„Chwilami czuję taką dumę z tego, iż jestem katolikiem, że chyba będę musiał się z tego spowiadać”. Przyznam szczerze, że nie pamiętam autora tej sentencji, jednak doskonale opisuje ona odczucia jakie towarzyszą mi przy obchodach święta Bożego Ciała. Tryumfalne procesje ulicami naszych miast, miasteczek i osiedli. Pięknie przystrojone przydrożne ołtarze przy których na kolanach ludzie błagają o oddalenie klęsk żywiołowych i zachowanie od nagłej śmierci. I wreszcie Najświętszy Sakrament niesiony pod baldachimem przez kapłana z asystą. To najczystszy katolicki triumfalizm w najlepszym tego słowa znaczeniu! Osobiście uważam, iż procesje eucharystyczne to część polskości, bez której zatracilibyśmy swoją tożsamość.
Ustanowienie uroczystości Bożego Ciała w tym okresie roku kalendarzowego nie jest bynajmniej przypadkiem. Rocznica ustanowienia Najświętszego Sakramentu – Wielki Czwartek – jest zbyt bliska męki i śmierci Pana Naszego Jezusa Chrystusa, aby można było oddać się uczuciom niezmąconej radości. Dlatego też w pierwszy czwartek po zakończeniu Okresu Wielkanocnego zostało ustanowione specjalne święto, którego celem jest okazanie wdzięczności Bogu za ustanowienie Najświętszego Sakramentu i za wszystkie łaski, które nieustannie spływają z niego na Kościół.
Dla katolików nauka o Eucharystii ma szczególne znaczenia. Słowa Zbawiciela: "Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli ktoś będzie spożywał ten chleb, żyć będzie na wieki. A chleb, który ja dam, to ciało moje za życie świata" (J 6, 51) – nie pozostawiają żadnej wątpliwości, iż kwestia Eucharystii to dla katolika kwestia fundamentalna. Kościół zatem od zawsze otaczał Eucharystię najwyższym szacunkiem i czcią, godnymi Ciała Pańskiego, czego przejawem były nabożne zwyczaje przyjmowania Komunii Świętej - w pozycji klęczącej, a nie na stojąco i do ręki. Nauka o Eucharystii zwraca również szczególną uwagę na jej ofiarny charakter oraz stałą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina.
Już w pierwszych wiekach po założeniu przez Chrystusa Kościoła pojawili się jednak zwodziciele głoszący błędną naukę. Historycznie pierwszą herezją podważającą nauczanie Kościoła na temat Eucharystii był doketyzm (gr. dokein - wydawać się), który głosił, że Chrystus tylko pozornie przyjął ciało ludzkie. Na błąd ten natychmiast zareagował św. Ignacy z Antiochii, którego listy - stawiane często na równi z listami Apostołów - pozostają perłą literatury starochrześcijańskiej, a nadto stanowią cenne świadectwo Tradycji.
Poważniejsze dyskusje o Eucharystii przyniósł jednak dopiero IX w. Dotyczą one jednak nie prawd o zasadniczym znaczeniu, jak np. o przeistoczeniu, a zajmują się głównie kwestią stosunku historycznego ciała Chrystusowego do jego ciała eucharystycznego - mają więc charakter bardziej filozoficzny. Padają pytania o właściwości ciała eucharystycznego, np. czy posiada ono byt materialny, czy zajmuje przestrzeń lub czy jest tym samym, co ciało Chrystusa w niebie. Zasadniczych odpowiedzi na te pytania udzielały lokalne synody, z których za najważniejszy można uznać synod rzymski z 1079r. Podkreślił on realną obecność Ciała Chrystusowego w Eucharystii, wiarę w przeistoczenie oraz tożsamość ciała historycznego i Ciała Chrystusa eucharystycznego. Odrzucił też zdecydowanie wszelkie próby nadania jedynie symbolicznego znaczenia Chrystusa w Eucharystii.
O ile średniowieczne dociekania mnichów - znamienne zresztą dla pełni tej epoki - poruszały "tylko" kwestie natury filozoficznej, o tyle protestantyzm w swoich różnych mutacjach, naruszał już kwestie zasadnicze. Dla Lutra bowiem i wszelkich jego naśladowców, to właśnie ofiarny charakter Mszy Św. oraz wiara w konsekrację dokonywaną mocą słów kapłana działającego w zastępstwie Chrystusa, stanowiły odrazę z której wyrosła następnie ponura doktryna protestancka.
Przeciwko niej z całą mocą wystąpiła kontrreformacja i wielkie dzieło Soboru Trydenckiego, który o Eucharystii wypowiedział następujące, piękne zdania:
"Najpierw święty Sobór naucza oraz otwarcie i jasno wyznaje, że w Boskim Sakramencie św. Eucharystii po konsekracji chleba i wina Pan nasz Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, znajduje się prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie (vere, realiter et substantialiter) pod postaciami owych widzialnych rzeczy" - kan. I,
- "(...) przez konsekrację chleba i wina dokonywa się przemiana całej substancji chleba w substancję ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego krwi. Tę przemianę trafnie i właściwie nazwał święty katolicki Kościół przeistoczeniem (transsubstantiatio) - kan. II,
- "Jeśli ktoś przeczy temu, że w czcigodnym sakramencie Eucharystii pod każda postacią i w każdej jej odłączonej cząstce zawiera się cały Chrystus - niech będzie wyklęty - kan. III,
- "Jeśli ktoś twierdzi, że w Świętym Sakramencie Eucharystii nie należy najwyższym kultem adoracji także zewnętrznie wielbić Chrystusa (...) - n. b. w. - kan. V”.
Z całą pewnością możemy stwierdzić, iż obok dekretów "O źródłach Objawienia", "O grzechu pierworodnym" i "O Usprawiedliwieniu", to właśnie nauka o Eucharystii i Mszy Św. stanowiły - i nadal stanowią - najpiękniejsze karty Tradycji katolickiej. Precyzja, z jaką określały one katolicką wiarę w tych zagadnieniach, dała odpór herezjom Lutra, Kalwina czy Zwinglego.
Ogromny wkład do katolickiej doktryny o Eucharystii wniosły także papieskie encykliki. Spośród nich należy wymienić Mirae Caritatis Leona XIII oraz Mediator Dei i Humani generis Piusa XII. Niezwykle ważne znaczenie zyskuje dzisiaj - w dobie nowinek teologiczno-liturgicznych - ostatnia z wymienionych encyklik. Papież ostrzega w niej wszystkich wiernych Kościoła katolickiego przed zgubnymi eksperymentami w dziedzinie teologii, filozofii chrześcijańskiej i liturgii, jakie odbywają się za sprawą modernistycznych kół teologicznych.
Na osobne miejsce w historii doktryny Kościoła zasługują dekrety eucharystyczne papieża św. Piusa X. Stanowią one doskonały przykład geniuszu ludzkiego, inspirowanego działaniem Ducha Świętego! Swoją rangą i znaczeniem nie ustępują one największym reformom kościelnym.
Pius X, będąc do cna przesiąkniętym ideą "odnowienia wszystkiego w Chrystusie" (Instaurare Omnia in Christo), zbliżył się do tych, których Chrystus szczególnie miłował i których prostotę wszystkim zalecał, a zatem ... do dzieci. Po wcześniejszym przedstawieniu sprawy Świętej Kongregacji Sakramentów, która potwierdziła dawną praktykę udzielania Komunii Św. nawet niemowlętom przy chrzcie świętym i posiłkując się opinią św. Tomasza z Akwinu - postanowiono za aprobatą papieża, że: "(…) za wiek odpowiedni dla przystąpienia do pierwszej Komunii świętej należy uznać ten, w którym dziecko może rozróżnić Chleb Eucharystyczny od chleba materialnego i może zbliżyć się z nabożeństwem do ołtarza. Nie jest więc wymagana doskonała znajomość rzeczy Wiary, ponieważ wystarcza pewna niedoskonała znajomość tych rzeczy. Nie wymaga się także pełnej władzy używania rozumu, wystarcza posiadanie tej władzy w pewnej mierze. W rezultacie odkładać pierwszą Komunię na później, ustanawiając dla jej przyjęcia wiek dojrzały, jest zwyczajem godnym nagany i wiele razy potępianym przez Stolicę Świętą". Nikogo chyba nie trzeba przekonywać o doniosłości i wielkim dobrodziejstwie tej decyzji, zwłaszcza jeśli zważymy na powody dla których ten pradawny zwyczaj został zarzucony: "Zwyczaj ten (przystępowania dzieci do Stołu Pańskiego - przyp. autor), który pod pretekstem wielkiego poszanowania należnemu temu Boskiemu sakramentowi odsuwa od niego wiernych, stał się przyczyną wielkiego zła". Warto zwrócić uwagę, że w tym samym czasie szerzyła swoje wpływy niezwykle przewrotna herezja jansenizmu, która odwołując się do dusz gorliwych, głosiła że z szacunku dla Jezusa Chrystusa należy się pozbawiać przyjmowania go w Eucharystii. Godziło to oczywiście w ogrom Boskiego miłosierdzia wobec nas i było zwalczane za sprawą papieża, który nawoływał: "Przybliżcie się do Chrystusa, czyńcie to z ufnością, czyńcie codziennie; oto zniżam barierę między Nim a wami". Zaprawdę, trudno opisać dobrodziejstwa dekretu "O codziennym przyjmowaniu Eucharystii", który tak wielu duszom miłującym Chrystusa otworzył do Niego drogę, który tak wiele dzieci ocalił przed czyhającymi nań w wieku młodzieńczym pokusami, który wreszcie za sprawą ich gorącego nabożeństwa do sakramentu Eucharystii ocalił świat przed zalewem jeszcze większego zła ... Zaiste była to reforma godna świętego Papieża!
Efekty reform św. Piusa X uwidoczniły się szczególnie w chwili dla Europy krytycznej - w chwili wojen XX wieku. Z wielką wnikliwością przedstawił to biograf św. Piusa X, Rene Bazin: "Równocześnie na całym froncie wojennym (...) rozgrywały się dziwne sceny. Jakież to nowe było widowisko!... Mnóstwo mężczyzn, udających się w ogień bitwy, komunikuje się w każdej porze dnia i nocy. (...) Ludzie znajdujący się w drugiej linii wojsk lub też na tyłach armii, w obozach, w ziemiankach, w zrujnowanych kościołach lub domach prywatnych, słuchają Mszy świętej, spowiadają się przed księdzem, który także jest żołnierzem, przystępują do Stołu Pańskiego...". Jeden z tych księży-żołnierzy, kapelan wojskowy Thellier de Poncheville, tak opisał wielkie dzieło papieskie: "Jakże byliby szczęśliwi ci, którzy mieli litość nad ludem i dali mu Chleba niebieskiego, gdyby mogli być obecni przy tych scenach wzruszających!... Serce Piusa X zadrżałoby z radości, gdyby mógł widzieć, jak jego wielka reforma przyjmuje się i rozpowszechnia i jak pod pociskami armat upadają uprzedzenia i inne przeszkody, które powstrzymywały dotąd ludzi z dala od Stołu Pańskiego".
Gorąco zachęcam wszystkich do uczestnictwa w obchodach uroczystości Bożego Ciała – szczególnie do udziału w procesji eucharystycznej. Pamiętajmy, że jest ona publiczną manifestacją naszej Wiary. Zwłaszcza w tym roku, kiedy to w ostatnich tygodniach Polacy zmagają się z żywiołem powodzi, słowa: ”od powietrza głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie”, będą miały szczególną wymowę…
Marek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz