tys. zł i wzrósł w stosunku do roku poprzedniego o 6,7 proc., czyli ponad 38 mld zł, z tego zadłuże-nie krajowe wynosiło około 450 mld zł. Natomiast zgodnie z danymi NBP długi zagraniczne sektora rządowego i samorządowego na koniec 2008 roku wynosiły 67 mld 708 mln USD. Faktem tym mogą być usatysfak-cjonowani jedynie międzynarodowi lichwiarze, którzy już dawno przejęli kontrolę nad naszymi finansami publicznymi.

Wcielenie Polski do Unii Europejskiej zaostrzyło negatywne procesy w gospodarce, a skoncentrowanie się prawie wyłącznie na współpracy z krajami strefy euro i niezbyt energiczne poszukiwanie nowych rynków zbytu, doprowadziło do wzrostu naszej zależności od Brukseli. Straciliśmy większość wpływów z ceł, a składki, które musimy płacić do Unii, ponad miarę obciążają krajowy budżet i wymuszają na rządzie drastyczne oszczędności kosztem szerokich rzesz Polaków. Za cenę ogromnego haraczu na rzecz UE otrzymujemy dotacje, które są niczym innym jak redystrybucją środków wpłacanych przez nas do Brukseli, z niewielką nadwyżką, która niwelowana jest kosztami funkcjonowania przerośniętego aparatu biurokratycznego, co w konsekwencji pro-wadzi do znacznego zmniejszenia kwot dostępnych w ramach unijnych programów. Poza tym, aby cokolwiek uzyskać z unijnej kasy trzeba spełnić mnóstwo biurokratycznych wymogów i wyłożyć ogromne sumy na współ-finansowanie inwestycji. Należy również dodać, że Unia finansuje tylko te przedsięwzięcia, które są korzystne z punktu widzenia jej interesu, co niekoniecznie musi być zbieżne z naszymi potrzebami. Dotacje te są sukce-sywnie ograniczane na rzecz nowych państw przyjmowanych do Unii, nie rekompensują również strat w gospo-darce związanych z koniecznością udostępnienia naszego wewnętrznego rynku dla swobodnej i nieograniczonej ekspansji zagranicznych koncernów. Dlatego uważamy dotychczasową politykę rządu za bezsensowną, ponieważ zamiast poszukiwać nowych dróg rozwoju dla narodowej gospodarki, koncentruje się on jedynie na dzieleniu unijnych dotacji i oczekiwaniu na „mannę z Brukseli”. Taka polityka skazuje nas na wieczną biedę oraz na zależność od kaprysów unijnych biurokratów i można sobie łatwo wyobrazić, co się stanie, gdy Unia zdecyduje o ograniczeniu środków przekazywanych Polsce.

Kryzys gospodarczy, w którym pogrążone jest nasze państwo ma wiele przyczyn, ale najważniejsze z nich, to brak suwerenności ekonomicznej oraz głębokie uzależnienie od obcych wpływów. Bruksela nie pozwala nam samodzielnie podejmować żadnych istotnych decyzji gospodarczych, nie wolno nam wspierać z budżetu, nawet tych sektorów gospodarki, które ze względu na ich strategiczne znaczenie wymagają interwencji rządu oraz pomimo tego, że ich bankructwo powoduje katastrofalne skutki dla naszych interesów i dalszy wzrost bezrobocia. Najświeższym przykładem unijnych praktyk wobec Polski jest zmuszenie rządu do likwidacji pol-skich stoczni, co należy uznać za akt niedopuszczalnej ingerencji w nasze sprawy wewnętrzne. Nie wystarczy już nasza wola i przekonanie, co do konieczności wprowadzenia zmian w gospodarce, teraz trzeba uzyskać zgo-dę brukselskich komisarzy, co jak pokazuje unijna praktyka wcale nie jest łatwe. Stosunki tego typu przy-pominają nam czasy wasalnej zależności od woli Moskwy.

Nieuczciwa konkurencja obcego kapitału, nadmiernie wyśrubowane „unijne standardy” oraz zmniejszone kwoty produkcyjne wymuszają na naszych przedsiębiorstwach ograniczanie produkcji i zwolnienia pracow-ników, a brak ze strony rządu jakiejkolwiek troski o ochronę rodzimego przemysłu, handlu i rolnictwa prowadzi do zupełnego wyniszczenia gospodarki będącej podstawą bytu naszego narodu. Państwa Unii Europejskiej w wyniku przejęcia kontroli nad naszym rynkiem uratowały u siebie miliony miejsc pracy, pozbywając się nadwyżek produkcyjnych i zarabiając ogromne sumy na eksporcie do Polski. Prawdą jest, że na początku tzw. transformacji ustrojowej brakowało nam kapitału na rozwój i niezbędne reformy, a komuniści zostawili pań-stwo w kompletnej ruinie i mocno zadłużone, ale powszechne nawoływania polityków o otwarcie się na napływ obcego kapitału i jak największe udogodnienia do inwestowania w Polsce okazały się fałszywą drogą.

Pierwszą ofiarą tej nieodpowiedzialnej polityki padło polskie rolnictwo. Jesteśmy krajem przemysłowo-rolniczym, czy się to komuś podoba, czy nie. Tymczasem nieuzasadnione dążenie do zmiany struktury gospo-darczej kraju i znaczne ograniczenie rozmiarów działalności rolniczej, doprowadziło do upośledzenia naszego rolnictwa. Wyeliminowanie z rynku nabywców około 10 proc. ludności utrzymującej się z pracy na roli, poz-bawiło również krajowy przemysł szans na zwiększenie obrotów handlowych. Zamiast przywrócić opłacalność produkcji rolnej poprzez ochronę krajowego rynku przed zalewem tanią, często dotowaną żywnością z państw Unii i innych regionów świata, przekształcono polską wieś w zbiorowego odbiorcę pomocy socjalnej. Tym sposobem utracono szansę na zwiększenie zatrudnienia w rolnictwie oraz przemyśle, który mógłby zwiększać produkcję dla zaspokajania rosnących potrzeb polskich rolników. Jednak przede wszystkim zapoczątkowano niebezpieczny proces likwidacji samowystarczalności Polski w dziedzinie produkcji żywności.

Jeszcze gorzej wygląda kwestia walki z bezrobociem, które według danych GUS na koniec maja 2009 roku wynosiło 10,8 proc. czynnej zawodowo ludności Polski, czyli 1 mln 683 tys. osób. Nie należy się temu dziwić, bowiem jeśli rząd nie pracuje nad tym, aby rozwijać i chronić narodową gospodarkę, to nie może również two-rzyć nowych miejsc pracy na krajowym rynku. Jedyną metodą dla obecnych władz na ograniczenie rozmiarów bezrobocia jest „wypychanie” z Polski na zagraniczne rynki pracy milionów dobrze wykształconych i wy-kwalifikowanych Polaków, którzy pracując w pocie czoła, pomnażają dobrobyt państw zachodnich, gdy jednocześnie w kraju odczuwa się brak wielu fachowców z różnych dziedzin.

Kolejne rządy przerzucają odpowiedzialność za stan gospodarki na poprzednie ekipy i starają się ukryć prawdziwe przyczyny kryzysu. A to, co cechuje wszystkich dotychczas rządzących, to lekceważenie naszych interesów narodowych, rozpieszczanie obcych koncernów i porażająca wręcz spolegliwość wobec dyktatu Bruk-seli. Zbyt duże koszty funkcjonowania państwa, utrzymywanie licznej armii urzędników żyjących kosztem bud-żetu oraz wielu nikomu nie potrzebnych urzędów i funduszy, stanowi wielkie obciążenie dla finansów publicz-nych. Marnotrawienie pieniędzy podatników na luksusowe życie elit politycznych oraz wszechobecna korupcja i liczne afery, to znak firmowy ludzi sprawujących władzę w Polsce. Jednocześnie wyciska się wszystko, co tylko można z polskiego przedsiębiorcy i prześladuje się go coraz większym fiskalizmem i biurokracją. Polityka kara-nia własnych obywateli za ich aktywność gospodarczą i uprzywilejowanie obcych powodują, że brak jest pienię-dzy w budżecie państwa na najniezbędniejsze inwestycje i wydatki.

Dlatego Liga Obrony Suwerenności uważa, że najważniejszym warunkiem wyjścia Polski z kryzysu gospodarczego i zapewnienia naszemu narodowi szans na znaczący postęp cywili-zacyjny jest odzyskanie pełnej suwerenności gospodarczej i politycznej. Zapewni to nam możliwość podejmowania decyzji koniecznych z punktu widzenia ochrony naszych interesów narodowych i służących poprawie warunków bytowych polskiego społeczeństwa.

Naszym zdaniem kluczową kwestią jest ochrona wewnętrznego rynku przed nieograniczo-ną ekspansją obcego kapitału. Musimy stoczyć bezwzględną walkę o nasz krajowy rynek, na którym powinien dominować polski kapitał oraz rodzimy przedsiębiorca i wytwarzany przez niego produkt. Tylko wtedy, gdy tę walkę wygramy, to w oparciu o zaspokajanie potrzeb własnego rynku, będziemy mogli zbudować niezbędne podstawy do rozwoju ekonomicznego polskiej gospodarki. Będziemy zdolni również do zwiększenia naszego eksportu na rynki za-graniczne i znaczącego ograniczenia importu, co przyczyni się do zrównoważenia bilansu handlowego oraz zmniejszenia zadłużenia Polski. Dlatego uważamy, że należy doprowadzić do opodatkowania zagranicznych koncernów, bowiem ten, kto czerpie krociowe zyski z dzia-łalności gospodarczej prowadzonej w naszym kraju, musi również uczestniczyć w finansowa-niu polskiego budżetu. Trzeba także dążyć do uniemożliwienia obcemu kapitałowi swobodne-go transferu zysków za granicę oraz do powstrzymania zalewu naszego kraju przez importo-wane towary, które z powodzeniem możemy wytwarzać w Polsce. Niezbędnym warunkiem jest również odrzucenie wszelkich dyrektyw unijnych, które godzą w żywotne interesy Polski i prowadzą do zubożenia naszego narodu. Musimy także dołożyć wszelkich starań, w celu ochrony naszego rynku finansowego przed szkodliwą działalnością międzynarodowych spe-kulantów. Jakość naszego życia zależy od tego, czy w Polsce zatriumfuje wreszcie patriotyzm gospodarczy, a Polacy będą popierać rodzime firmy, kupując towary wytwarzane przez pol-skich pracowników!

Kluczowe dziedziny gospodarcze, w tym: przemysł, handel i rolnictwo powinny pozostać w polskich rękach, zapewniając rozwój ekonomiczny oraz zatrudnienie Polakom, natomiast obcy kapitał powinien funkcjonować, tylko z korzyścią dla naszego kraju, a nie w roli ekono-micznego dyktatora. Czas już zrozumieć, że dyktat ekonomiczny przeradza się prędzej czy później w dyktat polityczny, ponieważ ekonomii i polityki nie można oddzielić. To od nas Polaków zależy, czy będziemy żebrać o pracę w zachodnich hipermarketach, czy też będziemy ją mieć w naszych własnych firmach działających z korzyścią dla Polski. Zrzucenie jarzma zależności od Unii Europejskiej oraz ochrona polskiego rynku, w połączeniu z odsunięciem od władzy obecnych elit politycznych, otworzą nam możliwości normalnego rozwoju naszej gospodarki i podniesienia standardu życia każdego Polaka.

Opowiadamy się za rozwojem inicjatywy prywatnej i wzrostem znaczenia polskiego kapi-tału w krajowej gospodarce. Dlatego uważamy, że należy dążyć do jak najszerszego upo-wszechnienia własności i stworzenia jak największej liczby warsztatów pracy, czemu pań-stwo powinno sprzyjać zapewniając dogodne warunki prawne i kredytowe, a także chroniąc nasze przedsiębiorstwa przed nieuczciwą konkurencją obcego kapitału. Należy się również zająć wspieraniem rozwoju zatrudnienia i przedsiębiorczości wśród Polaków oraz promocją produktów wytwarzanych przez polskie firmy, ponieważ jak dotychczas zainteresowanie rządu w tej materii sprowadzało się jedynie do uprawiania kosztownej propagandy i mnoże-nia barier biurokratycznych.

Naszym zdaniem należy zapewnić państwu pełną kontrolę nad strategicznymi sektorami polskiego przemysłu: energetyką, przemysłem wydobywczym, paliwowym, chemicznym, obronnym i ciężkim, a także nad tymi przedsiębiorstwami, które są niezbędne dla zabezpie-czenia żywotnych interesów naszego kraju. Państwo dzięki odpowiedniemu zarządzaniu tymi firmami może uzyskiwać z ich działalności wysokie dywidendy, które mogą stanowić mocny filar naszego budżetu. Dlatego należy dołożyć wszelkich starań, aby powstrzymać dalszą grabież majątku narodowego i odzyskać dla społeczeństwa wcześniej zawłaszczone mienie publiczne.

Uważamy, że państwo posiada wystarczające instrumenty prawne i finansowe dla zapew-nienia takich rozwiązań w gospodarce, aby stanowiły one podstawę do stałego jej rozwoju i wzrostu zamożności polskiego społeczeństwa. Państwo jest także dysponentem znacznych środków finansowych wpływających każdego roku do jego budżetu, które odpowiednio użyte mogą stanowić koło zamachowe naszej gospodarki. Konieczna jest tylko dobra wola rządzą-cych. Bowiem, uzasadniony interwencjonizm, a także regulacja przez państwo procesów za-chodzących w gospodarce, poprzez wykorzystywanie dostępnych rządowi instrumentów prawnych, finansowych i podatkowych mogą zapewnić nam szybki i zdrowy rozwój eko-nomiczny. Służyć temu może również zwiększenie inwestycji państwowych. Naszym zdaniem należy zaprzestać przerzucania wszystkich ciężarów walki z kryzysem na barki społe-czeństwa, a oszczędności budżetowe rządzący powinni zacząć od siebie rezygnując z luksus-owego życia na koszt państwa.

Liga Obrony Suwerenności biorąc odpowiedzialność za losy naszego kraju doprowadzi do tego, że w Polsce będą chronione interesy rodzimej gospodarki, będącej podstawą naszego bytu i gwarantem naszej suwerenności. Zapewnimy także sprawiedliwy podział dochodu narodowego, tak, aby jak najszersze rzesze Polaków mogły korzystać z owoców swojej pracy. Nie zadowolą nas żadne pozorowane działania i nieadekwatne do potrzeb półśrodki. Będziemy konsekwentnie dążyć do tego, aby w Polsce - żyło się lepiej wszystkim, a nie tylko wybranym!

Opracował: Wojciech Podjacki.

Gdańsk, dn. 30 sierpnia 2009 r.

Prezydium Rady Politycznej:

Przewodniczący L.O.S. – Wojciech Podjacki.

Członkowie – Andrzej Pawłowicz i Robert Kownacki.

Liga Obrony Suwerenności: 80-852 Gdańsk, ul. 3 Maja 25 p. 2/1

tel. (058) 721-97-50; 0501-813-770; www.los-polski.org.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz