czwartek, 16 czerwca 2011

"Wandea kraina bohaterów"

Hasło "Wandea" stanowi wstydliwy moment rewolucji, rzekomo "ludowej". Oto z inspiracji tego ludu wybucha przeciwko niej i rewolucyjnej władzy typowe powstanie chłopskie jako świadectwo, że rewolucja nie miała ludowego poparcia. Inicjatorzy zrywu powstańczego to nie szlachta czy arystokracja broniące swoich dóbr, lecz prosty lud, poczuwający się do obrony wiary i Kościoła.

Wandea to także pierwszy w dziejach Europy rejon, gdzie dopuszczono się ludobójstwa - planowej, systematycznej akcji eksterminacyjnej wobec ludności, spośród której wywodzili się powstańcy. Decydentami i wykonawcami byli głosiciele frazesów o wolności, równości i braterstwie.

Jak już wspomniałem, omawiany przez nas temat miał miejsce podczas Rewolucji we Francji. Aby lepiej go zrozumieć, szybko przypomnę podstawowe fakty na jej temat.

Francja przed Rewolucją była państwem absolutnym i feudalnym. Król Ludwik XVI nie posiadł zdolności przywódczych swoich przodków i nie był w stanie przeprowadzić żadnej reformy ratującej tonącą gospodarkę. W 1789 roku wybuchła Rewolucja, która jak większość mających miejsce odbywała się przy wrzasku mordowanych duchownych i posiadaczy ziemskich. Wielki Głód zniwelowano konfiskatą dóbr kościelnych. Pod koniec tego roku sytuacja uspokoiła się. Stopniowo wprowadzano zmiany, wprowadzono trójpodział władzy, zachowując jeszcze monarchię konstytucyjną. Tymczasem zaczęła zawiązywać się koalicja anty-francuska monarchów obawiających się idei Rewolucji. Po odparciu ofensywy pruskiej, która miała realne szanse na zniszczenie rewolucji, Ludwika XVI oskarżono o zdradę stanu i 21 Stycznia 1793 r. zgilotynowano. Rządy Terroru nabierały rozpędu, dzięki powszechnie znanym osobistościom jak: Maximilien Robespierre czy Jean Paul Marat.
Wandejczycy zastosowali najpierw bierny opór. Nie chodzili na msze odprawiane przez tzw. zaprzysiężonych księży (tzn. tych, którzy zaprzysięgli swoją wierność schizmatyckiej konstytucji cywilnej kleru), uczęszczając w ukryciu na msze i korzystając z sakramentów udzielanych przez kapłanów pozostających w jedności z Ojcem Świętym (takie postępowanie było surowo karane przez rewolucyjne prawo, do kary śmierci włącznie). W chwili jednak, gdy rewolucjoniści przelali krew króla Francji, dla Wandejczyków miara się przebrała. Króla poważano w Wandei nie tylko jako głowę państwa. Szanowano go, ponieważ był Pomazańcem Bożym, namaszczonym świętymi olejami dla ukazania, że królewskie panowanie jest misją zleconą od Boga.
Wyżej wspomniane wydarzenie było jednym z głównych bodźców powstania Po za tym istotną rolę odegrał przymusowy pobór do wojska, który miał wynosić kolejne 300 tysięcy ludzi i był niezgodny z Konstytucją zawarto zaledwie 2 lata przed ustawą, w 1791 r., masowe prześladowanie duchowieństwa oraz antykatolicka polityka nowych władz, zastępująca tradycyjną wiarę wyznawaniem „Rozumu” i zmianą kościołów w jego światynie, czy usuwająca katolickie święta, zastępując je nowymi, wymyślanymi na biegu.
Wybuchło ono 12 Marca 1793 r., rozpoczynając się zamieszkami w Saint- Florent. Wandejczycy chcieli doprowadzić do restauracji monarchii, wprowadzając na tron 8-letniego wówczas Ludwika XVII więzionego w Paryżu i oddania dawnego miejsca w państwie Kościołowi. Wandejscy powstańcy zasłynęli z nieugiętej waleczności i bohaterstwa. Do boju szli, odmawiając różaniec i pod sztandarami swoich parafii. Na piersiach nosili szkaplerze z Najświętszym Sercem Jezusa, które stało się ich symbolem. Jako Armia Katolicka i Królewska osiągali początkowo duże sukcesy, gromiąc wojska republikańskie. Do powstańców dołączyła arystokracja i mieszczaństwo, a także szuani - chłopscy partyzanci z Bretanii i departamentu Maayenne. Kontrrewolucjoniści odnosili znaczące sukcesy (co było zrozumiałe zważywszy na jednoczesną walkę rewolucjonistów z wrogami zewnętrznymi). Po połączeniu oddziałów Górnej Wandei armia liczyła 40 tys. pieszych i 1200 konnych.
Oto stała się rzecz dla wszystkich rewolucjonistów niebywale gorsząca. Lud stał się inspiratorem powstania przeciw "ludowej" Rewolucji. Powstanie w Wandei było klasycznym powstaniem chłopskim. Potwierdzają to wszystkie źródła historyczne, również te pochodzące od samych rewolucjonistów (np. akta procesów wytaczanych uczestnikom powstania). Tak było na przykład z Francois de Charette (1763-1796), którego chłopi wyciągnęli spod łóżka, gdzie się ukrył przed powstańcami. De Charette, chociaż początkowo głośno wyrażał swoje wątpliwości (podobnie jak znakomita większość wandejskiej szlachty) co do celowości wszczynania powstania, stał się później jednym z legendarnych przywódców powstańczej Wandei. To on był autorem tych pięknych słów, w których streszcza się heroizm jego i całej Wandei: Walczyć - często, dać się pobić - czasami, dać się zniszczyć - nigdy!
Jednym z incydentów ukazującym prawdziwe oblicze obu stron konfliktu było zachowanie dowódcy wojsk rojalistycznych: Gdy po wygranej bitwie z wojskami republikańskimi rozjuszeni oporem wrogów ludzie z oddziałów Maurice'a d'Elbée chcieli wymordować kilkuset jeńców, dowódca nakazał powstańcom uklęknąć i odmówić "Ojcze nasz". Przy słowach "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom", zawołał do swoich żołnierzy: "Jakże to, ośmielacie się prosić Boga o wybaczenie, kiedy sami nie potraficie wybaczyć?". Jeńcy zostali uratowani i uwolnieni. Wziętego później do niewoli d'Elbée wysłano przed pluton egzekucyjny.
18 Czerwca zdobyto Angers otwierając drogę do Paryża, jednak szuani (od cześći chłopskich oddziałów nazywano tak wszystkich powstańców) częściowo udali się na Nantes, które oblężono, a częściowo rozeszli się na żniwa. zabrakło żelaznej dyscypliny. Po mimo całego heroizmu byli tylko ochotnikami, chłopami związanymi sercem i poczuciem obowiązku z ziemią. 1 sierpnia 1793 r. Komitet Ocalenia Publicznego nakazał bezwzględnie spacyfikować zbuntowany departament, zalecając aby wymordować wszystkich jego mieszkańców. Regularne walki trwały do 23 grudnia 1793 r., kiedy to pod Savenay powstańcza Wielka Armia Katolicka i Królewska została ostatecznie pokonana, zginęło w niej większość dowódców powstania. Po mimo to 21 stycznia 1794 r. rozpoczęła się pacyfikacja Wandei kierowana przez gen. Turreau i komisarza Carriera. Przeciwko ludności cywilnej departamentu skierowano 12 "kolumn piekielnych" które systematycznie paliły wsie i miasta, eksterminując ich ludność. Szły przed siebie i niszczyły wszystko co napotykały na swojej drodze. Bestialstwo republikańskiej zemsty przekroczyło wszelkie znane wcześniej granice. Żołnierze "piekielnych kolumn" cięli Wandejczyków na kawałki, rozpruwali brzuchy ciężarnym kobietom, obnosili nienarodzone dzieci na ostrzach bagnetów. Zabijano niemowlęta, krojąc je na pół. Gwałcono kobiety. Cała Wandea była równana z ziemią - kościoły, lasy, pola, domostwa. Ludność wiosek i miasteczek zapędzano do kościołów, które następnie palono lub bombardowano z armat. Republikańscy dowódcy nosili spodnie uszyte ze skóry Wandejczyków. Rewolucyjni naukowcy zbierali tłuszcz ludzki w celu prób jego wykorzystania. Na masową skalę używano arszenik, trując studnie i żywność. Myślę, że skojarzenia do XX-wiecznego reżimu niedoszłego malarza nasuwają się same, czy ukraińskich szowinistów nasuwają się same.
Oto raport jednego z republikańskich generałów: Obywatele republikanie. Wandea już nie istnieje. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą [...]. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców [...] Litość nie jest rewolucyjną sprawą" - pisał generał Westermann, inny bojownik o wolność, równość i braterstwo: "Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 10 głów bandytów [...], ilość zwierzyny jednak się zmniejsza". W innym miejscu: "Zabijamy ich dwa tysiące dziennie"

Między innymi w Angers zamordowano 2000 ludzi, w Venzis 1500, w Loroux-Botterau 700, w La Gaubretiere 700, w Lucs-sur-Boulogne 564 w tym 110 dzieci. W ciągu półtora roku zamordowano co najmniej 120 000 cywilów, czyli około 15% ludności departamentu. Aby przyspieszyć i "usprawnić" eksterminację, rewolucyjny komisarz na Wandeę jakobin Jean Carrier opracował technologię ludobójstwa zwaną noyad. Stare barki z przedziurawionymi i prowizorycznie zatkanymi kadłubami spuszczano na Loarę z setkami ludzi - kapłanów, starców, kobiet i dzieci. Na środku rzeki wyjmowano zabezpieczenie i barki szybko tonęły wraz z więźniami. Po utopieniu w Loarze 5 tys. skazańców Carrier cieszył się: "Cóż za rewolucyjny potok z tej Loary!". Carrier wymyślił także tzw. małżeństwa republikańskie w Loarze. Ta barbarzyńska praktyka polegała na związywaniu razem nagich chłopców i dziewcząt i następnie wrzucania ich związanych do Loary, gdzie tonęli. Przypomnijmy, komisarz Carrier głosił hasła o "wolności, równości i braterstwie". Dzisiejsi historycy zgadzają się powszechnie na „tylko” 350 tys. ofiar, to jest 1/3 populacji Wandei.

29 marca 1796 r. zgilotynowano ostatniego pozostającego przy życiu dowódcę powstania – Francois de Charette’a, ongiś wyciąganego spod łóżka przez chłopów. Powstanie ostatecznie dobiegło końca.


19 lutego 1984 roku Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował 99 wandejskich męczenników z Angers. W homilii beatyfikacyjnej Papież odniósł się do wszystkich męczenników rewolucji francuskiej: "Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani - oni [...] nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy - oni pozostali wierni swoim kapłanom[...]. Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o sprzyjanie siłom 'kontrrewolucyjnym'. Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych [...]. Nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich Wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej Wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako "fanatyzm".

Mam nadzieję, że dzięki temu referatowi pozostanie w was pamięć o tych francuskich męczennikach. Powstanie w Wandei jest świetnym argumentem na to, że hasła Rewolucji miały niewiele wspólnego z prawdą, nie tylko na podłożu finansowym, ale także godności człowieka. Niestety, do dzisiaj Francja nie chce uznać zbrodni wandejskiej za ludobójstwo i upiera się, że były to "nadużycia" dokonane w ekstremalnych warunkach okrutnej wojny. Imiona zbrodniarzy po dziś dzień widnieją na Łuku Triumfalnym w Paryżu i w nazwach wielu francuskich ulic. W istocie, był to pierwszy totalitaryzm i pierwsze ludobójstwo w dziejach, nam wyznawcom prawdziwej wolności i miłości do bliźniego nie wolno o tym zapominać.

Mateusz NR

1 komentarz:

  1. Fajny tekst. Świetna tematyka i przyjemnie się to czyta, ale mam pewne zastrzeżenia. Otóż słowo "pomimo" pisze się razem, a tutaj widzę je zapisane jako "po mimo". Oprócz tego wychwyciłem powtórzenie w zdaniu "Myślę, że skojarzenia do XX-wiecznego reżimu niedoszłego malarza nasuwają się same, czy ukraińskich szowinistów nasuwają się same." - to są drobiazgi, ale na przyszłość radzę się ich wystrzegać, bo mogą niektórych mocno razić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń