poniedziałek, 12 lipca 2010

Kampanijne refleksje…

Kampania prezydencka była jedną wielką farsą, zagadnienia które dotyczą roli premiera, w tej kampanii dotyczyły prezydenta. Jak zwykle wygrał lepszy pijar, większe obietnice, chociaż kandydaci będący w drugiej turze przebijali po prostu samych siebie.
          Podlizywanie się lewej stronie części politycznej było wręcz żałosne, stwierdzanie, że jest się trochę lewicowym wychwalanie towarzysza Gierka czy też używanie śmierci Blidy było szokujące. Nic może nie odkryję jeżeli napiszę, że scena polityczna u nas w kraju sięga dna. Rządzą nami sondażowi politycy, którzy obiecują i uśmiechają się tylko wtedy kiedy ukazują się nowe słupki poparcia i padają słowa „dajcie nam czas, na pewno coś zrobimy”.
Jedni bez drugich żyć nie potrafią, tak naprawdę na walce między sobą starają się zyskać głosy, przeważnie tych niezdecydowanych. Jedyna nadzieja w dorastającym pokoleniu, któremu również ciężko będzie przebić się przez ścianę starych polityków, którzy raczej niechętnie oddawać będą stanowiska, udaje im skutecznie się utrzymać na nich przez przeszłe 20 lat. Im więcej obiecanek tym pewniejsze stanowisko, niestety to jest wielką wadą naszego społeczeństwa. Słychać narzekania przez kilka lat do kolejnych wyborów, następnie i tak wybierani są Ci co po przednio.
       Nie jest tak, że nasz naród boi się zmian, czasami zdaje mi się, iż tych zmian w ogóle nie chce. Chyba sami tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, że to zależy od nas i od naszych decyzji. Ale też trzeba zadać sobie pytanie czy jest alternatywa, aby zmienić ówczesnych rządzących na kogoś bardziej skutecznego i kompetentnego ? Czas zacząć szukać rozwiązania takiej sytuacji, osobiście podnoszą mnie na duchu wiadomości z porozumieniami Ligi Obrony Suwerenności z różnymi stowarzyszeniami Ruchu Narodowego. Pewnie nie jeden z nas zastanawia się nad tym co z tego wyniknie oraz co jest celem danych porozumień.
Musimy zadać sobie pytanie dokąd zmierzamy?

Krzysiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz